Zosia wkrótce skończy trzy latka. Jej rodzice cieszą się, że ich córeczka się rozwija, że się do nich uśmiecha i potrafi się z nimi porozumieć. Nie było to takie oczywiste w październiku 2006 roku, kiedy po długich miesiącach oczekiwania na pierwsze dziecko Zosia przyszła świat.
- Pomimo regularnych kontroli u lekarza ginekologa, o wadach wrodzonych córki dowiedzieliśmy się dopiero podczas porodu - wspomina mama Zosi. - Gdy po godzinie prób porodu naturalnego jej główka się nie przesuwała, lekarz zlecił badanie USG, a następnie cesarskie cięcie. Diagnoza lekarza zabrzmiała jak wyrok: córka ma masywne wodogłowie i przepuklinę oponowo-rdzeniową, jest sparaliżowana od pasa w dół, a jej mózg jest sprasowany do grubości 2 mm.
Pani Małgorzata Okulewicz nie zobaczyła po porodzie swojej małej córeczki, ponieważ mała Zosia natychmiast została przewieziona karetką na operację ratującą życie ze Szczecina.
- Przez 9 długich dni pełnych radości, łez, smutku i modlitwy, czekałam na spotkanie tej małej istotki, którą przez 9 miesięcy nosiłam blisko serca - wspomina pani Małgosia. - Pierwszy zobaczył Zosię mój mąż, to na niego spadły wszystkie następstwa zaistniałej sytuacji. To on był przy chrzcie z wody, którego udzieliła Zosieńce położna.
Najtrudniejsze były dwa pierwsze miesiące, ponieważ państwo Okulewiczowie cały czas dowiadywali się o tym, że lekarze odkrywają coraz więcej wad i chorób u ich dziecka.
- Czysto medyczne terminy niekiedy brzmiały jak wyrok. Płynęły kolejne łzy, pojawiał kolejny lęk – opowiadają rodzice trzylatki. - Nie minęły dwa miesiące gdy konieczna była kolejna operacja. Gdy w końcu wypisali Zosieńkę do domu mogliśmy spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, zacząć nabierać do tego pewnego dystansu.
Ale tak naprawdę ciężka praca i walka o jej zdrowie dopiero się zaczęła. Dziewczynka ma padaczkę, ale przyjmuje odpowiednie i leki i na szczęście od dwóch lat nie miała ataków. Później okazało się, że Zosia ma zeza i częściowy zanik nerwów wzrokowych. Na szczęście nie potwierdziły się podejrzenia jaskry.
- W między czasie nasza córeczka trafiła do Ośrodka Wczesnej Interwencji przy ul. Rostockiej w Szczecinie, gdzie poznaliśmy znakomitego fizjoterapeutę pana Piotra – mówi pan Paweł. - Dzięki niemu Zosia zaczęła czynić znaczne postępy w rozwoju. Ze względu na znaczną odległość pomiędzy Szczecinem i Czaplinkiem, w którym mieszkamy na rehabilitację na Rostocką uczęszczamy raz w tygodniu, ale uczymy się tu jak ćwiczyć z Zosieńką w domu.
Rodzice poświęcają każdą wolną chwilę na rehabilitacje swojej córeczki. Na co dzień oboje uczą w szkole, muszą oboje pracować.
- Rehabilitacja, turnusy, dojazdy, to wszystko bardzo dużo kosztuje – mówi Pan Paweł. - Gdyby nie pomoc rodziny nie wiem czy w ogóle byłoby nas stać na dojazdy do Szczecina czy Poznania na leczenie.
Dlatego pan Paweł rozpoczął nawet prywatne studia na kierunku fizjoterapia. Dzięki temu będzie mógł potrafił sam ćwiczyć z Zosią w domu.
- Nie pamiętam dnia, w którym nie byłaby rozpromieniona, uśmiechnięta i radosna – opowiada pani Małgorzata. - Ludzie często pytają nas skąd na to wszystko bierzemy siły, ja często odpowiadam: "od tej małej istotki, która wzmacnia nas swoim radosnym serduszkiem, ciągle uśmiechniętą i rozpromienioną buźką. Każdy nowy gest, każde nowe słowo, zdanie, pierwsze podniesienie główki, zaśpiewana piosenka, powiedziany krótki wierszyk...". To wszystko z dnia na dzień coraz bardziej nas wzmacnia, daje energii do dalszego działania, do walczenia od lepsze i jak najbardziej samodzielne życie dla Zosi. Pamiętam jak po raz pierwszy powiedziała "mama" czy też "tata". Trudno opisać słowami naszą radość, zwłaszcza jak człowiek sięgnął pamięcią z pierwszych jej tygodni życia kiedy to lekarze nie byli wstanie powiedzieć jak będzie u Zosi z mową, z rozumowaniem. Ale po pierwszych słowach, zaczęły się pierwsze zdania a teraz niejedną już Zosia osobę zagadała. Od rana do wieczora opowiada, śpiewa pioseneczki, każe czytać sobie książeczki. To nasz największy skarb.
Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?