Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Rozmowa miesiąca: Szczecin mam tuż pod skórą

MM Trendy
MM Trendy
Anna Cieślak: Szczecin mam tuż pod skórą
Anna Cieślak: Szczecin mam tuż pod skórą Krzysztof Bieliński
Choć pochodząca ze Szczecina aktorka Anna Cieślak więcej czasu spędza w Krakowie i Warszawie, na miejsce spotkania wybrała Zamek Książąt Pomorskich. Czytała tam dzieciom bajki, a nam opowiedziała o wartościach w pracy aktora i ulubionych zakątkach rodzinnego miasta.

Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Andrzej Szkocki/Krzysztof Bieliński

- Podczas ostatniego pobytu w Szczecinie czytała Pani na Zamku Książąt Pomorskich bajki La Fontaine’a. To powrót do czasów dzieciństwa, ukochanych miejsc?- Przyjechałam wówczas do rodziców na święta. Przy okazji mogłam umilić święta ludziom w moim rodzinnym mieście. Na Zamku bywałam jako mała dziewczynka, kiedy chodziłam tam z tatą na przedstawienia. To, że teraz zostałam zaproszona do czytania bajek, było dla mnie i zaszczytem, i przyjemnością.

- Bajki niosą ze sobą bardzo konkretne mądrości życiowe. Sama je Pani wybierała?
- Tak, to był mój wybór. Chciałam je skonfrontować z widzem, przypomnieć, ile w nich uniwersalnych, pięknych wartości. Warto wracać do bajek i czerpać z nich wiedzę o prostych zdawałoby się zasadach, jakimi powinniśmy się kierować. Kiedy jako dorośli jesteśmy bogatsi o doświadczenia, możemy więcej skorzystać z lektury bajek. Mądry przekaz La Fontaine’a nie zestarzał się mimo upływu lat. Zawarte w nich prawda, naturalność, świeżość mogą być dla nas ważne i pomocne także dzisiaj.

- Podobne życiowe prawdy można również spotkać w repertuarze, w jakim często Panią oglądamy - Moliera, Szekspira czy Fredry. Lubi Pani klasykę?
- Tak. W repertuarze klasycznym gram postaci funkcjonujące w świecie, w którym przestrzega się reguł i zasad. Tam obowiązuje ustalony porządek. Cieszę się, że mogę tego doświadczyć poprzez sztukę. Często widzimy w teatrze spektakle, które pokazują, że nie ma żadnych granic. Ale kiedy nie są zakreślone wyraźne granice, nie mamy przeciwko czemu się buntować. Idąc dalej - nie istnieje proces wewnętrznego dojrzewania bez elementu buntu. Cieszę się, że mam ten sztywny kostium na scenie, że mówię klasycznym wierszem, w którym muszę pokazać emocje. Skoro było to możliwe 100 czy 200 lat temu, to znaczy, że te ważne prawdy można w ten sam zamknięty w rytmie i rymie sposób przekazać i dziś.

- Miała Pani okazję grać z wieloma mistrzami polskiego aktorstwa, m.in. Andrzejem Sewerynem. Co daje kontakt z takimi osobami?- Praca z takimi ludźmi pomaga budować własny kręgosłup zawodowy. Pokora, skromność, pracowitość - to cechy, których można się od nich uczyć. Pokazują, że żeby być i trwać w zawodzie aktora, potrzebna jest nieustająca praca. Nie ma w nich podczas pracy żadnej pychy, pewności siebie. Mają wątpliwości, zmagają się sami ze sobą i widzę żywego człowieka, który coś przeżywa, a nie tylko udaje. Przebywanie z mistrzami i z autorytetami daje poczucie spokoju i nadzieję, że skoro oni mają te obawy, które mam ja, to może jestem na dobrej drodze.

- Przecież nie ma czego się obawiać. Zaraz po szkole trafiła Pani do bardzo dobrego teatru w Krakowie.- I jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Możliwości, które mi stworzono są po prostu wspaniałe. Mogę obcować z najlepszymi aktorami i zachwycać się ich pięknem. Patrzę jak walczą na scenie, zmagają się z rolą i nie poddają się. To ta moc, która przekłada się na siłę aktorskiej kreacji, która potem budzi zachwyt widza: jak on gra! Tak, ale ile to go kosztowało!

- Pani też musiała sporo pracować, bo propozycja z Krakowa nie przyszła ot tak, z powietrza.- Praca aktora to praca na żywym organizmie. Wymaga pokonywania samego siebie i wielkiej siły. Ale daje też momenty wolności. Czujemy, że możemy przenosić góry, kiedy publiczność w teatrze uczestniczy z nami w takich chwilach.

- Po filmie „Mam na imię Justine” też miała Pani chwilę takiej wolności? Wykonała tam Pani kawał dobrej roboty.- Po filmie tak, ale w trakcie realizacji to była ciężka praca. Wejść w emocje kobiety upokorzonej, przestraszonej i zmanipulowanej, a przede wszystkim, co najważniejsze - ze złamanym sercem, było bardzo trudne. Ona była zakochana i w głównej mierze dlatego możliwe było jej uprowadzenie. W tym strasznym procederze, jakim jest handel ludźmi, to bardzo częste przypadki. Jestem ambasadorem organizacji La Strada, która działa przeciwko handlowi ludźmi. Wiem, jak to wygląda. Pierwsza, najczęstsza odpowiedź na pytanie: dlaczego to zrobiłaś? brzmi: z miłości. Dlaczego dałaś się nabrać? Dlaczego byłaś tak naiwna? Dlaczego nie sprawdziłaś? Dlaczego poszłaś z nim? Z miłości, bo go kochałam, bo był taki wspaniały. I to się dzieje tu i teraz, w XXI wieku. Więc ten film jest ku przestrodze. Warto go sobie obejrzeć, żeby zobaczyć do czego taka naiwna miłość może doprowadzić. Ale z drugiej strony, co? Nie kochać? Kochać. I przeżywać te wszystkie miłości.
**
- To dlatego widujemy Panią również w komediach romantycznych.
- Dla równowagi. Dramat po to, żeby coś poczuć głęboko. Komedia, żeby być szybkim, sprawnym i bystrym, bo komedia to rytm, to partytura z zapisanych precyzyjnie nut. Dramat to analiza od środka, a komedia to technika i precyzja.

- Ja Pani osiąga spokój po ciężkiej pracy?
- Regeneruję się czytając książki, spotykając z przyjaciółmi, robiąc najnudniejsze rzeczy na świecie, czyli sprzątanie, zmywanie, porządki w szafie. To mnie oczyszcza, a potem znowu idę grać i znowu wchodzę na wysokie obroty.

- Czyli nie na bankiet, tylko w domu?
- Bankiet to część naszego zawodu, która służy promowaniu spektakli, seriali i filmów. Nie ma się co obrażać na bywanie, jeśli służy promocji sztuki. Jeśli widz nie dowie się, że coś powstało, to nie pójdzie i nie zobaczy.

- Od wielu lat żyje Pani w Krakowie i Warszawie. Czym jest wobec tego przyjazd do Szczecina?
- Do tej pory był prywatnym kawałkiem mojego życia, bo przyjeżdżałam przede wszystkim, żeby odwiedzić rodziców. Ale odkąd wykonuję zawód aktorki, jest też możliwością konfrontacji ze szczecińską publicznością. Energia, która bije ze strony widowni, która słucha, która się cieszy, to najpiękniejsza nagroda dla aktora. To znaczy, że to, co robimy, ma sens.

- Często Pani u nas bywa?**
- Rzadko. Dlatego, że kiedy pracuję, to Warszawa jest moim domem.


- Mimo to znajduje Pani czas na spacery nad swoje ulubione Jezioro Szmaragdowe?

- Tak. Wtedy przypominają mi się różne rzeczy. Zawsze jak torpeda parłam do przodu, a teraz zaczynam zaglądać we wspomnienia.

- Jako dziecko czy nastolatka wiedziała już Pani, kim chce być w przyszłości?- Nie, dopiero teraz mogę powiedzieć, że powoli staję się tym, kim chcę. Im dłużej pracuję w tym zawodzie, tym bardziej chcę być aktorką.

- Nadal Pani czuje, że Szczecin to Pani miasto?

- Oczywiście. Szczecin zawsze będzie częścią mojego życia i tego nie da się wyciąć z życiorysu. To jest coś, co się zdarzyło, co mam zakodowane w emocjach, w pamięci, we wspomnieniach. To miasto zawsze będzie mi bliskie.

- A jak Pani z zewnątrz ocenia rozwój miasta?
- Obserwuję ogromne zmiany na lepsze. Szczecin rozwija się z zawrotną szybkością, powstają drogi dojazdowe, w mieście wciąż coś się buduje. Wszędzie widzę koparki i dźwigi.

- Te koparki i dźwigi to głównie przyszłe inwestycje kulturalne.
- Bardzo mnie to cieszy. Szczecin zasługuje na to, żeby być miastem kultury.

Anna Cieślak

Ukończyła VI Liceum Ogólnokształcące w Szczecinie. W 2004 roku ukończyła PWST w Krakowie, rok później została wyróżniona nagrodą za debiut aktorski przez Prezydenta Gdyni podczas FPFF w Gdyni za film „Masz na imię Justine”. Gra w filmach, serialach i w teatrze. 12 kwietnia 2006 roku została wyróżniona przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej za działalność artystyczną. Obecnie gra w Teatrze Polskim w Warszawie, m.in. z Andrzejem Sewerynem w „Szkole żon” Moliera.



Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto