Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Styl życia: Kocham władzę. Ona daje mi moc

MM Trendy
MM Trendy
Anna Kornacka
Anna Kornacka Archiwum
O tym, że mężczyzn trzeba edukować w rozumieniu kobiet, a także jak obalać stereotypy i umiejętnie korzystać z możliwości władzy mówi nam Anna Kornacka, przedsiębiorczyni, doradczyni, prezeska i współorganizatorka Festiwalu Rozwoju Osobistego Kobiet Progressteron, który 5 i 6 października odbędzie się w Szczecinie.

- Czy Pani jest emancypantką?
- A co to znaczy? Mam problem z definicjami. Mam też problem z definicją feminizmu. Nie lubię etykiet. Emancypacja to wyzwolenie, więc od razu pojawia się w mojej głowie pytanie: wyzwolenie od czego? Ja się nie etykietuję. Nie lubię tego. Jeśli ktoś ma taką potrzebę, by mnie zaszufladkować, musi sam to zrobić sięgając do swojego słownika.

- Więc jak to jest?
- W kwestii etykiet nie ułatwię sprawy. Po prostu nie zgadzam się na wszelką nierówność, szczególnie ze względu na płeć.

- Ale jest Pani związana przede wszystkim z organizacjami zajmującymi się pomocą dla kobiet. Dlaczego kobietom tak bardzo trzeba pomagać? Może lepiej pomóc facetom w zrozumieniu kobiet?
- Oczywiście. Nawet uważam, że powinniśmy rozpocząć dyskusję o roli męskości. To jest palący problem. W naszej rzeczywistości jest mnóstwo środowisk, inicjatyw, pomysłów, jak pomagać kobietom. Mężczyźni nic takiego nie mają.

- Pani zdaniem potrzebują?
- Oczywiście, nawet bardzo.

- Ale Pani zajmuje się pomocą dla kobiet. Jesteśmy tak słabe, że należy nam się pomoc?
- Nie. Przeciwnie. Niestety kobiety z nieznanych mi powodów zbyt często okopują się w swoich społecznych klatkach i to nie pozwala im funkcjonować tak, jakby chciały czy mogły. Nie potrafię przejść obojętnie, gdy widzę niesprawiedliwość, a najwięcej takich potrzeb dostrzegam w obszarach związanych z kobietami.

- To zainteresowanie wzięło się z buntu, że kobiety są krzywdzone?
- Na początku nie był to bunt, tylko stawianie sobie pytania, dlaczego tak jest. Później to samo pytanie zaczęłam stawiać innym. W odpowiedzi słyszałam: bo tak już jest. Taka odpowiedź mnie nie zadowalała.

- A ta odpowiedź pochodziła od mężczyzn?
- Nie tylko. W podobny sposób odpowiadały także kobiet. Przyznaję, że to pytanie stawiałam otoczeniu, gdy miałam 10-11 lat. Ciekawiło mnie, dlaczego na przykład chłopcy nie mają prawa płakać, a dziewczynkom nie wypada czegoś zrobić. Dorośli na tak zadawane pytania odpowiadali: zrozumiesz, jak będziesz duża.

- A pamięta Pani dlaczego zadawała właśnie takie pytania dorosłym?
- Nie, nie pamiętam i nie wiem skąd mi się to wzięło. Tym bardziej że moja mama była raczej strażniczką tak zwanych tradycyjnych wartości. We wczesnym dzieciństwie nie miałam żadnych wzorców pobudzających do innego postrzegania świata. Za to pamiętam, że już jako mała dziewczynka byłam bardzo dumna z tego, że jestem „małą kobietką”. Największą karą było ubranie mnie tak, aby nie widać było płci.

- Poczucie bycia „małą kobietką” pomagało?
- Nie zastanawiałam się wtedy nad tym. Dziwiło mnie raczej, dlaczego tak jest. Dlaczego ten świat jest tak poukładany. Przecież można było go poukładać inaczej, lepiej.

- Były jakieś rozczarowania?
- Mnóstwo. Choćby bolesne odkrycia, że kobiety są najwierniejszymi strażniczkami systemu, który trudno mi zaakceptować, który prowokuje nierówne traktowanie, niesprawiedliwą ocenę tylko ze względu na płeć… Mówię tutaj o zjawiskach tzw. przyzwolenia społecznego, na przykład na przemoc domową - przecież wiele takich przypadków (jak nie większość!) dzieje się na oczach sąsiadów, sąsiadek, znajomych… Również całe zjawisko sukcesji stanowisk w firmach i organizacjach, a właściwie jego brak - kobiety nie wspierają się wzajemnie, a na pewno nie tak skutecznie, jak czynią to mężczyźni.

- A co Panią motywuje, aby opiekować się kobietami?
- Ja się nie opiekuję kobietami. Proaktywnie wyrażam swoją niezgodę na nierówność ze względu na płeć. Więc równie dobrze można powiedzieć, że opiekuję się mężczyznami. Uważam za głęboką niesprawiedliwość i przeciwko temu się buntuję, że mężczyźni nie mają równych praw z kobietami w opiece nad dziećmi. Rzadko jest też poruszany temat przemocy wobec mężczyzn. Są to dziedziny, które mnie absorbują. Nie jest to jednak „opieka”, ale walka o sprawiedliwość, równość społeczną ze względu na płeć.

- W jaki sposób Pani o to walczy?
- Zaczęłam jeszcze na studiach pedagogicznych. Buntowałam się, gdy uczono nas, w jaki sposób mamy my - pedagodzy - uczyć dziewczynki, a w jaki chłopców. Zaczęłam dyskutować, udzielać się, zadawać publicznie pytania. I tak to się zaczęło.

- Ale kobietom przypisano pewną rolę w społeczeństwie. Ta rola wzięła się z tradycji, ze stereotypów. A może nie? Może kobiety tak wolą. Mamy prawo je buntować?
- Mamy prawo im powiedzieć, że to one decydują o sobie. I niech to będzie ich wybór, jaką rolę w życiu chcą pełnić. To powinien być ich świadomy wybór. Jeśli wybiorą, że chcą spełniać się nie tylko w domu, wokół dzieci, to niech mają równe prawa z mężczyznami. A tak nie jest.

- To może organizacje, które zajmują się pomocą dla kobiet, powinny wzmocnić społeczną rolę kobiet tzw. domowych?
- Jest już taki trend, ale tylko w sferze deklaracji politycznych. Politycy zaczynają mówić: kobiety nie wstydźcie się tego, że w życiu wybrałyście przede wszystkim rolę matki, żony. Niestety, okazuje się, że kobiety tzw. domowe w zetknięciu z kobietami tzw. liderkami czują się gorsze. Czasami nawet tłumaczą się ze swojego wyboru roli matki i żony. Faktem jest, że rangę kobiecie w domu nadaje między innymi to, że ona też przynosi pieniądze do domu. I tu mamy do czynienia z szerszym kontekstem - władzy. Dlatego uważam, że należy wzmacniać władzę kobiet.

- Pani lubi władzę?
- Tak. Bo władza daje wpływ. Lubię decydować o tym, co mnie dotyczy i lubię mieć poczucie sprawczości. Najbardziej frustruje mnie bezsilność. Jak się nie ma władzy, to nie ma się narzędzi, aby coś zrobić. Po prostu.

- Czy to, że stanęła Pani na czele różnych organizacji, wynika z chęci posiadania władzy?
- To jest chęć posiadania mocy sprawczej. Chcę mieć wpływ i jeżeli już gdzieś działam, to chcę mieć poczucie, że to jest moje, że te wybory, które podejmuję, są moimi wyborami, zgodnymi z tym, co myślę. Nie można jednak zapominać, że biorę też odpowiedzialność za swoje decyzje. Bo władza to także, a może przede wszystkim, odpowiedzialność.

- Jaka jest władza?
- Władza jest bardzo różnorodna. Od patologii po coś cudownego. Daje wolność, moc sprawczą, twórczą.

- Czy czasami we władzy nie ma próżności?
- Władza oklejona jest różnymi patologiami, więc również i próżnością, nadużyciem, leczeniem swoich kompleksów. I niestety, jest to bardzo niebezpieczny element. Władza daje pokusę pójścia na skróty. To także pokusa lenistwa.

- To prawda, że władza jest piękna?
- Pamiętam, jak kiedyś profesor Magdalena Środa, która w pewnym okresie była w rządzie, powiedziała mi coś takiego: władza jest fajna. I gdy to mówiła, miała twarz rozpromienionej dziewczynki, bo miała świadomość, ile dzięki władzy można zrobić. W tym kontekście władza na pewno jest piękna i dobra.

- Można coś zrobić, aby nie dać się omamić władzy?
- Trzeba się bardzo kontrolować.

- Obserwuje Pani polityków i biznesmenów. Widzi Pani u nich, że przestali się kontrolować?
- Oczywiście. Nawet nie muszę ich znać. Widzę to, w jaki sposób mówią, jakie zdjęcia zamieszczają w internecie, jakim tonem mówią. Taki narcyzm widać i to bardzo. Niestety, jak przyglądam się scenie politycznej, widzę, że jest sporo osób, które przekroczyły czerwoną granicę tylko dlatego, że mają władzę.

- Twierdzi Pani, że kobiety tak samo jak mężczyźni sprawdzają się u władzy. Że nie ma różnicy kto te władzę sprawuje. Ale przecież my, kobiety, inaczej postrzegamy świat. Jesteśmy bardziej emocjonalne.
- No właśnie. I to jest piękne. W tej chwili, szczególnie biznes podkreśla, że ta różnorodność w postrzeganiu świata jest bardzo twórcza. Daje to zupełnie nowe możliwości. Niestety na docenienie tej wartości z różnorodności w polityce trzeba jeszcze poczekać. Tutaj zmiany zachodzą bardzo wolno. Zbyt wolno.

Anna Kornacka

przedsiębiorczyni, doradczyni personalna, trenerka. Prezeska zarządu Związku Pracodawców Pomorza Zachodniego Lewiatan i członkini Rady Głównej Konfederacji Lewiatan. Aktywnie działa w ramach licznych organizacji. Wykładowczyni akademicka i autorka wielu publikacji na temat szeroko pojętej władzy oraz przedsiębiorczości kobiet. Jest także właścicielką firmy szkoleniowej oraz inicjatorką pierwszych w Polsce studiów podyplomowych adresowanych wyłącznie do kobiet pod nazwą Szkoła Euroliderek. Polka Roku 2008 w plebiscycie Gazety Wyborczej („Wysokie Obcasy”).


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto