Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maryla Rodowicz: Mam naturę sportowca, przeciwności mnie mobilizują [WYWIAD]

Małgorzata Klimczak
W niedzielę w Netto Arenie wystąpi Maryla Rodowicz. Przed koncertem udzieliła nam wywiadu, w którym opowiedziała o swojej karierze.

W grudniu wystąpi Pani w Szczecinie, mieście, w którym zaczęła się Pani kariera na Festiwalu Młodych Talentów. Ma Pani sentyment do naszego miasta? Wraca Pani myślami do tamtych wydarzeń, kiedy Pani tu śpiewa?

Pamiętam, że długo prosiłam mamę, żeby zechciała mnie puścić do Szczecina. To w końcu dość daleko. Babcia uszyła mi spódniczkę i bluzkę czarną w białe grochy i ruszyłam pociągiem w nieznane. Pamiętam słynną kawiarnię Kaskada i korty tenisowe, gdzie odbywał się koncert finałowy. Niestety, nie dostałam się do finałowej Złotej Dziesiątki, gdzie znalazły się osoby, o których później było głośno - Mira Kubasińska z Nalepą, Wojtek Gąssowski, Helena Majdaniec. Może dobrze się stało, bo mój debiut w tej sytuacji przypadł na koniec lat 60., a dokładnie, kiedy w 1967 roku wygrałam festiwal studencki w Krakowie.

Od tamtego festiwalu minęło wiele lat. Jest Pani jedną z niewielu polskich gwiazd, które występują nieprzerwanie na scenie. Bez przerw, bez spektakularnych powrotów po latach. Po prostu zawsze Pani była na scenie. Czasy bywały różne. Jak udało się Pani to osiągnąć?

Kiedy piosenka „Mówiły mu", śpiewana przeze mnie w Opolu w 1969 roku wygrała festiwal, zaprezentowałam nowe brzmienie dzięki moim gitarzystom, kolegom z AWF-u. Graliśmy na gitarach 12-strunowych i to było takie sympatyczne country.

Pracowała Pani z najlepszymi autorami tekstów i kompozytorami. To gwarantowało wysoki poziom artystyczny. Dzisiaj artyści wszystko chcą robić sami, wszystko ma być autorskie. To dobrze czy źle?

Zdecydowanie w latach 70. poziom tekstów był dużo wyższy od obecnego. Pisali dla nas wybitni poeci – Młynarski, Kofta, Osiecka. Zaśpiewałam ponad 100 tekstów Agnieszki Osieckiej. Do tego wybitne kompozycje Seweryna Krajewskiego, Jacka Mikuły i sukces gotowy.

Kiedy nastały lata 90. wielu artystów, którzy zaczynali kariery dekady wcześniej, miało problemy z utrzymaniem się na rynku. Pani też miała problemy z wydaniem płyt. Myślała Pani wtedy, żeby odpuścić, przeżywała chwile zwątpienia?

Nigdy nie myślałam, żeby odpuścić. Mam naturę sportowca, przeciwności mnie mobilizują.

Kapitalizm wymógł zupełnie nowy sposób promowania siebie i swojej twórczości. Łatwo być jednocześnie biznesmenem i artystą?

Od lat 90. rozgłośnie radiowe komercyjne mnie nie rozpieszczają, grają sporadycznie. Na szczęście zawsze wspierała mnie telewizja i publiczność.

Koncertowała Pani dużo za granicą. Nigdy nie chciała Pani wyjechać z Polski na stałe i zrobić kariery za granicą?

W latach 70. grałam długie trasy koncertowe w NRD, w Czechosłowacji, w Bułgarii, lata 80. to koncerty w Związku Radzieckim, we wszystkich republikach, od Kazachstanu, przez Ukrainę po Litwę, Łotwę i amerykańskie kluby polonijne. Poza tym zawsze byłam zakochana, a w latach 80. pojawiły się dzieci,więc nie w głowie mi była zagranica. Żeby zrobić karierę za granicą trzeba wyemigrować i zamieszkać np. w Stanach.

Myśli Pani, że gdyby Polska nie miała w swojej historii okresu PRL-u, gdyby władze nie decydowały o tym czy artysta dostanie paszport czy nie, Pani kariera potoczyłaby się inaczej?

Artyści na ogół dostawali paszporty, a kontrakty podpisywała w naszym imieniu państwowa Agencja Pagart. Gdybyśmy byli krajem zachodnim, robilibyśmy kariery światowe, a nie kisilibyśmy się w demoludach.

Nagrywała Pani z młodymi artystami. Co Pani daje tego rodzaju współpraca?

Lubię pracować z artystami młodego pokolenia, mają inne spojrzenie na muzykę, a dla mnie to jest powiew świeżości.

Pani koncerty się świetnie sprzedają. Wiadomo, że widzowie domagają się zawsze największych przebojów. Są takie, których nie lubi Pani śpiewać, chociaż wie, że musi?

Muszę kochać swoje największe przeboje, żeby je zaśpiewać z pasją. Ale też długo się koncentruję przed koncertem i długo się rozśpiewuję. Jestem w garderobie 3, 4 godziny przed koncertem, rozwieszam kostiumy, biorę gitarę i sobie plumkam.

Podobno jednym z Pani wielkich fanów jest ksiądz?

Ojej, mam wielu fanów wśród księży, zakonników i gejów. To bardzo wrażliwa publiczność. Zresztą moja publiczność to i ludzie mojego pokolenia, i młoda widownia. Mam szeroki elektorat.

Stworzyła Pani własny styl nie tylko w muzyce, ale również w stylizacjach. Styl nie do podrobienia. Jak powstają Pani szeroko komentowane kreacje?

Godzinę temu wyszła ode mnie moja stylistka, rozmawiałyśmy o najbliższych zadaniach. A to i koncert kolęd w telewizji i kostiumy sylwestrowe. Bardzo mi się podobają jej propozycje. Aaa, i jeszcze koncert w Poznaniu tuż po świętach z okazji 100-lecia niepodległości. Jest co robić.

Czego Pani życzyć na Nowy Rok?

Dobrej kondycji i wiernej publiczności.

CZYTAJ TEŻ: Maryla Rodowicz w Szczecinie. Królowa polskiej piosenki wystąpi w Netto Arenie

ZOBACZ WIDEO: SYLWESTER w Szczecinie 2018. Program miejskiej imprezy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto