Dodaj zdjęcie profilowe

avatarOliwia

Szczecin

Letni karnawał. Wywiad z Krzysztofem Rakowskim

2007-05-30 20:01:47

W ostatni weekend lipca w dolnośląskim Bolkowie od 13 lat odbywa się jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju, jedyny festiwal wymieniany w zagranicznych przewodnikach po Polsce. O Castle Party mówi jego organizator i szef, Krzysztof Rakowski. Co to właściwie znaczy Dark Independent?
To określenie brzmienia, atmosfery, koncepcji... jest bardzo ogólne, ale trafne. Tego określenia trzymamy się od lat, celnie oddaje klimat festiwalu.

Czy pamiętasz jeszcze początki? Spodziewałeś sie, że impreza tak się rozrośnie, czy może sam jesteś trochę zaskoczony?
Jasne, że chciałem aby tak było, choć zaskoczony też trochę jestem. To już czternasty rok, a publiczność ciągle jest liczna, coraz młodsza. Myślę, że ciągle się rozumiemy.
Oczywiście wiele lat temu trudno było założyć jak ma być obecnie i zapraszać właśnie takich ludzi. Tak się jakoś stało, że publiczność sama wie, że to dobre dla nich miejsce, że właśnie na Castle Party dobrze się zabawią. Jakoś do tych ludzi docieramy, a jest to bardzo istotne ponieważ to właśnie oni stanowią o specyfice tego festiwalu, publiczność...
Gdy zaczynaliśmy, myśleliśmy o typowo gotyckiej publiczności, wtedy takie też zapraszaliśmy zespoły. Z upływem czasu my się zmieniliśmy, publiczność i zespoły też, ale z drugiej strony jest pewna cienka linia stylistyczna której nie chcemy przekraczać. Może dlatego to już tyle lat trwa i wciąż się rozwija.

W wielu wywiadach podkreślasz radość z tworzenia Castle Party, niezwykłą atmosferę festiwalu, entuzjastyczną publiczność. Tymczasem inni polscy organizatorzy maja dużo problemów związanych z imprezami tego typu. Gdzie tkwi sukces Castle Party, jakim cudem ciągle sie udaje?
Nie wiem jak jest z innymi, dla nas to zabawa, wielka przyjemność, coroczne święto, letni karnawał muzyczny. Na ten lipcowy weekend czekamy cały rok. Ja przyjeżdżam do Bolkowa już na początku tygodnia - zaczynam od moich imienin i cały czas płynie w tej atmosferze. To też dla mnie jedyna okazja do spotkania dawno nie widzialnych znajomych i starych przyjaciół.
Zawsze też od razu mówimy zespołom, czego się mogą spodziewać. Staramy się aby artyści byli zadowoleni, choć wiadomo, że ludzie są rożni i czasami nie da się uniknąć problemów. Najważniejsze jednak to się uśmiechnąć i własne nerwy trzymać na wodzy, nikomu one nie są potrzebne. To oczywiście też nie przyszło od razu.

Jak widzisz się na tle konkurencji? Jaka impreza może zagrozić Castle Party?
Nie myślę o tym, raczej nie bywam na innych imprezach. Nie dzieje się w Polsce dużo. Poza tym ten festiwal jest specyficzny i sądzę, że ciężko byłoby zrobić komuś drugi, konkurencyjny – raczej byłby inny. Każdy działa w jakiś swój wypracowany sposób, zwykle w innych niż moje warunkach, ma więc zupełnie inną sytuację. Każdy ma też własne spojrzenie na to, co robi.
Ale, jak wspomniałem, nie za bardzo się innymi interesuję, mam swoje sprawy na głowie. Nie znam innych organizatorów, nie wiem co nimi kieruje.

Castle Party gościło wielu cenionych artystów polskiej alternatywy, że wspomnę Przemyk, Bończyka i Krzywańskiego, Janerkę, Sciankę... w tym roku trochę brakuje kogoś takiego...
Tak jakoś wyszło. Próbowałem z innymi artystami, ale ostateczny efekt jest taki jaki jest. Za rok na pewno będzie inaczej.

Nawet bez polskiej gwiazdy skład tym roku jest oszałamiający, wiele osób wybiera sie do Bolkowa po wieloletnim rozstaniu z tym miejscem. Jesteście przygotowani na większy niż zwykle tłum?
Sądzę, że damy radę, a jak będzie to zobaczymy na miejscu. Skład jest mocny, ciśnienie większe, lato ma być znów gorące.

Skąd pomysł zorganizowania Industrial Night jako bifora w tym roku?
Na zamku będziemy tańczyć, a w klubie Sorrento będzie można posłuchać muzyki wymagającej zamkniętej przestrzeni. Wiem od wielu osób o zapotrzebowaniu na takie rozwiązanie. To będzie ciekawe doświadczenie i przygoda muzyczna. Na zamku byśmy tego nie zrobili, ale w klubie - czas zacząć.

Wiele osób krytykuje Twoje decyzje. Żeby nie szukać daleko - na przykład w tym roku ludzie oburzają sie na wybór I am X jako sobotniej gwiazdy, wielu fanów przyjedzie przecież na przykład dla Diary od Dreams. Diorama gra przed Pride and Fall, co też przez wielu odbierane jest jako decyzja - delikatnie mówiąc - zaskakująca. Decydują o tym twarde prawa rynku, czy może Twoje prywatne gusta? Jak odbierasz fale krytyki?
Jedni krytykują, inni chwalą, tak już jest. Fajnie, że ludzie podchodzą do tego emocjonalne, interesują się żywo tym, co będzie się działo na zamku. To też naturalne, że jedni przyjadą na Diary od Dreams, inni na I am X, jeszcze inni na Legendary Pink Dots. Kolejność jest dobra, a trudno przecież negocjować z każdym. Mamy jakąś ofertę, można ja kupić lub nie, a wszyscy i tak nie będą zadowoleni. Tak już jest.

Nie sposób dziś w Polsce zrobić wywiadu nie zahaczającego o aktualne trendy polityczne. Nie obawiasz sie trochę zawirowań wokół festiwalu? Do Bolkowa przyjeżdża przecież ta cześć społeczeństwa, której daleko do stylistyki tak zwanej IV RP - różnorodna, zbuntowana, otwarta i krytyczna. Często seksualna, umalowana, kolorowo przebrana, antyklerykalna...
Polityka to też gałąź show-biznesu. I to ta najbardziej śmierdząca, jednak dobrze opłacana.
Myślę, że udało nam się nie zaistnieć masowo. Oni o nas nie wiedzą, po prostu nie wiedzą. Może nawet wydaje im się ze czegoś takiego to w naszym kraju nie ma. A tu ludzie są inni, są różni, często weseli i kolorowi, mówią i myślą seksie i rozmawiają o tym w kręgu najbliższych znajomych. Patrząc na innych nie wyobrażają sobie zaraz co kto i z kim robi pod kołdrą, bo wiedzą że różnie bywa i że ważne, aby być szczęśliwym.
Castle Party to być może jedyne miejsce w naszym kraju gdzie różnorodność nie jest potępiana. Tu można poprzez wygląd wyrazić siebie. Oczywiście, tak jak już wspomniałem, ludzie są rożni, ale do Bolkowa przyjeżdżają akurat ci, którzy cieszą się życiem. Druga rzecz, to że muzyka jest dla nich bardzo ważna i choć raz w roku chcą zrobić coś innego, przebrać się, być kimś innym niż na co dzień. Tak dla własnej radości, pokazać się innym bez obaw. To nic nie znaczy, nikt też nie spyta kto z kim pójdzie do łóżka, bo to jest nieistotne.
Tak jak wspomniałem - politycy o nas nie wiedzą. Są pochłonięci robieniem kariery, możemy więc nadal spotykać się tutaj.
A zawirowania nas ominą, mam nadzieję. Bo Castle Party to nie jest manifestacja, to tylko hedonistyczna zabawa okraszona świetną muzyką. Nikomu nie chcemy niczego udowodnić, jak myślę, a jedynie zabawić się przednio w doborowym towarzystwie przy fantastycznej muzyce.

Zdradzisz jakieś plany na przyszłość?
Przyszłość jest przed nami, ale sam nic o niej nie wiem.
Na razie przed nami tegoroczna impreza. Nie ma co planować, obiecywać, bo jesienią będę bogatszy o wiedzę z tegorocznego festiwalu i to przede wszystkim będzie miało wpływ na decyzje dotyczące przyszłorocznego Castle Party.


O Castle Party możecie przeczytać także w moim ubiegłorocznym tekście

Oficjalna strona Festiwalu oraz festiwal na MySpace

Wkrótce w Wiadomościach24.pl opis tegorocznych artystów.

Jesteś na profilu Oliwia - stronie mieszkańca miasta Szczecin. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj