Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Świat z Góry Diabła [film z wyprawy]

MM Trendy
MM Trendy
Piotr Sudoł, pierwszy Polak, który zjechał na linie z najwyższego wodospadu świata
Piotr Sudoł, pierwszy Polak, który zjechał na linie z najwyższego wodospadu świata Piotr Sudoł
Najwyższy wodospad świata - Salto Angel - znajduje się w Wenezueli, w parku narodowym Canaima. Jest wysoki na 979 metrów. Pierwszym Polakiem, który zjechał z niego na linach jest szczecinianin Piotr Sudoł. Część 1 filmu z wyprawy: Część 2 filmu z wyprawy:

Autor: Marek Rudnicki / Foto: Piotr Sudoł

Na szalenie trudną i niebezpieczną wyprawę do Wenezueli Piotr wybrał się w doborowym gronie. Towarzyszyły mu dwie panie. Pierwsza to Karolina Sypniewska, tegoroczna „Kobieta Roku” miasta Bydgoszcz. Kolejna - Agnieszka Grudowska z Warszawy - jest szefową firmy organizującej wyprawy ekstremalne.

12 godzin do celu

Zanim wspięli się na szczyt Auyan-Tepui, największej powierzchniowo góry stołowej w Wenezueli (700 km kw.), upłynęło wiele dni. Najpierw przelot samolotem do stolicy kraju, Caracas. Stąd jazda jeepem w kierunku puszczy amazońskiej. Cel - Cindad Bolivar we wschodniej Wenezueli nad rzeką Orinoko - osiągnęli dopiero pod 12 godzinach. Tu wynajęli awionetkę, aby nią dolecieć do miejsca zwanego Canaima. - Lądowaliśmy na łące wyrąbanej w dżungli - śmieje się Piotr. - U podnóża góry zbudowano kilka bungalowów dla turystów i nic więcej.

Szczyt, na który zamierzali się wspinać się, można zdobyć tylko w marcu i kwietniu. Przez pozostałe dziesięć miesięcy płaskowyż jest całkowicie zalany. Z tego powodu na górę wchodzi rocznie nie więcej niż 10 do 12 wypraw.

Skoki na granicy śmierci

Na miejscu polska ekipa dołączyła do większej grupy. Na górę zmierzali też wielbiciele innej ekstremalnej dyscypliny - skydivingu. - To ciekawy, ale chyba najbardziej ekstremalny sport - Piotr opowiada o swoich nowych towarzyszach podróży, którzy skaczą w przepaść ubrani w specjalne stroje. Między nogami i rękoma oraz tułowiem skoczków wszyte są fałdy materiału. Dzięki temu skoczek w kombinezonie przypomina w locie polatuchy, latające wiewiórki. Fałdy materiału pozwalają częściowo kontrolować lot.

Skoczkowie rzucają się z góry w przepaść, zawierzając swoje życie umiejętnościom i sile. Lecą w dół z ogromną prędkością. Na koniec uruchamiają lotnię. Wystarczy jeden nieodpowiedni ruch, a lotnik wpada w korkociąg i ginie. - Jeden z naszych przewodników, Holender Andre van Campenhood, skakał z Auyan-Tepui ze swoją przyjaciółką. Coś poszło nie tak, bo dziewczyna zawróciła w locie i roztrzaskała się o skały. Później Andre wspiął się na górę, skoczył i podczas lotu rozsypał jej prochy - kończy swą opowieść Piotr.

Złoto i Góra Diabła

Tuż pod samą górą usytuowana jest wioska Indian Pemon. Nazwa wodospadu pochodzi od nazwiska pilota angielskiego, Jimmy’ego Angela, który w latach 30. XX wieku szukał tu złota. - O wschodzie słońca, gdy patrzy się na wodospad pod pewnym kątem, wydaje się, że jego ściana cała pokryta jest złotem - mówi Piotr. - Złudzenie jest wówczas tak realistyczne, że trudno uwierzyć, iż to tylko miraż.

Anglik prawdopodobnie zobaczył to „złoto”. Zabrał na pokład dwóch Indian, ale krążąc nad zboczem góry w poszukiwaniu bogactwa, rozbił się. Później przez jedenaście dni cała trójka szukała zejścia. Indianie, wydawałoby się znający płaskowyż, błądzili jak ślepcy w nieprzebytym i dziewiczym terenie. Nic dziwnego, że szczyt Auyan-Tepui w tłumaczeniu znaczy Góra Diabła.

Trzy dni ciężkiej wspinaczki

Całe trzy dni zajęło grupie wspięcie się na szczyt Auyan-Tepui. Później było jeszcze gorzej. Przejście do miejsca, gdzie spada wodospad Salto Angel, zajął kolejny tydzień. - Tylko na filmach szczyt pokazywany jest jako płaska łąka - opowiada Piotr. - To bajki. Rzeczywistość jest dużo bardziej dramatyczna. Szczyt często chowa się w chmurach, które dosłownie wiszą wokół ciebie. A teren, jak gdyby diabeł pokroił go monstrualnym nożem: pełen jarów, uskoków i wszędzie woda. Idzie się więc góra - dół - góra - dół... Różnica wzniesień dochodzi do 500 metrów. Zobaczyłem tam po raz pierwszy przepiękne orchidee, których odmiany nie rosną nigdzie więcej.

Zjechać, to niby proste

Wreszcie stanęli u celu. W miejscu, gdzie woda spada kilometr w dół. Wycieńczeni, ale szczęśliwi. Stąd wystarczyło jedynie zjechać na linach. Niby prosta rzecz, ale tylko dla tych, którzy sami tego nie doświadczyli. - Spojrzałem w dół, gdzie płynęła całkiem spora rzeka - pokazuje zdjęcia Piotr. - Z wysokości kilometra wydawała się maleńką skazą na tle puszczy.

Zjazd został wytyczony etapami o długości od 80 do 100 metrów. Tylko na tyle pozwalała długość lin. Pierwszy zjeżdżał przewodnik, a później ekipa z Polski. Trasę wytyczono tuż obok wodospadu. Nie można było tego zrobić w jego nurcie, bo liny mogły nie wytrzymać obciążenia i tarcia. - Na początku człowiek odruchowo zaciska dłonie na linach, opierając cały ciężar na sile ramion, co jest oczywistym błędem - Piotr śmieje się na wspomnienie tamtych chwil. - A jednocześnie starasz się cały czas przywierać nogami do skał, aby nie poturbować się o nie i przypadkiem nie zwolnić zacisku. To kolejny błąd. Na tej wysokości wieje wiatr. Spadająca kipiel zamienia się w chmurę wodnego pyłu. Wpadasz więc w ulewę i bierzesz solidną kąpiel. Do tego chłostają cię porywy powietrza.

O czym myśli człowiek, który zawisł na linach nad kilometrową przepaścią. - To irracjonalne uczucie. Masz chęć rzucić się w tę przepaść i szybować. Szybko przychodzi do głowy pytanie: a co będzie, gdy lina gdzieś na skale się przetrze? Bywa tak podczas wysokogórskich wspinaczek. Dochodzi także lęk, który trzeba od razu odrzucić, bo inaczej taki sport nie ma sensu. W tamtej chwili zrozumiałem ludzi uprawiających ekstremalny skydiving. Jeśli już raz zasmakujesz tego narkotyku, nie jesteś w stanie mu się oprzeć.

Piotr Sudoł, Karolina Sypniewska i Agnieszka Grudowska byli pierwszymi Polakami, którzy dokonali rappellingu (zjazdu w dół na linach) z pionowej ściany najwyższego wodospadu świata - Salto Angel. Potwierdziła to agencja eksploracyjna Explora Treks, jedyna, która ma pozwolenie Parku Narodowego Canaima na organizację rappellingu ściany Salto Angel.

Piotr Sudoł

dziennikarz, fotoreporter, zapalony rowerzysta, instruktor fitness-cyclingu, właściciel firmy specjalizującej się w tworzeniu profesjonalnych wnętrz w obiektach komercyjnych i użyteczności publicznej. Łowca przygód, uczestnik wielu wypraw w miejsca, o których zwykły turysta nawet nie marzy.

W tym roku na Festiwalu Podróżnicy 2013 w Bydgoszczy otrzymał nagrodę specjalną Tony’ego Halika za pierwszy polski zjazd na linach z najwyższego wodospadu na świecie - Salto Angel w Wenezueli.

Współpomysłodawca i uczestnik wyprawy Afryka Nowaka, którą National Geographic Polska nagrodził „Podróżą Roku Traveler 2011”. Wyprawa zdobyła również Nagrodę Specjalną Festiwalu Kolosy 2011 w Gdyni. Nawigator i mechanik ekspedycji rowerowej Madagaskar Extreme.

Na Festiwalu Kolosy 2008 otrzymał wyróżnienie w kategorii Podróż Roku. Uczestnik wypraw do Stanów Zjednoczonych, na Madagaskar, do Libii, na Kubę i do Angoli.


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto