MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Kolbowicz mówi wprost: Już o nas zapomnieli!

Redakcja
- O zakończeniu kariery pomyślę po igrzyskach w Londynie – mówi nasz mistrz olimpijski z Pekinu Marek Kolbowicz. – Chcemy tam być w optymalnej formie i znowu powalczyć o jak najlepszy wynik.

Jak wspomina pan Igrzyska Olimpijskie w Pekinie? Wasza osada osiągnęła tam życiowy sukces.

Jeśli mówimy o sporcie, to czego chcieć więcej. Wspominam to niesamowicie i nigdy nie zapomnę. Turystycznie jednak nie był to udany wypad. Zawsze mówię, że podczas wyjazdów powinien być czas na treningi i zwiedzanie. Niestety, Muru Chińskiego nie zobaczyliśmy. Zakupów żadnych nie udało się zrobić. Przed olimpiadą skupieni byliśmy wyłącznie na najważniejszych wyścigach. Wtedy każdy chucha i dmucha na siebie, by nic złego się nie przytrafiło. Pięć godzin po odebraniu medali byliśmy już w autokarze, w drodze na lotnisko. Wracaliśmy do domu. Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś tam pojadę i uda się zwiedzić ten piękny kraj.

Wcześniej mieliście zgrupowanie aklimatyzacyjne w Yangling oddalonym od Pekinu o 1200 kilometrów.

To prawda, mamy tę wyższość nad innymi zawodnikami, że podczas zgrupowania byliśmy w tym pięknym miejscu. Stamtąd mieliśmy półtorej godziny autokarem do największego odkrycia archeologicznego XX wieku - Muzeum Terakotowej Armii Cesarza Qin. Jest to nieprawdopodobnie piękny widok. Włożono w niego niesamowitą pracę i utrzymało się to przez wieki. Stwierdziliśmy, że również chcielibyśmy zostawić coś po sobie w Pekinie. Udało się, wygraliśmy i zapisaliśmy się na kartach historii.

 

Nie myśli pan o zakończeniu kariery?

Myślę, jednak zakończę ją dopiero po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.

Czyli po zdobyciu kolejnego złota?

Nie mam pojęcia. Do Pekinu również nie jechaliśmy z myślą o tym, że przywieziemy złote medale. Chcieliśmy jak najlepiej popłynąć. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że mamy dużą szansę „na pudło”. W końcu trzy lata z rzędu zdobywaliśmy mistrzostwo świata. Mogę zapewnić, że będę starał się o to, by Londyn należał do mnie i mojej osady. Będę mądrze się prowadził i trenował. Chcę być w optymalnej formie.

Jak ocenia pan sukces Chińczyków? Zdobyli aż 51 złotych krążków i wygrali klasyfikację medalową.

Nie był to sukces, to było do przewidzenia. Przed igrzyskami powiedzieli, że to zrobią. Z nimi jest tak: jak mówią, że wygrają drużynowo – wygrywają. Jeśli twierdzą, że będzie padał śnieg – musi tak być. Kiedy przekonują o ładnej pogodzie – możemy im wierzyć. Nie wiem, z czego to wynika, ale zawsze się to sprawdza. Sportowo zrobili bardzo dobry wynik. Bierze się to z masy ludzi uprawiających tam daną dyscyplinę. Wpompowane są w nich bardzo duże środki. Każdy trenujący Chińczyk żyje na wysokim poziomie. Jeśli wygra, nikt nigdy o nim nie zapomina.

A nie boi się pan, że zapomną o waszej czwórce?

Już to zrobili. Tylko chwilowo wszyscy cieszyli się z naszego sukcesu i byli nami zainteresowani. Teraz wyłącznie nasi przyjaciele nie pozwalają nam zapomnieć o złotym medalu Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Powtarzają nam: „Panowie, wy już do końca życia będziecie mistrzami olimpijskimi. To nie ważne, że nikt wami się nie interesuje. Zrobiliście to, o czym marzy każdy sportowiec”. Musimy wiedzieć, że nie będziemy nigdy Adamem Małyszem i należy się z tym pogodzić. Jednak dalej będziemy trenować i postaramy się o kolejne sukcesy.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto