Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Rysunki mówią wszystko

Agata Maksymiuk
Paweł Kuczyński po cichu obserwuje rzeczywistość. Pierwsze spojrzenie na jego rysunki wywołuje uśmiech, kolejne konsternację, a nawet smutek. W swoich przekazach jest stanowczy i bezwzględny. Bardziej niż mówić woli rysować, ale zdradził nam kilka słów o sobie.

W naszym społeczeństwie rysunek nadal postrzegany jest jako sztuka infantylna. Myślisz, że to się zmienia?
- To efekt tego, ze ilustracja jest u nas bardziej kojarzona z wydawnictwem dziecięcym. To się już zmienia, bo żyjemy w czasach obrazkowych - szczególnie patrząc na to, co dzieje się w internecie.

W zasadzie jak się zostaje rysownikiem? Skończyłeś Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu, ale przecież dyplom nie gwarantuje sukcesu.
- Rysownikiem zostaje się w wyniku uporu i ciężkiej pracy. Żadna szkoła nie jest do tego potrzebna, aczkolwiek znacznie pomaga w nabyciu umiejętności warsztatowych i jest jedyną okazją do spotkania ludzi o podobnych zainteresowaniach, którzy wzbogacają doświadczenia artystyczne.

Ale co z tym sukcesem? Jak to się stało, że to, co robisz, to, co rysujesz, zostało zauważone?
- Trudno powiedzieć. Moja przygoda z ilustracją, czy z rysunkiem satyrycznym, trwa od 2004 roku, więc pewnie to efekt długoletniej, ciężkiej pracy i uporu. Bardzo pomocny okazał się internet. To tam zostałem doceniony.

Na koncie masz ponad 100 różnych nagród, nawet nie wyobrażam sobie w jaki sposób je wszystkie zdobyłeś. Chyba nie jesteś łowcą nagród?
- Nie, nie, ale to właśnie od nagrody zaczęła się przygoda z rysunkiem satyrycznym. Konkurs był jednym ze sposobów, aby pokazać się światu. Później pojawiły się kolejne wyzwania i tak przez lata uzbierało się ponad 130 wyróżnień. Przyznam, że teraz mam trochę mniej czasu i nie biorę już tak często udziału w konkursach.

Rysowanie to Twoje główne zajęcie, czy może jedynie pasja?
- To moje jedyne zarobkowe zajęcie, ale też pasja. Oprócz tego jestem miłośnikiem uprawiania sportu. Dzień bez rysowania i bez wysiłku fizycznego, to dzień zmarnowany :).

Godne podziwu, że przez tyle lat nie wpadłeś w rutynę. Nowe pomysły zdają się nie mieć końca.
- Na pewno niewyczerpanym źródłem inspiracji jest głupota czy może obecnie jej popularniejsza forma – fanatyzm.

Ludzie mają ze sobą jakiś problem?
- Odpowiedź wyraźnie widać w moich pracach.

Rysunkami komentujesz, ośmieszasz, a może chcesz coś zmienić?
- Jestem z natury obserwatorem, dlatego raczej komentuję rzeczywistość. Dużym osiągnięciem dla mnie będzie, jeśli widzowie choć na chwilę zastanowią się nad przekazem zawartym w moich pracach. To, czy druga osoba zmieni swoją rzeczywistość, spoglądając na rysunki, zależy od niej samej.

Niedawno świat oszalał na punkcie pokemonów, co idealnie podsumowała Twoja praca. Próbowałeś testować nową aplikację?
- Nie grałem w grę, nie mam smartfona, ale teraz, po sukcesie mojej pracy, będę musiał sprawdzić o co w tym wszystkim chodzi (śmiech).

W takim razie rysujesz spontanicznie, zaaferowany tematem?
- Od znalezienia pomysłu do jego realizacji upływa sporo czasu. Nie jestem typowym rysownikiem prasowym, tworzącym dużo rysunków w krótkim czasie. W takich pracach żart zawiera się w tekście napisanym w chmurce, sama ilustracja zazwyczaj potraktowana jest dość swobodnie, byle jak. Ja nie używam tekstu i przez to mój proces tworzenia jest powolny i żmudny. Duży nacisk kładę na formę i kompozycję.

A kiedy masz już w głowie gotowy pomysł, to ile czasu zajmuje stworzenie pracy?
- Jeżeli mam przygotowany pomysł, szkic… to około dwóch dni.

Kiedy ktoś zaczyna „grzebać” w Twoich pracach, nie czujesz irytacji? Internet jest bezwzględny.
- W sieci znajduję dużo przeróbek moich prac. Czasami są fajne, a czasami nie. Podobają mi się niektóre przerobione na animowane gify. Na pewno nie lubię tych, z których zrobiono memy, gdzie dopisano tekst. Cały mój wysiłek i znaczenie pracy, potrafi być zniszczone załączonym zdaniem.

Takich przeróbek musi być dużo, przecież Twoje prace najpierw doceniał świat, a dopiero teraz nasz kraj.
- To dość typowe i wielu twórców, czy innych zdolnych ludzi z naszego kraju tego doświadczyło.

W zasadzie trudno znaleźć trop, gdzie możesz mieszkać. Szczecin, Poznań, ale może Londyn czy Paryż?
- Od urodzenia mieszkałem w Policach. W Szczecinie chodziłem do Liceum Plastycznego. W Poznaniu byłem na studiach i trochę tam mieszkałem. Już od kilkunastu lat mieszkam ponownie w Policach. Preferuje małe miejscowości, spokój i względną ciszę, byle był dostęp do internetu (śmiech).

Muszę jeszcze zapytać. Pamiętasz pierwszy rysunek, jaki narysowałeś?
- Nie... ale pamiętam, że zawsze rysowałem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto