Mechanizm procederu jest prosty. Grupa młodych ludzi wchodzi do sklepu, kupuje towar, płaci zazwyczaj banknotem o dużym nominale. W chwili, kiedy sprzedawca wydaje resztę rozmyśla się i żąda zwrotu pieniędzy. Szkopuł w tym, że ucieka nie tylko z resztą, ale również ze zwróconym banknotem.
Jedna z internautek opisała takie zdarzenie. - Wczoraj dwóch chłopaków i dziewczyna robili u nas w sklepie na Wilczej zakupy. Dziewczyna zapłaciła banknotem 200 zł, dostała resztę po czym stwierdziła, że nie bierze owoców - koleżanka wycofała towar, ale z reszty dostała tylko 90 złotych. Z 100-ką jej uciekli. Dziś przyszli do mnie i robili ten sam myk - dobrze, że wiedziałam o zdarzeniu i kazałam rozmienić pieniądze. To się owocu odechciało. Wspomniałam, że wczoraj okradli moją koleżankę, to chłopak przyznał się, że tak to oni i śmiejąc się wyszli ze sklepu - czytamy na jednym z portali społecznościowych.
Jak ustaliliśmy policja nie miała podobnych zgłoszeń.Byliście świadkami podobnej sytuacji? Czekamy na Wasze komentarze.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?