Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy. #Temat z okładki: Wyjazd przepowiedziała mi wróżka

MM Trendy
MM Trendy
Milita Nikonorov
Milita Nikonorov Foto: Dominik Nikonorov/TVN / Modelka: Klaudia Ungerman / Makijaż i fryzura: Bartek Osowczyk
Milita Nikonorov podbija serca kolejnych miłośników mody w programie TVN „Project Runway”. Przygodę z projektowaniem zaczynała w rodzinnym Szczecine. Przed laty, kiedy otwierała pierwsze atelier, znajoma wróżka zapytała: po co ci to? I tak stąd wyjedziesz. No i wyjechała. Pracuje i mieszka w Łodzi, ale Szczecin wspomina z sentymentem. - Jest piękniejszy od Łodzi, wciąż mam go w sercu - przyznaje Milita. Czy wróci?

Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Dominik Nikonorov/TVN / Modelka: Klaudia Ungerman / Makijaż i fryzura: Bartek Osowczyk
- Podobno od dziecka chciała Pani być projektantką?
- To prawda. Rysowałam, szyłam pierwsze projekty, podglądałam pracę sąsiada-krawca i szkoliłam się pod okiem babci.

- Pani inspiracje to raczej emocje czy obrazy?
- Każda kolekcja ma inne źródło inspiracji. Jednym razem jest to film, który zapadł mi w pamięci, innym muzyka, obraz, podróż. Kiedy zaczęłam tworzyć kolekcję wiosna/lato 2014, jeszcze nie wiedziałam, że moja praca nabierze takiego rozpędu. Podświadomie wybrałam druki, które przypominały obrazy widziane w kalejdoskopie. Kiedy skończyłam pracę i zobaczyłam zdjęcia, dodałam jej tylko tytuł „Kaleidoscope”. Inspiracją w tym przypadku były moje przeżycia i emocje jako projektantki; świadomość tego, że właśnie wiele w moim życiu się zmienia.

- Co Milita Nikonorov stara się przekazać poprzez swoje stroje?
- Moje ubrania, dodatki cechuje kobiecość. Staram się, aby każda kobieta czuła się atrakcyjna, wyróżniona. Kiedy zaczynam pracę nad kolekcją, zadaję sobie pytanie: czy moje klientki to założą? Czy ja to założę?

- I zakłada Pani?
- Tak, noszę je! W mojej szafie, oprócz jednej pary jeansów, wszystko jest z metką „Nikonorov”. Nie wyobrażam sobie inaczej. Testuję kolekcję zanim trafi do sprzedaży - zazwyczaj mam już pełne zestawy jeden lub dwa sezony wcześniej. Dzięki temu wiem, co należy zmienić, poprawić. Wiem też, co najbardziej spodoba się kobietom, bo spotykam się z nimi na co dzień w pracowni i słucham komentarzy. Moja praca wymaga, aby było mi wygodnie przez cały dzień i jednocześnie muszę wyglądać dobrze. W przerwach w krojeniu i szyciu (tak, w tym etapie też czynnie uczestniczę), spotykam się z klientkami i dostawcami. Nie mam czasu na przebieranie. Noszę więc wygodne legginsy do tunik, sukienek. Kolorowe t-shirty ze spódnicami. Uwielbiam kurtki z nowej kolekcji, bluzy - bo w nich czuję się nowocześnie, wygodnie i mają ten sportowy pazur. Na wieczór wybieram sukienki (te z printami po prostu kocham!). Zamiast szalika noszę naszyjnik dzianinowy, do bluzek nie przypinam jednej broszki, tylko pięć!

Moim największym sukcesem jest fakt, że istnieję na polskim rynku już kilka lat. Mam spore grono klientek i to dzięki nim robię, to co kocham. Nie każdy ma taki komfort. Wielu projektantów wygrywa liczne konkursy a niestety muszą pracować na etacie, często nie w swoim zawodzie. Mam nadzieję, że to się zmieni i ludzie docenią pracę polskich projektantów.

- Stroje i dodatki z metką „Nikonorov” nosiło już wiele znanych aktorek i piosenkarek. Z którą pracowało się najlepiej?
- Praca z takimi osobami bywa utrudniona z tego względu, że nie mamy wiele czasu na spotkania. Często po prostu dostaję telefon i bez przymiarki muszę coś tworzyć i wysłać. Najlepiej pracuje mi się z Otylią Jędrzejczak. Jest skromną, sympatyczną osobą. Rozumiemy się i zdarza się, że Otylia prosi mnie o suknię na wyjście, nie ma czasu przyjechać, więc szykuję jej coś, co według mnie spodoba się jej, a później oglądam to na żywo i stwierdzam, że miałam rację. Otylia zawsze zachwyca!

- Dla kogo najbardziej chciałaby Pani zaprojektować strój?
- Ubieram gwiazdy: sceny, kina, sportu. Ubieram też zwyczajne kobiety, choć to właśnie one są dla mnie gwiazdami. Chciałabym, aby marzyły o stroju ode mnie.

- Kto jest Pani modowym wzorem do naśladowania, takim guru projektowania?
- Cenię wielu projektantów - i polskich, i tych o światowej sławie. Wiem, jaką długą drogę musieli pokonać. W programie „Project Runway” mam przyjemność osobiście poznawać osoby, które wcześniej znałam tylko z gazet. Jestem wdzięczna Tomkowi Ossolińskiemu za przypilnowanie, abym precyzyjnie pracowała, dbała o detale. Podziwiam Paprockiego i Brzozowskiego za ich projekty. Po rozmowie z Robertem Kupiszem uświadomiłam sobie, że każdy może spełniać swoje marzenia, niezależnie ile ma lat i jaka jest skala trudności w spełnieniu tego marzenia. Ze światowej sławy projektantów mogę wymienić: Diane von Furstenberg za kobiecość, Christophera Kane'a za nowatorstwo, Roberto Cavalli za printy, John Galliano za haute couture.

- Jak czuje się Pani na planie „Project Runway”?
- Świetnie! Nie spodziewałam się, że tak szybko zapomnę o kamerach. Myślałam, że bardziej będą przeszkadzały, peszyły. Rzeczywiście, łatwiej się pracuje w swoim zaciszu bez świateł, kamer i mikrofonów, ale nie jest tak źle. Najtrudniejszy jest brak snu. Jestem dumna ze wszystkich prac w programie, bo powstają w ekstremalnych warunkach. Tu nie można się cofnąć, poprawić. Mam tylko określoną ilość materiału, ograniczony czas. Nie zawsze mogę zrobić taki projekt, jaki bym chciała. Muszę dobrze mierzyć siły na zamiary. W pracowni, jak mi się coś nie podoba, wyrzucam i robię od nowa. Tu trzeba ratować sytuację. Dlatego lubię wszystko, co tworzę w programie. A widzowie zapoznają się z pracą projektanta od kulis. Widzą, że żeby zapracować na pokaz i chwilę sławy, trzeba bardzo ciężko pracować. A później stanąć oko w oko z krytyką.

- W Szczecinie prowadziła Pani dobrze prosperujące atelier. Nie szkoda było opuszczać rodzinnego miasta dla Łodzi?
- Urodziłam się w Szczecinie, tu się uczyłam i tu otworzyłam pierwsze atelier. Piękne, wymarzone. Zanim zaczęłam się reklamować, już przychodziły do mnie panie zaciekawione sukienką na wystawie. Tak zdobyłam klientki, które są ze mną do dziś! Zabawne, że kiedy przyszłam na spotkanie z właścicielką lokalu, który chciałam wynająć, ona powiedziała do mnie: „Po co ci to? I tak zaraz wyjedziesz!”. Choć nie wierzę w przepowiednie, okazało się, że pani Krysia jest wróżką. Chwilę po tym spotkałam mojego obecnego męża, zostawiłam dobrze prosperujący interes, by zacząć od nowa w Łodzi. Pani Krysia nie była zdziwiona moim odejściem. Pozdrawiam ją serdecznie!

- Tęskni Pani za Szczecinem?
- Oczywiście! Dlatego często przyjeżdżam razem z mężem. On też bardzo polubił to miasto. Oprócz tego tu mieszkają moi rodzice, brat, przyjaciele - odwiedzam ich jak najczęściej tylko mogę!

- Szczecin kontra Łódź. Które miasto wypada lepiej?
- Szczecin jest zdecydowanie piękniejszy. Jako dziecko spacerowałam z babcią i rodzicami po Parku Kasprowicza, po Jasnych Błoniach - to były sielskie czasy. Zawsze miło wspominam liceum, kiedy z moją przyjaciółką, małymi krokami realizowałyśmy swoje marzenia, które dopiero teraz się spełniają. Nie ma najgorszych momentów. Jeśli były, to już o nich zapomniałam. W Łodzi za to dużo lepiej mi się pracuje. Mam więcej możliwości i właściwie dopiero tu poznałam na czym polega praca projektanta „na poważnie”. Szybko podszkoliłam się w profesjonalnej konstrukcji, krojeniu, szyciu. Poznałam wiele osób z branży krawieckiej, od których wiele się nauczyłam. Z Łodzi bliżej jest do Warszawy, którą dość często muszę odwiedzać. Oprócz tego uwielbiam swoją pracownię, mój dom, ogródek. Stworzyliśmy z Dominikiem (moim mężem) swój świat, w którym czujemy się szczęśliwi.

- A styl szczecinian?
- Szczecinianki są odważne i nie boją się podkreślać swojej kobiecości. Wyróżniają się na tle innych. Oprócz tego są przepiękne! Większość moich ulubionych modelek pochodzi ze Szczecina lub okolic, m.in. Klaudia Ungerman, moja modelka w programie „Project Runway”, z którą obecnie współpracuję.

- Planuje Pani powrót do Szczecina?
- Cały czas czuję się mieszkanką Szczecina. Wciąż mam swój pokój u rodziców, śmieję się, że teraz wynajmuję go mamie. Szczecin jest w moim sercu i wracam tu tak często, jak mogę. Nie planuję przeprowadzić się na stałe. Zawsze fajnie mieć dwa swoje miejsca. Ja mam. Mój świat w Łodzi i rodzinny dom w Szczecinie.

- Co będzie dalej?
- Moje plany są bardzo przyziemne. Zaprojektowane mam już kolekcje na trzy sezony, teraz zaczynam po kolei je realizować. Zaopatruję coraz więcej butików. Nie mogę doczekać się wakacji, chciałabym znów wyjechać ze stałą ekipą do Chorwacji, Włoch. Tam najlepiej wypoczywam.


Zobacz, gdzie znajdziesz nasz bezpłatny magazyn »


[Czytaj również on-line:

MM Trendy. Szczecin | Styl | Moda | Kultura. Serwis »](http://www.mmszczecin.pl/trendy)


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto