Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Sebastian Wołosz / CRATEive / DECA
Wiele osób zachwyca się dziełami sztuki - obrazami Vincenta van Gogha, Pablo Picasso czy Edvarda Muncha. Można je oglądać w galeriach na całym świecie.
Nikt się jednak nie zastanawia w jaki sposób te artystyczne perełki przewozi się z miejsca na miejsce. Bartek i Julia zainteresowali się tym. I tak narodził się pomysł na niepowtarzalny biznes.
Labirynt złotych skrzyń
- Pracowałem w domach aukcyjnych, galeriach i muzeach w Londynie - opowiada Bartek. - Tam po raz pierwszy zetknąłem się ze skrzyniami, w których przewozi się dzieła sztuki. Cztery lata temu, kiedy wizytowałem magazyny Tate w Londynie, błądziłem w labiryncie złotych skrzyń. Pomyślałem, że genialnie byłoby z takiej skrzyni zrobić sobie stolik.
Pomysł spodobał się ówczesnej narzeczonej, a teraz już żonie Bartka - Julii. Oboje uruchomili w Londynie CRATEive, czyli firmę zajmującą się produkcją ekologicznych mebli ze skrzyń, w których po całym świecie przewożone były drogocenne dzieła stuki.
Niedawno swój biznes postanowili przenieść do Szczecina. Z Londynu jednak nie rezygnują. Tam mieści się ich główne studio. Mają też plan uruchomić filię w Berlinie, a nawet w Stanach Zjednoczonych. W naszym mieście chcą otworzyć pracownię, w której będą powstawać wyjątkowe meble.
- Chcemy, żeby każdy mógł do naszego warsztatu przyjść, zobaczyć jak powstają - mówi Julia. - To ma być otwarte studio, a nie zamknięta hala produkcyjna.
Święta księga w stoliku
Meble tworzone przez Julię i Bartka są niepowtarzalne i szalenie ciekawe. Nie tylko ze względu na oryginalny wygląd, ale przede wszystkim dzięki swojej historii.
- Wiele skrzyń, które przerabiamy na meble, przemierzyło tysiące a czasem i miliony kilometrów po całym świecie - mówi Bartek. - Na każdej znajdują się cenne informacje o tym, gdzie była, co znajdowało się w jej wnętrzu, do jakiej galerii trafiła. Trzymamy te informacje w tajemnicy, bo taką umowę mamy z firmami i instytucjami, które skrzynie nam przekazują. Ciekawostki zdradzamy tylko klientowi, który kupuje od nas mebel.
Czytając etykiety na niektórych skrzyniach można z wrażenia dostać gęsiej skórki. Stolik, który Julia i Bartek przywieźli na spotkanie z nami, chronił wcześniej przed uszkodzeniami ważny islamski rękopis - tzw. Niebieski Koran i miał baaardzo długą podróż. Teraz jest rozkładanym stolikiem kawowym o wdzięcznej nazwie INsideOUT #1.
Pozostałe meble także mają swoje nazwy, które często nawiązują do miejsca, w którym znajdowała się skrzynia zanim stała się półką, fotelem, szafką czy stołem.
- Chcemy, żeby nasze meble były jak najmniej szkodliwe dla środowiska, dlatego staramy się zbyt nie ingerować w wygląd skrzyni - mówi Bartek. - Nie kroimy jej na drobne kawałki, próbujemy zachować kształt. Mamy
pewność, że nasze meble są świetnej jakości, bardzo wytrzymałe. W końcu musiały chronić drogocenne dzieła sztuki.
Elemelek lub Hałabała
Na gotowy mebel od CRATEive czeka się od dwóch tygodni do miesiąca. Tyle samo musimy czekać, aby mieć w domu Elemelka, Prezesa, Bolka i Lolka lub Hałabałę. To wyjątkowe fotele tworzone przez Natalię i Martę, które prowadzą w naszym mieście firmę Deca.
- Założyli ją nasi rodzice - mówi Natalia. - To było blisko 20 lat temu. Przez ten czas można było kupić u nich tkaniny meblowe i akcesoria tapicerskie. Rodzice wyrobili marce dobrą opinię, więc szkoda nam było to zmarnować. Postanowiłyśmy zaryzykować, odnowić sklep, postawić na nowe rozwiązania i tak Deca narodziła się na nowo.
Teraz to przestronna sala pełna kolorowych tkanin, barwnych poduszek i niepowtarzalnych mebli. Patrząc na nie, odnosimy jednak wrażenie, że już gdzieś je kiedyś widzieliśmy...
- Nie tworzymy mebli od nowa, ale dajemy im drugie życie - tłumaczy Natalia. - Wyszukujemy stare meble na różnych aukcjach internetowych, w meblowych antykwariatach, a później odnawiamy je i obijamy w nową tkaninę.
Słabość do Prezesa
Co sprawia, że fotele odnowione przez firmę Deca są tak wyjątkowe? Przede wszystkim świetna praca stolarza, ale też niepowtarzalne tkaniny sprowadzane z Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii czy USA. Nierzadko mają szalone kolory, wzory i faktury. Każdy mebel odnowiony przez firmę Deca ma swoje imię, które nawiązuje do jego historii albo wyglądu.
Jest więc szary Elemelek, kraciasty PTTK, rumiany Hałabała i podobne do siebie Bolek i Lolek. Marta ma słabość do Prezesa. To fotel, który stał w mesie kapitańskiej na jednym ze statków. Gdy jednostka zawinęła do stoczni Gryfia, fotel kapitana trafił do sklepu ze starymi meblami, a stąd do sklepu Deca.
- Tak go pokochałam, że nie potrafię się z nim rozstać - śmieje się Marta. - Zabiorę go ze sobą do domu.
Młodzi ludzie pokochali meble Deca. Starsi jednak za nimi nie przepadają.
- Mówią, że już się na takich nasiedzieli - dodaje Marta. - Zamiast foteli rodem z lat 60. czy 70. wybierają więc te klasyczne.
Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »
[Czytaj również on-line:
MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?