Kilka dni po otwarciu w lapidarium na Cmentarzu Centralnym spotkaliśmy kilka osób.
– Wszystko jest świetnie zaplanowane – mówi Marta Łaszkiewicz, studentka, którą spotkaliśmy na spacerze. – Nie spodziewałam się, że tu jest tak pięknie. Znajomi opowiadali mi o tym miejscu, więc przyszłam z ciekawości. Muszę powiedzieć, że całość robi olbrzymie wrażenie.
Marta przeszła zaplanowaną trasą lapidarium. Za główną bramą skręciła w lewo, przeszła aż do drogi, przy której kończą się współczesne nagrobki. Tam zaczyna się lapidarium. Projektując je odtworzono jego pierwotny układ. Zrekonstruowano mostek i „grzybek”, czyli okrągły daszek z ławką, odnowiono zabytkową fontannę. Wśród ścieżek ustawiono 160 nagrobków, które pochodzą z różnych stron Cmentarza Centralnego i innych nekropolii.
Pierwotnie znajdował się tutaj gaj urnowy, który na początku XX wieku przeznaczony był na pochówki całopalne. Przy grzybku spotkaliśmy Marka Michalskiego ze Śródmieścia. O lapidarium dowiedział się już dawno. Przychodzi tutaj codziennie.
– Lubię spacerować, posiedzieć i podziwiać kwitnące rododendrony – opowiada pan Marek. – Wystawiam się z przyjemnością na słoneczne promienie, które docierają tu przez gałęzie drzew. Wsłuchuję się, jak śpiewają kosy.
Przygotowania trwały wiele miesięcy. Najpierw trzeba było zaprojektować to miejsce według pierwotnego planu. Później przenieść i ustawić gromadzone nagrobki. Wiele trzeba było odrestaurować.
– Kiedyś cmentarz był ogrodem – opowiada Maria Michalak, kierowniczka. – Takie były założenia projektanta Georga Hanniga. Chcielibyśmy, żeby znów było tu tak, jak przed wojną.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?