Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołaj Tkacz ze Szczecina wydał świetny komiks. "Interesuje mnie żart abstrakcyjny"

Redakcja MM
Redakcja MM
Mikołaj Tkacz ma na koncie debiut komiksowy
Mikołaj Tkacz ma na koncie debiut komiksowy Andrzej Szkocki
Rozmowa z Mikołajem Tkaczem, studentem Akademii Sztuki w Szczecinie, autorem wydanego komiksu "Przygody nikogo".

– Wybrał pan Akademię Sztuki w Szczecinie zamiast studiów w Poznaniu, dlaczego?
– Chciałem zdawać na animację w Poznaniu, ale się nie dostałem. Wybrałem multimedia w Szczecinie. Podczas studiów zacząłem robić również projekty nie tylko rysunkowe. Czasami robię projekty z wideo, czyli rozwijam formę rysunkową komiksu do formy wideo.

– Kiedy w pana życiu pojawiło się zainteresowanie komiksami?
– Od czwartej klasy podstawówki. Zacząłem się interesować i francuskim komiksem i polskim. To był taki boom komiksowy w Polsce. Pojawiło się wiele komiksów dla dorosłych. Była taka seria „Mikropolis”, która mnie bardzo inspirowała. Zacząłem wtedy rysować. Najpierw oczywiście do szuflady przez jakieś dwa lata. Potem miałem magazyn komiksowy w szkole podstawowej.

– A potem?
– Pod koniec gimnazjum wydawałem niezależne pismo komiksowe, w którym pojawiały się prace autorów z całej Polski. Byłem chyba najmłodszym redaktorem naczelnym. Miałem dużo bardzo dobrych rysunków komiksowych umieszczanych w internecie i autorzy zgadzali się, żebym umieszczał ich prace. Wydawałem to pismo jeszcze przez całe liceum.

– Komiks wydany przez „Centralę” to pana debiut?
– To jest mój debiut albumowy, a wcześniej wydawałem swoje prace w dwóch antologiach komiksowych. Przedtem razem z Tina Siudą, która studiowała ze mną na tej samej specjalności, wydaliśmy komiks historyczny na zamówienie uczelni o mieszkającej tu Marii Fiodorownej. Scenariusz to była biografia Marii Fiodorowny mieszkającej w Pałacu pod Globusem. Natomiast mój pierwszy autorski album to „Przygody nikogo”.

– O czym opowiada?
– To jest praca, którą zrealizowałem dla pracowni rysunku. Ten komiks jest trochę eksperymentalny. Przez cały czas obserwujemy puste pomieszczenia, to jest szukanie nikogo. Pokazuje pomieszczenia pod różnym kątem, przechodzimy z jednego pomieszczenia do kolejnego, żeby zobaczyć, że w nim również nic nie ma. Szukamy kogoś i nie znajdujemy nikogo.

– Jak wygląda praca nad komiksem?
– Jestem rysownikiem i sam często wymyślam historie. Działam w ten sposób, że siadam i rysuję. Tak powstaje jakiś zarys komiksu. Kiedy pozwalam ręce swobodnie prowadzić kreskę, powstają zaskakujące dla mnie rzeczy. Tak było z tym komiksem. Robiłem rysunki, które powstawały na kalkach i w ten sposób powstała trzykadrowa wersja „Przygód nikogo”. To był wcześniej nie planowy pomysł. Dopiero jak powstał w tej trzykadrowej wersji, zacząłem go realizować.

– Interesuje pana jakaś konkretna tematyka?
– Mój znajomy, Kuba Wojnarowski, który się też zajmuje komiksem, stwierdził, że ja przywracam pierwotne znaczenie komiksowi, czyli sprawiam, że jest komiczny, jak wskazuje jego nazwa. Interesuje mnie żart, ale nie chcę, żeby on był nachalny i oczywisty. Chcę, żeby miał w sobie coś melancholijnego i poetyckiego. To tak jak w „Przygodach nikogo”. Nie widzimy, że tam nikogo nie ma, tylko bardziej tego doświadczamy. Lubię żart abstrakcyjny, niekoniecznie związany z rzeczywistością.

– Ma pan autorytety w dziedzinie komiksu?
– Najbardziej mnie inspirują znajomi z mojej grupy komiksowej, która przekształciła się z tego magazynu „Machine”, który wydawałem w czasie liceum. To jest grupa około 6-8 osób, które teraz publikują na naszym blogu. Te osoby najbardziej mnie inspirują, bo mamy podobne myślenie, a jednocześnie inne. Mamy różne style rysowania i to nas napędza, że widzimy swoje prace nawzajem. Na przykład Michał Rzecznik czy Jacek Świdziński. Ich poczucie humoru, które jest niedopowiedziane i absurdalne i oryginalna kreska. Od lat mam też dużo uznania dla Krzysztofa Gawronkiewicza, który był rysownikiem serii „Mikropolis”. Grzegorz Januszak, który z nim współpracował, też pisze świetne scenariusze. Zacząłem z nim współpracę.

– Jak się tworzy komiks wspólnie z druga osobą?
– Mówi pani pewnie o „Nieznanym geniuszu”, który zrobiłem wspólnie z Agnieszką Piksą. Rysunki Agnieszki znam od kilku lat. Od początku bardzo ją ceniłem, od niedawna się znamy i pojawiła się gościnnie w grupie „Machine”. Historia, którą ona narysowała, była wymyślona przeze mnie w gimnazjum. Wtedy nie wychodziło mi to tak jak chciałem, więc wyciągnąłem ją z szuflady, trochę zmieniłem zakończenie. Agnieszka rysując świetnie interpretowała tekst. Wysłałem jej scenariusz i powiedziałam, że wydawca jest zainteresowany wydaniem. Narysowała to przez tydzień. Miała dużo swobody w tworzeniu tego komiksu. W tym przypadku współpraca była dość prosta.

– Lubi pan humor, myślał pan o tym, żeby robić krótkie satyryczne formy?
– Jednokadrowe komiksy. Robiłem pojedyncze rysunki i dopisywałem do nich krótkie myśli. Forma to przypominało rysunki satyryczne, ale humor jest tak abstrakcyjny, że trudno to nazwać typową satyrą. Zbiorę je w jeden album.

ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto