Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Szczecin to gotowa scenografia na film

Małgorzata Klimczak
Sebastian Wołosz
W Szczecinie są teraz idealne warunki, żeby działać w sferze filmowej. Produkcja jest tańsza i łatwiej ją robić. Coraz więcej jest odważnych producentów, którzy podejmują takie ryzyko - mówi Rafał Bajena, prezes Stowarzyszenia Twórców i Producentów Sztuki. Opowiada o tym, jak rozwija się filmowy przemysł w mieście oraz co się u nas będzie kręcić w najbliższych miesiącach.

- Jak będzie wyglądał Szczecin w 2016 roku pod względem filmowym?

- Stowarzyszenie Twórców i Producentów Sztuki oraz miasto Szczecin już od jakiegoś czasu wspierają twórców, którzy podejmują działania w dziedzinie filmu. Powstał Film Serwis, który z założenia wspiera lokalnych twórców, ułatwia im kontakt z innymi twórcami, pomaga podnieść kwalifikacje. W Szczecinie są teraz idealne warunki, żeby działać w sferze filmowej. Produkcja filmowa jest tańsza i łatwiej ją robić. Coraz więcej jest odważnych producentów, którzy podejmują takie ryzyko. Produkują filmy, jak np. „Noc Walpurgii”, który oglądaliśmy w Szczecinie. Właśnie w ramach działań Film Serwisu zaprosiliśmy do Szczecina twórców tego filmu, by studenci Akademii Sztuki mogli się z nimi spotkać. Chcieliśmy też, żeby reżyser poznał szczecińskich aktorów, miasto, możliwości techniczne. Mamy już grono studentów, którzy mają takie umiejętności, że spokojnie mogliby pracować na profesjonalnym planie filmowym. Kiedy Opus Film realizował dwa lata temu w Szczecinie film „Obietnica”, około 70 osób od nas brało udział w tym projekcie.

- To znaczy, że Szczecin jest atrakcyjny dla producentów?

- Dla nich jest ważne, że mogą tu dużo łatwiej pewne rzeczy zorganizować i zrealizować. Mieszkańcy u nas nie są tak zmęczeni twórcami, jak w Warszawie czy w Łodzi. Nie chodzi o to, żeby u nas powstawały megaprodukcje z udziałem megagwiazd, ale kino, które potrzebuje więcej czasu na realizację. Takie warunki producentom możemy spokojnie proponować, stąd Film Serwis, a także Zachodniopomorski Fundusz Filmowy, który wspiera i wchodzi w koprodukcje filmowe. Twórca filmu „Droga przez las” był w Szczecinie dwa lata temu. Nie do końca był przekonany czy będzie robić następny film w Szczecinie. Ale po obejrzeniu miasta, które nie wygląda jak inne miasta w Polsce, uznał, że to jest prawie gotowa scenografia. My jesteśmy przyzwyczajeni jak wygląda Szczecin, nie jest to dla nas niespodzianka, ale jakbyśmy pojechali gdzie indziej, widzielibyśmy różnice. Okazało się, że w dużej mierze Szczecin był inspiracją do scenariusza filmowego.

- A kolejne pomysły?

- Zgłosił się do nas Film Art, który jest instytucją z Wielkopolski. Chcą w całości realizować film w Szczecinie. W tej chwili powstaje dokumentacja. Podejrzewam, że pierwsze działania będą późną wiosną, a zdjęcia jesienią. O wiele wcześniej swój 30-minutowy debiut będzie robił Kobas Laksa. To dosyć dramatyczna historia z jedną główną bohaterką, ale jest trochę epizodów, w których będą zatrudnieni aktorzy ze Szczecina. Kobas wspólnie ze scenografką zrobili już dokumentację w Szczecinie. Dobiega końca produkcja filmu o kajakarzu Olku Dobie. To będzie opowieść dokumentalna, lekko fabularyzowana. Bardzo jestem ciekawy jak to wyjdzie.Część filmu to opowieść o dzieciach ze szkoły spod Nowogardu, które chciały, żeby ich szkoła nosiła imię Aleksandra Doby.

- W ubiegłym roku mieliśmy dwie duże premiery: „Karbala” Krzysztofa Łukaszewicza i „Anatomia zła” Jacka Bromskiego. W tym planowane są równie duże wydarzenia?

- Nie mamy środków, żeby finansować duże produkcje. Teraz do produkcji coraz lepiej przygotowują się lokalni producenci i w dużej mierze to oni dostają pieniądze z Funduszu. Trzeba tu wyjaśnić, że Fundusz nie ma charakteru stypendium, ani konkursu na film promocyjny. To po prostu wejście w koprodukcję.

- Czyli interes...

- Tak to można nazwać, tylko że tu zyskiem, oprócz czystego zysku finansowego, jest także udział naszych ludzi i naszych miejsc w filmie, czyli promocja regionu. Chociaż trudno mówić o filmie fabularnym jako o typowej promocji. Bardziej jest to promocja tej gałęzi przemysłu - przekonanie producentów i reżyserów, że fajnie robić w Szczecinie filmy. Ważne jest to, co wydarzyło się dwa lata temu przy produkcji filmu „Obietnica”. Oni otrzymali z Funduszu 120 tys. zł, ale zostawili w postaci gotówki 2,1 mln zł w rękach przedsiębiorców z różnych branż w naszym regionie. To dotyczy także innych produkcji, które otrzymują od nas niewielkie pieniądze na realizację, a zostawiają kilkakrotnie więcej. A do tego realizatorzy ze Szczecina mogą doświadczyć czegoś więcej niż na małym planie filmowym. Mogą nawiązać kontakty w środowisku filmowym. Tak się buduje zaplecze potencjalnych partnerów. Im więcej partnerów w branży filmowej, tym większa szansa na zrealizowanie tego przedsięwzięcia.

- Największe są korzyści niematerialne?

- Tak, bo nie jest problemem zrobienie filmu w sensie technicznym. Jak ktoś ma kamerę, to może kręcić. Tak, jak kiedyś twórcy Dogmy w Danii, którzy kręcili na kamerze „z ręki”. Oni nie mieli żadnych nakładów. Najważniejsze jest to, co się dzieje dalej z tym filmem. Sama radość z tego, że robimy film, że jest ekipa, że może ktoś zrobi z nami wywiad, jest tak duża, że niektórzy zapominają po co robią film. Trzeba myśleć o tym, co się dalej stanie. Trzeba myśleć o zaufaniu, jakim obdarzyli nas aktorzy i cała ekipa. Jeśli nie pomysłu na dystrybucję i promocję, to film można zrobić telefonem i zmontować na Youtube.

- W ostatnich latach pojawiły się ciekawe scenariusze przysyłane do Funduszu?

- Bierzemy pod uwagę, żeby faktycznie wspierać twórców z regionu i pomagać im nawet w okresie przygotowawczym. Zwracamy uwagę, jakie historie opowiadają. Nie ma tu jakiegoś trendu, jeśli chodzi o scenariusze z ostatnich lat. Filmy są dosyć zróżnicowane. Szczecińscy aktorzy zaczynają trafiać do Bazy Aktorów Polskich. To kolejny krok do przodu, jeśli chodzi o filmowy Szczecin. Współpracujemy ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich (to projekt wspierany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej). We współpracy z Akademią Sztuki robimy sesje zdjęciowe szczecińskim aktorom. Wstępnie do udziału w projekcie zgodził się Kobas Laksa. To wszystko się fajnie łączy, a przy okazji jest dodatkowy kapitał w tym, że studenci mają do pracy fajnych modeli, wiedzą, że muszą poważnie podejść do pracy. Dzięki tej bazie dostęp do szczecińskich aktorów będą mieli producenci filmowi z całego świata.

Od wiosny zamierzamy też robić krótkie demo aktorom, na których nagrane będą ich głosy, by można było ich poznać również od tej strony. Osoby, które już otarły się o produkcję dokumentu czy fabuły w Szczecinie, oswoiły się z tym miastem na tyle, że kilka tygodni temu była tu kręcona reklama znanego piwa. Dzięki temu kilkadziesiąt tysięcy złotych trafiło na szczeciński rynek. Kilkanaście osób ze Szczecina otarło się o tę produkcję. W ten sposób rozwija się przemysł filmowy w mieście.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto