Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mini Transat 2011: Radek odlicza godziny do morderczego rejsu

Redakcja
W niedzielę po godzinie 17 Radek Kowalczyk wypłynie w samotną ...
W niedzielę po godzinie 17 Radek Kowalczyk wypłynie w samotną ... Fot. Tomasz Starmach
W niedzielę po godzinie 17 Radek Kowalczyk wypłynie w samotną podróż przez Atlantyk. Ścigało się z nim będzie 80 żeglarzy z całego świata. Start poprzedzi minuta ciszy.

Minutą ciszy zostanie uczczona pamięć młodego francuskiego żeglarze, który zginął tragicznie podczas przygotowań do Mini Transat. Wypłynął z przystani i wypadł ze swojego niewielkiego jachtu.



Przeczytaj: Śmierć na Mini Transat


Transatlantycką trasę pokonuje się w dwóch etapach – pierwszy liczy 1100 Mm i prowadzi z Francji na portugalską Maderę, a drugi z Madery bezpośrednio do Salvador de Bahia w Brazylii – 3100 Mm. W pierwszym porcie zawodnicy powinni znaleźć się na początku października, choć nie jednocześnie, bo flota liczy w tym roku 80 jachtów, a odległości między nimi mogą być spore. Start drugiego etapu zaplanowano na 13 października. W Brazylii żeglarze powinni zameldować się w pierwszych tygodniach listopada. Tegoroczna trasa, w sumie 4200 Nm jest najdłuższą w historii tych regat. Radek Kowalczyk jest trzecim z kolei Polakiem, po Kubie Jaworskim (1977, jacht SPANIELEK) i Jarku Kaczorowskim (2007, ALLIANZ) biorącym udział w tym wyścigu.


**Zobacz:

Tam radzą sobie tylko twardziele

**



Rozmowa z Radkiem Kowalczykiem:

- Jak możesz scharakteryzować żeglugę na Mini?

- Na tym jachcie żegluje się bardzo trudno, trudne jest samo przetrwanie na pokładzie. Jacht jest zalewany bez przerwy strumieniem wody, po kilkunastu godzinach jest się kompletnie przemoczonym. W kabinie nie da się stanąć, mieszczą się tam jedynie żagle i rzeczy absolutnie niezbędne.

- Co jest w tego rodzaju żeglarstwie najtrudniejsze, a co najprostsze?

- Najtrudniejsze jest przetrwanie na pokładzie, najprostszego nie ma nic. Codziennie stajesz sam przed tysiącem spraw do przezwyciężenia - poczynając od możliwych wypadków, a kończąc na uszkodzonym sprzęcie. Do tego dochodzi nawigacja, zapewnienie bezpieczeństwa, zdobycie prognozy pogody, ustalenie właściwej strategii, wypoczynek - czyli krótkie, piętnastominutowe drzemki przez cały czas trwania rejsu i ciągła fizyczna praca przy zmianie żagli. To jak siłownia 24 godziny na dobę.

- Samotność w przypadku tych regat jest wyjątkowo dojmująca – prawie miesiąc czasu bez kontaktu z rodziną, bez maila, telefonu … jesteś na to przygotowany?

- Nie wiem. Jest to największa zagadka w tym rejsie. Wierzę, że dam radę, aczkolwiek nie wyobrażam sobie miesiąca bez słowa.

- Jak sobie radzisz ze snem? - Śpię jednorazowo po 15 minut, ponieważ bezpieczeństwo przede wszystkim, a 15 minut wystarczy, aby na kursie kolizyjnym doszło do nieszczęścia. Jacht jest tak mały, że może być niewidoczny dla statku. Długo się tego uczyłem spania po 15 minut, nie było łatwo, ale już daję radę, ponieważ jest to konieczne.

- Jak wyglądają kwestie bezpieczeństwa – czy w przypadku (odpukać) poważnych kłopotów możesz liczyć na pomoc? Jakie są procedury wzywania pomocy, kontaktu z lądem?

- Nie wolno nam się kontaktować z lądem, nie mamy komputerów, telefonów, ani Internetu. Jedynym urządzeniem do wezwania pomocy jest satelitarna radioboja EPIRB, która po uruchomieniu nadaje sygnał wzywania pomocy, a centrum koordynacyjne organizuje akcję ratunkową. Będąc na środku Atlantyku na pomoc można czekać tydzień lub więcej. W tym czasie musimy przetrwać w najcięższych warunkach.

- Co się dzieje jak giniesz z trackingu? Jest jakiś awaryjny sposób kontaktu z biurem regat, żeby przekazać, że jest dobrze? Czy oni mogą się jakoś skontaktować z tobą?

- Ponieważ nie masz komputera, ani telefonu satelitarnego nie wiesz, kiedy giniesz z trackingu. Jeżeli taka sytuacja zaistnieje, ty masz pewność, że wszyscy cię widzą, ale z powodu braku łączności z lądem nikt nie wie, gdzie się znajdujesz. Organizatorzy regat mają tak samo ograniczony kontakt jak zawodnicy.

- Jak prowadzisz nawigację, skoro nie możesz robić tego elektronicznie? Ile zabierasz GPS-ów? Czy na wyposażeniu bezpieczeństwa jest jeszcze sekstant? Czy są papierowe mapy?

- Mapy są wyłącznie papierowe, niedopuszczalna jest żadna inna forma nawigacji. Posiadam główny GPS pokazujący jedynie pozycję numerami. Na wypadek awarii posiadam zapasowy GPS, a na wypadek awarii elektryczności mam sekstant, którego znajomość obsługi musiałem udowodnić podczas rejsu kwalifikacyjnego na 1000 Nm.

- Jak postrzegasz konkurencję?

- Atmosfera przed startem jest wyjątkowo przyjacielska, każdy zawodnik pomaga drugiemu, zarówno przed startem na lądzie, jak i później na oceanie – bo każdy z nas wie, jak trudne jest przepłynięcie tak ekstremalnie małym jachtem Atlantyku. Konkurencja jest bardzo silna, porównywana do wyścigu Paryż-Dakar z tą różnicą, że na oceanie.
Udostępnij artykuł na Facebooku

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mini Transat 2011: Radek odlicza godziny do morderczego rejsu - Szczecin Nasze Miasto

Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto