Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Temat z okładki: Uwaga! Szczecińska Strefa Designu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Agata Maksymiuk
Szczecin ciężko pracował, by obalić tezę „tu się nic nie dzieje”. W końcu udało się. Za sprawą koncertowych wydarzeń miasto stało się miejscem nowej energii muzycznych spotkań. Teraz przyszedł czas by pokazać, co potrafią artyści i designerzy. Organizatorzy Festiwalu Młodych Talentów w tym roku poszerzyli działania, powołując do życia Szczecińską Strefę Designu. Tylko czym właściwie ten design jest?

Autor: Agata Maksymiuk / Foto: Marta Machej

Grafika, moda, architektura, sztuka użytkowa, wzornictwo przemysłowe… angielskie słówko „design” jest w Polsce stosunkowo młode, ale sprytnie połączyło się z każdą z tych dziedzin. W niektórych przypadkach przyległo tak mocno, że mylnie jest odczytywane jako „wygląd”, „kształt” lub „cecha charakterystyczna”.

Niektórzy zbyt swawolnie próbują dopasować je do zabytków i dzieł sztuki. Inni stosują jako zamiennik słowa „oryginalny”. Trzeba jednak zastanowić się chwilę. Czy sofa w mieszkaniu naszej sąsiadki jest designerska, czy Rodin rzeźbiąc np. Danaidę, mógł myśleć o designie? Nie, raczej nie. Design powstaje w oparciu o produkcję czy wytwórstwo, do tego podlega prawom rynku. Ma swój konkretny cel i funkcję. Zawiera też cechy indywidualizmu autora i niepowtarzalność projektu.

Najprościej tłumacząc, design to połączenie atrakcyjnego wyglądu z funkcjonalnością. Designerskie przedmioty muszą mieć też to „coś”, nazwijmy to górnolotnie „kawałkiem duszy projektanta”. Każda z prac powstaje w oparciu o ten sam schemat twórczy: pomysł, projekt, realizacja, produkt. Teoria brzmi banalnie, a jak wygląda praktyka?

#Pomysł

Myśl. Od niej zaczyna się każdy projekt. Tylko, żeby ją skonkretyzować, trzeba trochę popracować. Najlepiej pracować ciężko i wytrwale, np. jak Tomasz Tecław, stolarz z 10-letnim doświadczeniem. Tylko w takim przypadku istnieje szansa na spotkanie z dobrym pomysłem.

– Chciałbym odpowiedzieć, skąd przychodzą dobre pomysły, ale to chyba niemożliwe – mówi projektant. – Pięć lat temu, zupełnie przez przypadek natrafiłem na projekt amerykańskiego designera. Był to stolik z blatem imitującym kasetę magnetofonową. To było coś, tylko, że moim zdaniem było to też coś niedopracowanego. Blat był po prostu zwykłą płytą PCV oklejoną grafiką. Postanowiłem rozrysować ten stół na nowo. Dodałem więcej drobnych elementów, zaplanowałem wycięte zębatki, wprowadziłem szkło, odpowiednią grafikę... blat musiał być dokładnie taki, jak kaseta.

Brzmi to dumnie, ale powiedzmy otwarcie, najlepsze pomysły zdobywają uznanie dopiero przy piwie ze znajomymi (te gorsze przy cięższych alkoholach).

– Kiedy stolik zaczął żyć w mojej głowie, spotkałem się z koleżanką, która na co dzień mieszka w Szwecji i ma studio nagraniowe – kontynuuje Tomasz. - Długo rozmawialiśmy o meblach. Opowiedziałem jej o moim pomyśle, o tym że chciałbym, żeby stół wyglądał jak kaseta magnetofonowa SUPERTON 60 produkowana kiedyś w szczecińskich zakładach włókienniczych Chemitex-Wiskord. Pomysł tak jej się spodobał, że z miejsca zapowiedziała, iż chętnie kupi go do swojego studia. To było moje pierwsze zlecenie.

Stół może złożyć każdy, Ikea ułatwia to każdego dnia, ale zrobienie stołu, to zupełnie inna sprawa.

– Wiedza połączona z artystycznym spojrzeniem, to podstawa w tym przypadku – wyjaśnia Tomasz Tecław. Wyzwaniem pozostaje utrzymanie pomysłu przy życiu, a jak wiadomo początki nie należą do łatwych. – Zaczynałem w piwnicy. Zrobiłem sobie mini warsztat na 16 mkw. Było duszno i ciasno. Proces budowania stolika trwał około 7, możne nawet 8 miesięcy. Ale było warto – podsumowuje stolarz. Kiedy pada taki wniosek, zostaje tylko jedno: zabezpieczyć swój pomysł, najlepiej w biurze patentowym.

#Projekt

Aby pomysł stał się projektem musi być niepowtarzalny, złożony i określony. Każdy twórca chce, by jego pomysł właśnie taki był, jednak chęci nie wystarczą. Znów potrzebna jest ciężka praca. Dr Olga Kiedrowicz-Świtalska, prodziekan Wydziału Sztuk Wizualnych Akademii Sztuki w Szczecinie i projektantka wnętrz oraz przedmiotów użytkowych, nawet nie stara się tego ukrywać.

– Żeby ruszyć z projektem, potrzebny jest research – zdradza. – Każdy projekt jest czymś inspirowany. Natura, środowisko, najbliższe otoczenie, to najczęstsze tematy. Trzeba też pamiętać, że każda architektura wnętrza jest tworzona z myślą o człowieku. Wielu architektów twierdzi nawet, że sztuka projektowania, to jedna z nauk humanistycznych, bo człowiek zawsze jest blisko niej. Idąc od inspiracji w stronę planu, należy zadać sobie wiele pytań, m.in.: czego potrzebuje nasz odbiorca? jak będzie funkcjonował z naszym projektem? jakie są jego potrzeby? czy wnętrze i formy architektoniczne na pewno pozwolą na realizację naszych pomysłów?
I na tym nie koniec.

- Na szczęście projektowanie wnętrz to praca zespołowa – uspokaja dr Olga Kiedrowicz-Świtalska. – Wielowątkowość myślenia, to kwintesencja dobrze zgranego zespołu i dobrze przygotowanego projektu.

Bo humanistyczny zamysł i artystyczna idea nigdy nie zaistnieją bez odrobiny matematyki. Projektant musi zebrać wymiary i przygotować zakres możliwości pomieszczenia. Dopiero posiadając pełnowartościowy obraz informacji można przystąpić do działania. Tylko jak?

- Wszystko zmierza do tego, żeby każdy projekt przedstawiać w jak najbardziej realistyczny sposób – wyjaśnia architektka. – Większość procesów projektowych odbywa się w sferze cyfrowej, ale to nie oznacza, że umiejętności manualne nie są ważne. Projektanci coraz częściej wracają do ołówka i kartki. Widać to szczególnie podczas rozmów z klientem, kiedy na bieżąco należy nanosić zmiany na plan. Po prostu trzeba być wszechstronnym.

Wszędzie tam, gdzie pojawia się człowiek, pojawia się też architektura wnętrz. Wszystkie obiekty użyteczności publicznej: muzea, galerie, sklepy, szpitale, przychodnie, przedszkola, szkoły potrzebują odpowiedniego wnętrza.

- Dużą niszą projektową jest przestrzeń medyczna – dodaje projektantka. - Człowiek przebywając np. rok w sali szpitalnej, chłonie otoczenie, które ma na niego realny wpływ. Myślę, ze architekci wnętrz dopiero zaczynają zabierać się za ten problem.

I kiedy cała ta wiedza i wszystkie niezbędne elementy przepłyną przez głowę projektanta i przeleją na papier lub pamięć komputera, pozostaje tylko zebranie próbek materiałów i stworzenie dokumentacji technicznej.

– Mowa tu o przygotowaniu wszystkich rzutów, kładów, przekrojów, wszystkich wyliczeń, szerokości i wielkości dla ekipy, która zrealizuje projekt, czyli murarzy, stolarzy czy malarzy – dodaje dr Olga Kiedrowicz-Świtalska. – Wtedy pozostaje tylko czekać na realizację.

#Realizacja

Nie zawsze, by ożywić projekt, trzeba angażować ekipę budowlano-remontową. Zdarza się, że wystarczy kreatywna głowa, para rąk i kilka prostych narzędzi. Potwierdza to dr Justyna Machnicka, projektantka, designerka, pomysłodawczyni i organizatorka Międzynarodowego Przeglądu Plakatu Autorskiego Roller Poster.

- Plakat można przygotować na kilka sposobów – mówi Justyna Machnicka. – Są artyści, którzy wykonują plakaty np. aerografem, tuszem lub farbą. I dopiero po zakończeniu działań artystycznych wykonywana jest reprodukcja pracy i jej druk. Inny sposób to połączenie technik analogowych z cyfrowymi. W tym przypadku artysta część elementów maluje ręcznie aerografem lub farbą, w zależności od warsztatu w jakim najlepiej się czuje lub tematu, jaki chce przekazać. Następnie dygitalizuje przygotowane części pracy i miksuje je z elementami cyfrowymi. Są też twórcy, którzy od początku do końca pracują w technice cyfrowej. Niezależnie od techniki realizacji pracy, końcowy produkt ma taką samą wartość artystyczną.

Grunt to dać się zrozumieć. Może i dla niewprawionego oka odróżnienie technik użytych do wykonania pracy nie jest sprawą istotną, jednak odczytanie sensu pracy dla każdej pary oczu powinno być jednakowo proste. – Plakat to najczęściej połączenie obrazu i typografii. Musi stanowić przekaz, który odbiorca rozszyfruje naprawdę szybko – opowiada projektantka. – Jest wiele sytuacji, gdy jedziemy tramwajem czy idziemy ulicą i mamy zaledwie kilka sekund, by odczytać przekaz nadawany przez artystę.

Ale zaraz, zaraz... co lub kto prócz artysty decyduje o tym, że plakat ma wszystkie właściwe sobie walory i może być plakatem?

– Plakat na przestrzeni ostatnich lat ewoluował zarówno pod kątem formy, jak i definicji – opowiada dr Machnicka. – Dawniej definicja głosiła, że plakat to rodzaj wyrobu poligraficznego, wydawany wysokonakładowym drukiem offsetowym, w celu przekazywania informacji. W tej chwili nawet pojedynczy, wydrukowany cyfrowo egzemplarz będzie plakatem.

Jednak plakat dopuszcza też swobodną formę twórczą. Od kilku lat, co roku na międzynarodowy przegląd plakatów Roller Poster, wpływają setki prac, tzw. self editions. To autorskie dzieła, tworzone bez komercyjnego zlecenia

– Mówimy tu o niezależnej pracy artystycznej, pozbawionej wpływu wymagań klienta – wyjaśnia dr Machnicka. – To praca, którą artysta tworzy z potrzeby serca. Często plakat autorski jest reakcją na rzeczywistość. Na przykład, gdy Donald Trup został prezydentem USA, setki artystów na całym świecie złapało za narzędzia. Inspiracją nie muszą być tylko wydarzenia światowej rangi. W ubiegłym roku na przegląd Roller Poster wpłynęła praca, która opowiadała o tym, jak bardzo artyście nie chce się wstać z łóżka. I o to właśnie tu chodzi.

Jeśli wszystko gotowe, zostaje już tylko druk.

– I tu znów jest kilka sposobów – mówi dr Machnicka. – Projektant nie znający warsztatu cyfrowego po prostu zleca przygotowanie pracy do druku. W Katedrze Grafiki Projektowej na Wydziale Sztuk Wizualnych, uczymy studentów jak doprowadzić pracę do końca, uwzględniając takie elementy jak dobór kolorów, typografii, papieru... wszystkich elementów, które wspólnie sprawią, że praca będzie dobrze wyglądała. Kiedy projekt jest gotowy, zostaje tylko drukować.

#Produkt

I kiedy wreszcie po godzinach, dniach, a nawet miesiącach ciężkiej pracy otrzymujemy produkt, nagle okazuje się, że to wszystko co przeszliśmy, to zaledwie ułamek pracy, jaka jeszcze na nas czeka.

- Często dostajemy wiadomości typu „zróbcie nowy wzór”, ale nie jest to takie proste – mówi Gosia Dziembaj, właścicielka marki Hayka. - Wzór trzeba przygotować tzn. zadrukować go na tkaninie i wykonać kilka prób, żeby zobaczyć, czy kolor nam odpowiada. Kiedy prototyp produktu jest gotowy, pierzemy go we wszelkich możliwych temperaturach, na każdy możliwy sposób, żeby sprawdzić jego wytrzymałość i potwierdzić jakość. Dopiero w momencie, gdy już nic nie chcemy poprawiać, można uruchomić produkcję. W międzyczasie pracujemy nad opakowaniem, etykietami, metkami. Gdy produkt jest już gotowy następna w kolejce jest sesja zdjęciowa. I to nie jedna. Najpierw robimy packshoty, czyli zdjęcia na białym tle. Później sesję lookbookową, do której trzeba stworzyć odpowiednią aranżację, znaleźć wnętrze, zebrać ekipę. Gotowe zdjęcia wymagają obróbki, a produkt wyceny i opisów. Opisy wędrują do tłumacza. Gdy wszystkie powyższe elementy są gotowe, możemy wprowadzić produkt do oferty. Coraz większa sieć dystrybucji wymaga jednak odpowiedniej ilości produktów na magazynowych półkach, która pozwoli na zatowarowanie sklepów z którymi współpracujemy. Dla skomplikowania sprawy, w każdym kraju są inne rozmiary pościeli, dlatego chcąc wejść z nowym produktem na rynki europejskie, musimy pamiętać o uszyciu poszewek w rozmiarach odpowiadających obowiązującym w danym kraju standardom. To jeszcze nie koniec, ponieważ trzeba oznajmić światu, że pojawił się nowy produkt. Przygotowujemy informację do mediów oraz odpowiednie materiały dla sklepów. I kiedy to wszystko jest już zrobione okazuje się, że to jeszcze nie pora na odpoczynek.

Jak ustaliliśmy na początku, produkt designerski musi zawierać „to coś”, bo tylko „to” jest w stanie wzbudzać emocje i dotrzeć do drugiego człowieka. W przypadku Hayki była to idea spania w stogu siana lub słomy.

Zanim jednak wyjdziemy z produktem do ludzi, trzeba się zastanowić dokąd właściwie zmierzamy.

- Od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy, aby nasze produkty były sprzedawane na portalach aukcyjnych typu e-Bay czy Allegro – mówi Gosia Dziembaj. - Jeśli ktoś chce pokazać, że może produkować towar masowo, w porządku, Tylko, że w designie chodzi o coś innego. Pomysł, jakość, prezentacja, sposób produkcji, użyte materiały i technologie, funkcjonalność, estetyka – to jedne z wielu cech, które składają się na prawdziwą wartość produktu.

W przypadku naszej pościeli bardzo ważnym elementem jest to, jak produkt oddziałuje na emocje odbiorców. Szczególnie widoczne jest to podczas targów. Nie ma znaczenia, czy odbiorcami są Polacy, Szwedzi, czy Francuzi. Uśmiech na widok igły w stogu siana pojawia się bez względu na narodowość, czy wiek.

Konkursy, czy udział w targach bardzo pomogły nam na początku działalności i nadal stanowią bardzo ważny element prowadzenia działalności. Pościel najpierw trafiła na wystawę do Wrocławia, później do Kopenhagi.

Dziś mogę powiedzieć, że Hayka zwiedziła pół świata i doskonale radzi sobie sama, ale nie oznacza to, że możemy osiąść na laurach. Prawdę mówiąc, wciąż staramy się za nią nadążyć. Podjęliśmy współpracę m.in. z dużą siecią handlową, która ma ponad 30 sklepów w całym kraju. Taka współpraca oznacza konieczność odpowiedniego zatowarowania. Zwiększenie produkcji to koszty. Koszty to często dylematy.

Bo design to nie sztuka. Bez działalności gospodarczej niestety może być ciężko, zwłaszcza jeżeli samemu chce się zająć produkcją swoich projektów. Dopóki sprzedajemy niewielkie ilości, nasze potrzeby zaspokoją portale typu DaWanda, czy własny sklep online.

- Jednak nigdy nie wiadomo, czy nagle nie odezwie się sklep z Belgii czy Francji, który chciałby sprzedawać nasz produkt – dodaje Gosia. - Drobne niedopatrzenie, czy brak wiedzy i współpraca nie dojdzie do skutku. Początki prowadzenia firmy są trudne. Trzeba być projektantem, marketingowcem, księgowym, pakowaczem, handlowcem, copywriterem, magazynierem… Są tego dobre strony. Dziś nie ma etapu działań, którego bym nie rozumiała.

I choć nie jest łatwo, trud wynagradzają sukcesy. Ale nie, nie... nie chodzi tu tylko o zwycięstwa w konkursach. Te, choć ważne, są tylko wisienką na torcie. Cała reszta jest poniżej. Bo jak mówi Gosia – sukces to znalezienie szwalni, która zaczęła szyć pościel w dużej ilości, sukces to współpraca z siecią sklepów, sukces to otrzymanie kredytu na inwestycje, sukces to rozrastający się Team Hayka, sukces to otwarcie sklepu, do którego każdy może przyjść i dotknąć pościeli. Choć z zewnątrz tego nie widać, to właśnie te małe sukcesy są najcenniejsze.

"Szczecin. Strefa Desing" na Festiwalu Młodych Talentów

Okazja do spotkania z designem nadarzy się podczas Festiwalu Młodych Talentów. Do tej pory celem festiwalu była przede wszystkim promocja młodych wykonawców, stawiających pierwsze kroki w branży muzycznej. Jednak od tego roku Szczecińska Agencja Artystyczna poszerza działania w ramach FMT i prezentuje wystawę pod hasłem „Szczecin. Strefa Desing”. Uczestnicy festiwalu spotkają się z pracami zarówno tych doświadczonych designerów, o ugruntowanej pozycji zawodowej, jak i tych stawiających pierwsze kroki w branży. Festiwal Młodych Talentów odbędzie się 14 października w Arena Szczecin przy ul. Szafera. Wśród zaproszonych gwiazd pojawią się m.in. Daria Zawiałow, Luxtorpeda i T.Love.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto