Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Zdrowie: Częstuj się sam, bobasku

MM Trendy
MM Trendy
MM Trendy. #Zdrowie: Częstuj się sam, bobasku
MM Trendy. #Zdrowie: Częstuj się sam, bobasku Andrzej Szkocki
Zanim trafi tam, gdzie powinna, przeleci przez całą kuchnię, rozciapie się na podłodze albo rozpadnie w małych rączkach. Podana dziecku ugotowana marchewka rozwija jego zmysły, motorykę, sprawa, że uczy się samo jeść i potem już nie testuje na niej sił grawitacji.

Tekst: Anna Folkman / Foto: Andrzej Szkocki

Nie musi być tylko marchewka. Można ugotować brokuł, kalafior, ziemniaka czy buraka. Z tym ostatnim może lepiej nieco odczekać, aż dziecko nabierze wprawy i nie będzie bawić się już jedzeniem, ale celować nim do buzi. Produkty można, a nawet trzeba łączyć, dobrze też nadawać im różne kształty, by były dla dziecka atrakcyjne.

Po co to wszystko? Z myślą o sobie i dziecku. Taki sposób żywienia sprawia, że w niedalekiej przyszłości dziecko nauczy się jeść samo całościowe pokarmy, nie zmiksowane. Rodzice natomiast nie będą musieli go karmić i odstawią blender na inne okazje.

W Szczecinie jest coraz więcej rodziców, którzy w żywieniu swoich pociech stosują nowatorską metodę BLW, z ang. Baby-Led Weaning. Oznacza to metodę żywienia niemowlęcia, w której wprowadza się pokarmy stałe, pozostawiając inicjatywę wyboru dziecku. W Polsce skrót rozwijany jest inaczej i mówi się o metodzie Bobas Lubi Wybór. Bez względu jednak na nazewnictwo, chodzi o to samo. - BLW to bezłyżeczkowy, bezpapkowy sposób żywienia.

Nowatorski sposób podejścia do karmienia niemowlęcia w pierwszym roku życia, nie tylko przez rok - opisuje Zuzanna Remiszewska, dietetyk ze Szczecina. - W tej metodzie chodzi o podawanie całościowych produktów. Maluch może wziąć je do ręki, włożyć do buzi i pogryźć.

Oczywiście należy się odpowiednio do tego przygotować. Na początek nie podajemy małego groszku, ale np. podgotowany brokuł czy kalafior. Chodzi o to, żeby warzywo nie było twarde, ale żeby też się nie rozpadało.

Początki nie są łatwe. Dziecko najpierw musi zrozumieć, że to, co dostaje na tacce, to jedzenie, które wkłada się do buzi, gryzie i połyka. Wreszcie, że to może być bardzo smaczne.

- Najbardziej w BLW spodobało mi się to, że rodzic daje dziecku prawo wyboru, a dziecko samo decyduje co zje - opowiada Alicja Jędrzejak, mama dwuletniego Andrzejka. - To było świetne, bo od razu widziałam co syn lubi najbardziej. Był to brokuł, ale inne warzywa też mu smakowały i tak jest do dziś. Dziecko czerpie z takiej formy jedzenia ogromną radość. Dzięki tej metodzie bardzo szybko zaczyna używać sztućców.

Andrzej robi to odkąd skończył roczek, szybko też zaczął sam smarować sobie chleb do kanapki. Jest żywą reklamą tego, że BLW jest świetną metodą żywienia, dlatego nie spotkałam się z krytyką otoczenia i uwagami, że nie kupuję słoiczków i nie przygotowuję papek. Teraz mam dziecko samoobsługowe, daję mu zestaw a on sobie sam wybiera, co chce zjeść. Wszyscy możemy sobie spokojnie usiąść przy stole i nikt nie musi go karmić.

Powoli zaczynamy wprowadzać taki rodzaj żywienia, kiedy dziecko już stabilnie, samodzielnie siedzi. Ten moment przypada na czas, kiedy kończy około pół roku. Wtedy pojawiają się pierwsze zęby i jest to dobry czas na rozszerzenie diety poza mleko.

Dobrze jest posadzić dziecko do jedzenia w porze, kiedy my także jemy. Maluch widząc, jak rodzice spożywają posiłek zaczyna rozumieć, że warzywa i owoce, które ma na blacie krzesełka, trzeba włożyć do buzi. Na pewno nie należy zaczynać wprowadzania metody, kiedy dziecko jest głodne, rozdrażnione. Także nie kiedy jest najedzone lub w ogóle nie jest zainteresowane tym, by siedzieć w krzesełku.

Optymalny czas przypada po zabawie lub wtedy, kiedy interesuje się naszym talerzem i samo widzi, że jemy. Najważniejsze, żeby dziecko jadło przy stoliczku, a nie tam, gdzie się bawi. Nie wolno też wprowadzać zabawek w czasie posiłku. Około roku dziecko już powinno samo sobie radzić i najadać się.

- Nie trzeba martwić się o niedobory witamin i o to, że dziecko za mało zje. Żaden maluch sam jeszcze się nie zagłodził - przekonuje dietetyczka. Jeśli nie będzie zainteresowany jedzeniem teraz, spróbujmy później. Nic na siłę. Jedzenie jest przecież w jego interesie.

Plusy BLW? Nauczenie roli jedzenia jako zaspokajania głodu, nauka gryzienia, żucia, poznawanie smaków z osobna, powolność spożywania posiłku, co jest istotne dla trawienia, nauka jedzenia sztućcami, rozwój zmysłów i motoryki poprzez dotykanie warzyw i owoców i trafianie nimi do buzi.

- Rodzice bardzo często pytają, czy dziecko się nie zakrztusi - dodaje pani Zuzanna. - Otóż punkt odruchu wymiotnego u dzieci jest bliżej ust niż gardła, jak to jest u dorosłych. O wiele łatwiej zakrztusić się dziecku papką z łyżeczki niż kawałkiem ugotowanej marchewki.

Szacuje się że jedna trzecia polskich dzieci ma problemy z nadwagą lub otyłością. Nasze dzieci są najszybciej tyjącymi w Europie. Kiedy weszły w użytek najnowsze technologie, dzieci siedzą przed komputerami, nie bawią się w podchody, nie skaczą na gumach.

Rodzice nie mają czasu gotować, kupują dania gotowe, odgrzewane. Taki maluch, który sam od najmłodszych lat poznaje smak warzyw i owoców, w przyszłości też będzie je lubił. Nie od dziś wiadomo, że to element diety, który jest bardzo ważny a jednocześnie najczęściej pomijany.


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto