MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołaje już w trasie

akus
akus
Obok ich domów nikt nie przejdzie obojętnie. Wszystko za sprawą Leszka Kałuży i Wojciecha Braciszewskiego, pasjonatów bożonarodzeniowych ozdób.

Na podwórku mają całe konstrukcje – są mikołaje w saniach, renifery, sarenki. Wszystko lśni w blasku kolorowych światełek. Pan Wojtek postawił aż 25 figur, pan Leszek – cały ruchomy zaprzęg.

Pierwszy był pan Leszek. Jego zaprzęg św. Mikołaja istnieje już trzy lata. Na początku składał się tylko z jednego renifera. Później dołączyła Klarysa i Rudolf Czerowonosy. W tym roku zaskoczył wszystkich. Zaprzęg jest ruchomy!

– Czy uda się zrealizować moje marzenie i wprawić zaprzęg w ruch, nie wiedziałem aż do początku grudnia – opowiada. – Udało się to zrobić tylko dzięki pomocy przyjaciela, Dariusza Rewersa. Całą konstrukcję oparliśmy na silniku od wycieraczek z ciężarówki Kamaz.

Prace trwały około trzech miesięcy, pochłaniając 300 metrów drutu i 200 metrów węża świetlnego.

– Był problem z kablami –mówi pan Leszek. – Zaprzęg kręci się wkoło, więc trzeba było zamontować przewody wewnętrzne. Poza tym wymieniliśmy kilka tysięcy żarówek, zastępując je diodami, które są trwalsze. Nowością jest obracająca się choinka.

Pan Wojtek Braciszewski to drugi z nietuzinkowych kolekcjonerów. Swoją pasję datuje na rok 2004. To wtedy na podwórku postawił pierwsze ozdoby. Na początku było kilka drzewek ze światełkami i jeden mikołaj. Rok później kupił kolejne, następnego jeszcze kilka. Tak oto w swojej kolekcji ma już 25 figur. Jeden z nich to Kuba, ulubieniec wnuczki pana Wojtka. Sama go nazwała. Przygotowana do wystawy zaczął dwa tygodnie temu. Trzeba było sprawdzić stan figur, które przez resztę roku leżą w piwnicy. Jego pasja jest już znana w okolicy.

– To takie moje „pozytywne zakręcenie” – mówi Wojciech Braciszewski. – Każdy musi mieć w życiu jakieś hobby, które daje mu chwilę wytchnienia.

Obaj panowie swoje ozdoby włączają codziennie, kiedy zapada zmrok. Wtedy tysiące zapalonych światełek robi największe wrażenie. Niestety ich nietuzinkowa pasja pochłania sporo pieniędzy. –

Normalny rachunek za prąd nigdy nie przekracza 300 zł – mówi pan Leszek. – W okresie świąt, z powodu dekoracji płacimy z żoną nawet 1500 zł.

Zarówno pan Leszek jak i pan Wojtek mają na koncie nagrody w konkursach na najładniejszy wystrój posesji. I słusznie, bo ich dekoracje robią niesamowite wrażenie. Nie dziw więc, że każdy chce je zobaczyć. Przechodnie przystają na chodniku, kierowcy zwlaniają, byle tylko dokładnie przyjrzeć się wystrojowi ogródka.

– Nie tylko dzieci przychodzą, także dorośli. Nieśmiało pytają, czy mogą zobaczyć, zrobić zdjęcie. Oczywiście pozwalam: to wszystko jest dla ludzi – opowiada pan Wojtek.

– Zainteresowanie dekoracją sprawia mi wielka radość –mówi pan Leszek. – Zaprzęg zrobiłem dla wnuczki Karolinki, więc szczególnie cieszą mnie uśmiechy dzieci.

 

Sylwia Turkiewicz
[email protected]

Paweł Rygalski
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto