Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: W świecie Instagrama

Agata Maksymiuk
Jest takie miejsce, gdzie każdy może poczuć się sławny. Tysiące fanów z całego świata, setki komentarzy i dziesiątki udostępnień postów. Wszystko to w zamian za kilka zdjęć dziennie. Instagram, bo o nim mowa, zrobił niemałą rewolucję w wirtualnym świecie, który jak się okazuje nie jest tak olbrzymi, jak byśmy tego chcieli.

Instagram został powołany do życia jako aplikacja do robienia zdjęć i przy pomocy hashtagów wysyłania ich w świat. Początkowo fotografie przybierały charakterystyczny, kwadratowy kształt, zupełnie jak stare polaroidy. Zresztą nawet dawne logo aplikacji nawiązywało do aparatów błyskawicznych. Obecnie format publikowanych zdjęć nie ma większego znaczenia, ale nadal każde można upiększyć wybranym filtrem, rozmyć lub wyostrzyć. W opisie ważne są hashtagi, które segregują tematycznie zdjęcia i pomagają dotrzeć do wybranej grupy docelowej. Cały proces edycji i publikacji zabiera kilka sekund. Niewiele trzeba poświęcić, by swój komunikat wysłać w dowolne miejsce na ziemi.

Długie blond włosy, niebieskie oczy, sylwetka modelki i głowa pełna pomysłów – tylko tyle, a może aż tyle potrzeba, by się wyróżnić z tłumu i w ciągu niespełna roku zdobyć ponad 20 tysięcy followersów. Potwierdza to szczecinianka Kinga Stańczewska, którą poznaliśmy właśnie na Instagramie. Przez pierwszy miesiąc obserwowania profilu, uparcie staraliśmy się dowiedzieć o niej czegoś więcej: czy to blogerka, stylistka, modelka, a może youtuberka? Jednak po za aplikacją dziewczyna jakby nie istniała. Skąd więc ta popularność? Dzięki nowym opcjom uruchomionym na Instagramie udało się umówić i potwierdzić, że Kinga jest jak najbardziej prawdziwa, a jej konto to prywatny profil, który „zwyczajnie” przypadł do gustu 20 tysiącom osób z całego świata w ciągu kilku miesięcy.

- Dawniej próbowałam prowadzić bloga - mówi Kinga. - Jednak kreowanie strony, przygotowanie tekstów i obróbka zdjęć są o wiele bardziej wymagające niż Instagram. Tu wystarczy zrobić zdjęcie i krótki wpis. Po za tym aplikacja dociera do znacznie szerszego grona odbiorców, daje też możliwość natychmiastowego reagowania. Dziś z telefonem budzimy się i zasypiamy. Kiedy jem coś pysznego, odwiedzam wyjątkowe miejsce, przygotowałam świetną stylizację, momentalnie mogę zrobić zdjęcie i podzielić się nim z innymi użytkownikami Instagrama. Z kolei inni użytkownicy, niezależnie od czasu i miejsca w jakim się znajdują, mogą odebrać fotografię, ocenić ją, skomentować, napisać do mnie, a jeśli moje zdjęcia będą dla nich inspirujące, mogą obserwować mój profil na stałe. To niesamowite, że w każdej chwili możemy mieć kontakt z ludźmi oddalonymi od nas o tysiące kilometrów.

Co ciekawe, aplikacja stworzona przez Kevina Systroma, początkowo zakładała wyłącznie możliwość dzielenia się fotografiami. Komentarze, wiadomości czy serduszka były sprawą drugorzędną. Nie istniały też reklamy. Sytuacja zmieniła się, gdy w 2012 roku apkę przejął Mark Zuckerberg. Instagram przeobraził się z portalu fotograficznego w miejsce kreowania nowych trendów, wymiany opinii, promocji dużych firm, ludzi czy wydarzeń. Uruchomiono możliwość nagrywania krótkich filmów, puszczania snapów, tworzenie postów sponsorowanych, wysyłania wiadomości prywatnych, przyznawania serduszek komentarzom itd. Pozornie aplikacja zaczyna się przeistaczać w młodszą siostrę Facebooka, jednak wciąż jest szybsza i łatwiejsza w obsłudze. Czy to aby nie oznacza, że za chwilę rozpoczną się masowe wyprowadzki z Facebooka?
- Moim zdaniem, dodatkowe opcje i poziom trudności obsługi aplikacji nie mają wpływu na opuszczenie jednego serwisu na rzecz drugiego. W tym przypadku pieniądze i tak trafią do jednego portfela, więc taki zabieg byłby bezcelowy – mówi Paweł Krzych, specjalista ds. social mediów. – Spoglądając szerzej na problem od razu dostrzeżemy, że są to zupełnie dwa różne serwisy społecznościowe, które dobrze się uzupełniają. Przepływ użytkowników jest ciągły, z jednej platformy na drugą, z drugiej na pierwszą. Po za tym Instagram to świetne narzędzie do utrzymywania relacji z klientami zarówno obecnymi, jak i potencjalnymi.

Od kilku miesięcy najbardziej widoczną zmianą na Instagramie jest wprowadzenie reklam, które działają jak te na Facebooku. Określenie celu, pozwala dotrzeć do właściwych klientów, a sam post przekierowuje odbiorców bezpośrednio na stronę internetową. Podobny efekt przynosi również regularne publikowanie zdjęć, które zapewnia przyrost fanów, zwiększa zasięgi, a nawet uzależnia. - Tak naprawdę zawsze będzie za mało serduszek, za mało obserwujących, za mało komentarzy - mówi Kinga Stańczewska. - Pierwszy tysiąc robi wrażenie, ale później wyczekuje się kolejnego. Pamiętam jak ogromne poczucie wywarło na mnie 10 tysięcy followersów, ale jaka to mała liczba przy obecnych 20 tysiącach (śmiech). To prawda, że wiele osób oszukuje, linkuje swój profil na stronach sztucznie wytwarzających ruch lub kupuje polubienia profilu. Jednak w ten sposób nie da się sprawić by konto żyło. Na początku pomocne są hashtagi, sama również długo je stosowałam, niedawno zaczęłam od nich odstępować i z radością zauważyłam, że ruch i przyrost na stronie jest nadal taki sam. Dobrze jest mieć uruchomioną statystykę, dzięki temu łatwiej planować posty i dobierać ich tematy.

Choć aplikacja ewidentnie jest ukierunkowana na globalnego odbiorcę, lokalne firmy nauczyły się ją sprytnie wykorzystywać. Jak mówi Paweł Krzych – przede wszystkim należy się wyróżnić tak, by nasza marka nie zginęła w gąszczu innych. Kluczem do sukcesu jest dobrze przemyślany plan.

- Na Instagramie jak wszędzie panują pewne trendy, w zależności od tematu tablicy – mówi Kinga. – Mój profil jest mocno lifestylowy, dlatego postawiłam na minimalizm, jasne barwy i dużo bieli. Prawie wszystkie zdjęcia robię telefonem. Jeśli ktoś ma pomysł i dobry aparat w smartfonie, to ma już wszystko, by poprowadzić profesjonalne konto. Nie oznacza to jednak, że Instagram to przełożenie mojego życia jeden do jednego. Trzeba umieć postawić wyraźne granice prywatności i mieć świadomość, że ze swoim przekazem trafia się naprawdę do ludzi z całego świata, którzy tak samo jak my są prawdziwi. Otrzymuję od nich dziesiątki wiadomości.

To wszystko sprawia, że świat jest bardziej otwarty, dostępny i może wcale taki nie wielki jakby nam się mogło wydawać.

Zdjęcia z kotem: Marta Machej
Zdjęcia w różowym futerku: Paula Kaftańska
W czarnym i bałym : Climax Photo
Portrety: Krzysztof Winiarski

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto