Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Pogoń Szczecin 2:1 - Inauguracja jak marzenie

Marek Kondraciuk
Dariusz Kłus (w środku) z Krzysztofem Mączyńskim tworzył kreatywną parę pomocników ŁKS
Dariusz Kłus (w środku) z Krzysztofem Mączyńskim tworzył kreatywną parę pomocników ŁKS Krzysztof Szymczak
Los ułożył terminarz rozgrywek pierwszej ligi arcyciekawie. Już na otwarcie sezonu kibice w Łodzi obejrzeli szlagierowy mecz dwóch głównych kandydatów do ekstraklasy, w którym łodzianie pokonali Pogoń Szczecin 2:1.

Nawet spotkanie spadkowiczów z elity Odry i Piasta nie wyzwolił tylu emocji. Przy al. Unii spotkały się bowiem wielkie firmy, ale reprezentujące najbardziej rozczarowane kluby ubiegłego sezonu. W obu liczono na awans, a trzeba było obejść się smakiem.

Pogoń przeszła retusze, a ŁKS wręcz rewolucję. Ekscytujące dla kibiców było zwłaszcza pytanie, jak wypadną powroty. Na ławkę trenerską wrócił Andrzej Pyrdoł, a do składu ŁKS Dariusz Kłus, Michał Łabędzki, Krzysztof Mączyński, Marcin Mięciel, Krzysztof Smoliński - wszyscy mający dobre wspomnienia z alei Unii.

Już w 4 minucie po rożnym ełkaesiaków piłkę wybitą z pola karnego uderzył z 20 metrów Krzysztof Mączyński i bramkarz Radosław Janukiewicz z trudem wypiąstkował przed siebie. To było zaproszenie Pogoni do walki, które szczecinianie podjęli. Sześć minut później wolnego krótko rozegrał Bartosz Ława, a Maksymilian Rogalski potężnie uderzył. Bogusław Wyparło odbił piłkę na poprzeczkę i gola nie było. Ta akcja była ostrzeżeniem dla ŁKS, że dziś będzie mu bardzo ciężko.

Pogoń przejęła inicjatywę i w 16 minucie były pierwsze efekty. Silne dośrodkowanie Piotra Petasza z lewej strony dynamiczną główką wykończył Olgierd Moskalewicz trafiając w okienko.

Widać było, że ełkaesiacy mają w pamięci stracone gole w sparingach i grają bardzo uważnie w defensywie. Pierwszą akcję oskrzydlającą przeprowadzili w 22 minucie Damian Seweryn i Dariusz Kłus, ale bramkarz przechwycił dośrodkowanie. ŁKS bronił się i w 23 minucie Pogoń mogła podwyższyć. Po płaskim zagraniu Przemysława Pietruszki przed bramką przejął piłkę Mikołaj Lebedyński, trafiając jednak w Bodzia W. Mało widoczny był Marcin Mięciel, ale w tej fazie gry zupełnie nie dostawał podań. Poirytowany sam zaczął szukać gry i w 25 minucie groźnie uderzył z półwoleja, ale metr obok bramki. Minutę później przy próbie rozegrania piłki w głębi pola Mięciel został sfaulowany. Z wolnego uderzył Mączyński, a Mariusz Mowlik stojąc tyłem do bramki sprytną główką wyrównał. To był bodziec, którego potrzebowali ełkaesiacy. Teraz już oni zaczęli rządzić na boisku. Ich akcje były coraz bardziej składne i przynosiły coraz większe zagrożenie dla bramki Janukiewicza. W 29 minucie akcję Jakuba Koseckiego zatrzymał energicznie w polu karnym Marcin Nowak. Wydawało się, że był faul, ale arbiter nie odgwizdał przewinienia. Minutę później strzał Seweryna z 20 metrów był niecelny, w 37 sędzia nie odgwizdał faulu na Smolińskim tuż przed polem karnym, ale nie zraziło to ełkaesiaków, grali z rozmachem i coraz bardziej widowiskowo. Najlepiej spisywali się obaj środkowi pomocnicy ŁKS Dariusz Kłus i Krzysztof Mączyński, którzy prawie wcale nie mieli strat, byli kreatywni i świetnie na boisku współpracowali ze Smolińskim i Mięcielem. Takiej pary pomocników brakowało łodzianom w ubiegłym sezonie. Widać, że właśnie oni mogą wnieść zupełnie nową jakość do gry ŁKS.

Po przerwie w 51 minucie zrobiło się groźnie na przedpolu ŁKS. Marcin Adamski główkował do Bodzia W., który padając wyjechał z piłką za pole karne. Sędzia ukarał łódzkiego bramkarza żółtą kartką, a drużynę wolnym. Na szczęście Petasz potężnym strzałem trafił w mur. Dwie minuty później ŁKS skontrował i najmłodszy na boisku Jakub Kosecki przejął piłkę na środku boiska, ruszył odważnie między szczecinianami i tuż sprzed pola karnego płasko strzelił w przeciwległy róg. Słynny tata Roman Kosecki aż podskoczył na trybunie honorowej z radości. To był piękny gol, wieńczący trochę nerwowy, ale obiecujący debiut Kosy juniora.

ŁKS grał bardzo uważnie i nie forsował już tempa gry, ale do 70 minuty miał kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. 20 minut przed końcem przewagę uzyskała Pogoń, nie zdołała stworzyć jednak klarowynch sytuacji podbramkowych. Pewnie grała defensywa łódzka z autentycznym jej liderem Marcinem Adamskim i Mariuszem Mowlikiem na czele. Sytuację opanował duet Mączyński - Kłus i było groźnie pod bramką Pogoni Szczecin. W 75 minucie Mowlikowi zabrakło centymetrów, aby przeciąć sprytne podanie Mączyńskiego z wolnego. W 79 minucie znów Mączyński zagrał płasko do Kłusa, ale ten strzelił tuż obok bramki. Pogoń atakowała chaotycznie i Bodzio W. nie miał już pracy.

To była inauguracja jak z łódzkich marzeń, bo zwycięstwo nad teoretycznie najgroźniejszym rywalem do awansu ma szczególną cenę.

ŁKS - Pogoń Szczecin 2:1
0:1 Moskalewicz (16, głową), 1:1 Mowlik (26, głową), 2:1 Kosecki (53)
Widzów: 4440.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
ŁKS: Wyparło - Klepczarek, Mowlik, Adamski, Woźniczka - Seweryn (70, Łabędzki), Kłus, Mączyński, Kosecki (66, Kujawa), Smoliński (82, Obem) - Mięciel. Trener: Andrzej Pyrdoł.
Pogoń: Janukiewicz - Nowak, Hrymowicz, Dymkowski, Petasz - Rogalski (59, Pręgota), Ława, Robert Mandrysz, Pietruszka (86, Kolendowicz) - Lebedyński (62, Bojarski), Moskalewicz. Trener: Piotr Mandrysz.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto