Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM Trendy: Daj się zasquashyć

red
Squash jest dyscypliną sportową, która polega na odbijaniu rakietą piłki o ścianę w taki sposób, aby w możliwie największym stopniu utrudnić przeciwnikowi wykonanie kolejnego uderzenia. A przynajmniej tak mówi definicja.

O ile z pierwszą jej częścią raczej wszyscy się zgodzą, to końcówka pozostawia już pewne pole do dyskusji. Squashowi możemy bowiem przypisać dwuwymiarowość, która zdecydowanie rozgranicza profesjonalne uprawianie tej dyscypliny od amatorskiego, polegającego przede wszystkim na oryginalnym pomyśle na aktywne spędzanie czasu w atmosferze sportowej zabawy.

Przedstawiciele pierwszej z grup w pocie czoła szachują rywali trudnymi (często pozornie niemożliwymi do odbioru) zagraniami, natomiast reprezentanci drugiej próbują uderzać tak, aby rywal do piłki doszedł, a wymiana była jak najdłużej kontynuowana. W obu przypadkach niezmienne pozostają natomiast zasady. Mecze squashowe składają się z setów, z których każdy jest rozgrywany do momentu aż jeden z graczy zdobędzie jedenaście punktów. Wyjątkiem, jak ma to zwykle miejsce w przypadku rozgrywek dzielonych na sety, jest stan równowagi. Gdy gracze zatrzymują się na wyniku 10:10, do wyłonienia zwycięzcy danej partii niezbędne jest uzyskanie przez jednego z nich dwupunktowej przewagi.

Niuansów w samej rozgrywce jest sporo, a za jedne z ciekawszych można uznać chociażby to, że w przeciwieństwie do innych sportów rakietowych, w squashu nie ma z góry narzuconej kolejności serwowania. Piłkę do gry wprowadza zawsze ten, kto wygrał ostatni punkt, więc przed rozpoczęciem meczu nie da się przewidzieć, jak często będzie się wykonywało tego typu uderzenie. Inną ciekawostką jest fakt, że piłka trafiająca w linię jest uznawana w tej dyscyplinie za autową, co z całą pewnością stanowi zmorę dla wszystkich przerzucających się na squasha tenisistów.

Sport ten w naszym regionie wciąż możemy uznawać raczej za nowy. Na przestrzeni ostatnich kilku lat w Szczecinie namnożyło się wprawdzie obiektów, które oferują klientom grę w squasha, ale jeszcze dekadę temu praktycznie nie istnieliśmy na tym polu. Jednym z prekursorów popularyzacji tej dyscypliny był powstały w roku 2011 ośrodek Bene Sport Centrum. – Gdy pięć lat temu pojawiliśmy się na lokalnym rynku, istniało w zasadzie tylko jedno miejsce, gdzie można było pograć w squasha – tłumaczy Rafał Jakacki, menadżer obiektu z Bezrzecza. – Od tamtego czasu do nas i do wspomnianego ośrodka w Pilchowie dołączyło wiele innych miejsc, które także znacząco przyczyniły się do wzrostu zainteresowania tą dyscypliną.

A wspomniany wzrost jest naprawdę zauważalny. Squash, kiedyś uważany za sport drogi, niedostępny i w pewnym sensie nawet elitarny, zdecydowanie spowszechniał i stał się dostępny dla zupełnie nowego grona odbiorców. Początkowo na korcie najczęściej można było spotkać szukających chwili odprężenia lub pomysłu na ciekawą scenerię spotkania handlowego biznesmenów. Teraz z równym prawdopodobieństwem można tam odnaleźć dzieci, studentów czy osoby spokojnie mogące być określane mianem seniorów. – Ludzie polubili squasha, ponieważ zaczął im się kojarzyć z fajnym sposobem na spędzenie wolnego czasu oraz z satysfakcją, jaką przynosi związany z nim wysiłek fizyczny. Dzięki interwałowemu charakterowi tej dyscypliny, polegającemu przede wszystkim na częstych zwrotach i przyspieszeniach, godzina gry pozwala spalić nawet sześćset kalorii – dodaje Jakacki.

Zaletę uprawiania właśnie tej dyscypliny potwierdzają także ci, dla których squash nie był jedynie pomysłem na sportową zabawę, ale stał się też narzędziem do osiągnięcia zamierzonego celu. – Moja przygoda zaczęła się przypadkiem – opowiada squashysta Marcin Kaźmierczak. – Podczas pobytu w klubie sportowym zacząłem obserwować grających i uznałem, że może warto byłoby wykonać krok i spróbować także samemu. Decyzja była ciężka, ponieważ borykałem się z problemem sporej nadwagi i nie wiedziałem, czy będę w stanie poradzić sobie na korcie. Zdecydowałem się zaryzykować i już po paru miesiącach mogłem stwierdzić, że był to doskonały wybór z punktu widzenia kilogramów mojego nadbagażu. Ta dyscyplina ma to do siebie, że ewentualne braki kondycyjne można nadrobić odpowiednią techniką. Zacząłem uczęszczać na lekcje z instruktorem, stopniowo doskonaliłem swój warsztat i już niedługo później widziałem pożądane rezultaty. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że jestem uzależniony od squasha, a każda chwila gry sprawia mi ogromną radość. Do tego dochodzi znacząca poprawa kondycji, mniej kilogramów i możliwość współzawodnictwa z innymi graczami. Jeśli ktoś się waha, to zachęcam, żeby znaleźć w sobie siłę i spróbować, bo ta dyscyplina naprawdę może zrobić wiele dobrego.

Jeśli chodzi o koszty gry w squasha, to z całą pewnością należy obalić mit, który zakłada, że są one wygórowane i wykraczają poza możliwości finansowe większości społeczeństwa. Cena godziny wynajęcia kortu w Szczecinie, to – zależnie od obiektu oraz pory dnia – wydatek rzędu mniej więcej 40-60 złotych. Trzeba też pamiętać, że koszty są dzielone na liczbę grających, więc niezależnie od tego czy przyjdą dwie czy przykładowo cztery osoby, cena nie ulega zmianie. Squash nie jest więc zazwyczaj droższy niż wyjście do kina czy umówienie się z partnerem na grę w tenisa.

Co jeszcze oferuje miłośnikom dyscypliny Szczecin? – W naszym ośrodku prowadzimy między innymi ligę, w której gracze co tydzień rywalizują ze sobą nawzajem. Na tę chwilę mamy wpisanych ponad 40 osób, które spotykają się przez dziesięć miesięcy w roku i z przyjemnością aktywnie spędzają czas z innymi pasjonatami squasha. Jedno takie spotkanie, trwające zwykle około dwóch godzin, to koszt rzędu 50 złotych. Zawodnicy mają zagwarantowane uczestnictwo w 4–9 meczach, a do tego między innymi catering czy bezpłatny wstęp do sauny. Zainteresowanie jest spore, a nasze centrum w każdy niedzielny wieczór zmienia się w miejsce spotkań osób, dla których squash stał się już czymś więcej niż tylko dyscypliną sportową – podsumowuje Jakacki.

Wielkim plusem dla grających jest także specyficzna atmosfera, jaka panuje w tego typu rozgrywkach – mówi Karol Piotrowski, jeden z uczestników ligi. – Rywalizacja, choć dalej istotna, schodzi często na boczny tor, a jej miejsce zajmuje po prostu wspólna zabawa. Zawodnicy udzielają sobie nawzajem wskazówek, ćwiczą zagrania i nierzadko dostosowują styl gry do poziomu umiejętności przeciwnika. Można spotkać się z kimś słabszym i ograć go 11:0, ale niewiele osób zachowuje się w ten sposób. W tego typu sytuacjach mocniejszy gracz udziela często wskazówek temu słabszemu i odgrywa mu w taki sposób, aby mogła nawiązać się jakaś rywalizacja.

Szczeciński rynek sportów rakietowych oferuje zainteresowanym naprawdę wiele. Mamy w regionie między innymi zawsze popularne tenis ziemny oraz stołowy, stale przybierającą na sile i rozwijającą się w błyskawicznym tempie ligę badmintona oraz opisaną powyżej grę w squasha. Pozostaje tylko wybrać tę najbardziej pasującą dyscyplinę i dać jej szansę. Nie bez powodu mówi się przecież, że jeśli nie spróbujesz, to nigdy nie dowiesz się czy było warto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto