Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Sport: Brazylijczyk, którego uwielbiają kibice

MM Trendy
MM Trendy
MM Trendy. #Sport: Brazylijczyk, którego uwielbiają kibice
MM Trendy. #Sport: Brazylijczyk, którego uwielbiają kibice Andrzej Szkocki
39-letni Edi Andradina właśnie zakończył karierę na boisku. Wcześniej pokochały go trybuny stadionu im. Floriana Krygiera a Brazylijczyk pokochał i Pogoń, i Szczecin. To jego drugi dom. Choć grał w piłkę przez ponad 20 lat, to za najlepszy moment kariery uważa grę z Portowcami w... I lidze.

Tekst: Maurycy Brzykcy / Foto: Andrzej Szkocki - Wielu piłkarzy wciąż mówi o ekstraklasie. Dla mnie najprzyjemniejszym momentem była gra z Pogonią w I lidze i awans - opowiada Brazylijczyk. - Wyjątkowo wspominam choćby mecz z Bogdanką Łęczna, w którym wpisałem się na listę strzelców.

Adradina, skromnie, nawet nie zająknął się, jak te bramki wtedy strzelił. Jedna padła bezpośrednio z rzutu rożnego, a to przecież nie zdarza się często. To właśnie cały Edi. Woli mówić o kolegach z drużyny, sukcesach klubu, czy postępach młodszych graczy, niż o własnych osiągnięciach. Zawsze dobro zespołu stawiał na pierwszym miejscu.

- Jedyne czego żałuję, to fakt, że nie przyjechałem do Polski wcześniej - przyznaje. - Poznałem tu wielu wspaniałych ludzi i dość szybko się zaaklimatyzowałem.

Rosjanie się nie śmieją

Kibice szybko wynoszą piłkarzy na piedestał. Czasami zbyt pochopnie. Ediemu Andradinie przydarzyło się to już przy pierwszej przygodzie z Pogonią. Po powrocie do Szczecina jego więź z klubem tylko się umocniła.

Początek to był rok 2005, wiosna. Na boisko w spotkaniu z Legią w Warszawie wybiega jedenastka Pogoni, w niej tylko czterech Polaków. Jednym z obcokrajowców jest Edi Andradina. Portowcy jak zwykle z Legią przegrywają, tym razem 0:3. Brazylijczyk łapie kontuzję i nie gra przez półtora miesiąca. Wraca z rekordową nadwagą. Kibice nie spodziewali się niczego wielkiego po lekko zaokrąglonym 31-latku. Ale od razu dało wyczuć się „chemię”.

- Do Polski przyjechałem zagrać, zarobić i wrócić do Brazylii - przyznaje. - Sądziłem, że dogram do końca sezonu i wrócę do ojczyzny. Wszystko zmieniło się po inauguracyjnym występie na Twardowskiego. Już po pierwszym technicznym zagraniu kibice żywo zareagowali. Nigdy wcześniej fani nie zachowywali się tak po moich zagraniach.

Dla sympatycznego Brazylijczyka, Polska była trzecim przystankiem z dala od domu. Najpierw grał w Rosji, później w Japonii, a na koniec wybrał nasz kraj.

- Rosja to był mój pierwszy wyjazd poza Brazylię. Na początku przeżyłem ogromny szok, zwłaszcza kulturowy. Brazylijczycy to roześmiany naród, Rosjanie wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie, że są zimni, nieprzystępni, mało się śmieją. Później to się oczywiście zmieniło, choć zaaklimatyzować się nie było łatwo - wspomina Edi.

W Rosji grał przez dwa lata, następnie trzy sezony w Kraju Kwitnącej Wiśni. - Japonią byłem mile zaskoczony. Wszyscy są tam grzeczni, uczynni. To zupełnie inny świat niż Rosja. Japończyka możesz uderzyć, a on cię za to przeprosi - zaznacza Brazylijczyk, który szybko nauczył się japońskiego i do dziś się nim posługuje. W Pogoni gra i radzi sobie świetnie dwóch zawodników z tego kraju.

Z Pogoni drwił cały kraj

Edi tylko wiosną zdołał strzelić pięć goli i szybo stał się liderem drużyny. Szkoda, że trafił na specyficzny czas. Warto przytoczyć kilka liczb z sezonu 2005/2006. Klub miał w ciągu roku trzech prezesów, czterech trenerów a dla granatowo-bordowych grało ponad 40 piłkarzy. To był czas brazylijskiej Pogoni.

Kibice wściekali się na prezesa Antoniego Ptaka, że woli stawiać na słabych piłkarzy zza granicy, niż na Polaków. Z Pogoni drwił cały kraj. Edi się tym nie przejął. Strzelił w sezonie 10 goli. - Mało jest ludzi, którzy chcą inwestować w piłkę, mają swoje marzenia. Antoni Ptak nie bał się tego - wspomina po latach.

Jednak brazylijski eksperyment skończył się fiaskiem rok później. Szczecińska drużyna z hukiem spadła z ekstraklasy. Kibice nabrali jednak szacunku do rozgrywającego z numerem „5”. Edi wybrał wówczas przeprowadzkę do Kielc. Spędził w Koronie cztery sezony. Latem 2011 roku postanowił wrócić do Pogoni.

- Spotkaliśmy się w Warszawie. Nasza rozmowa o przejściu do Pogoni nie trwała nawet pięciu minut - wspomina wiceprezes Pogoni Grzegorz Smolny.

"5" dla Ediego

Andradina Polskę poznał z najlepszej i najgorszej strony. Doświadczył ogromnej gościnności, szybko poznał wielu przyjaciów, od kilku lat jest szczęśliwym mężem Polki. Jednak z drugiej strony, podczas gry w Koronie doszło do rasistowskich wybryków także w jego kierunku (Edi był nawet świadkiem w procesie), a sama Korona została zdegradowana do I ligi przez udział w aferze korupcyjnej. Ediego wówczas w klubie jeszcze nie było, ale cierpieć musiał z pozostałymi.

Co teraz będzie robił? Chce być trenerem. Został włączony do sztabu szkoleniowego rezerw Pogoni Szczecin. Będzie ćwiczył z ofensywnymi zawodnikami, a czasami także pełnił rolę skauta, czyli wyszukiwał bądź oceniał przymierzanych do Pogoni graczy. Numer „5”, z którym grał w Polsce, został przez Pogoń zastrzeżony. Żaden z piłkarzy nie założy już koszulki z tą cyfrą. To spore docenienie zasług Brazylijczyka, choć przecież w Szczecinie grał niemal „tylko” sześć sezonów. Inny zastrzeżony numer to „78”. Nosił go Olgierd Moskalewicz, a barw Pogoni bronił przez prawie 12 lat.

Edi to nie tylko wielka postać Pogoni, ale i esktraklasy. W całej jej historii nie ma skuteczniejszego obcokrajowca. Brazylijczyk strzelił aż 45 goli. - Do 50 goli w polskiej ekstraklasie zabrakło mi pięciu trafień, ale jak dołożycie numer z mojej koszulki, to wszystko będzie się zgadzać - dodaje z uśmiechem.

Edi Andradina

Urodzony 13 września 1974 roku jako Edi Carlo Dias Marçal. Przydomek Andradina pochodzi od nazwy miejscowości, w której się urodził. W Brazylii grał dla Matsubara, Mirassol, Santosu, Mogi Mirim.

W Rosji występował w Arsienału Tuła, zaś w Japonii w Gambie Osaka, Oita Trinita, Albirexu Niigata oraz Consadole Sapporo. W Polsce występował w Pogoni Szczecin oraz Koronie Kielce.

Jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii polskiej ekstraklasy (45 goli).


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto