Ktoś wycina drzewa. Ochrona środowiska czeka na ekspertyzę, a ekolodzy łapią się za głowy

Mieszkańcy osiedla Piastowskiego Spółdzielni Mieszkaniowej Wspólny Dom są oburzeni. Firma z Łobza ścięła zdrową brzozę oraz tak przycięła ozdobne krzewy, że ekolodzy Zielonej Alternatywy łapali się za głowę.

– Żadnego zlecenia na ścinanie brzozy czy innego drzewa nie było – zarzeka się Andrzej Ochnicki, kierownik osiedla.

Mieszkańcy powiadomili miejską ochronę środowiska. Tego samego dnia inspektor z wydziału pojechał na wizję.

– Jeszcze nie mamy ekspertyzy – mówi Tomasz Klek z Urzędu Miasta. – To nie jedyna dewastacja zieleni w wykonaniu tej samej firmy – przekonuje Wiktoria Jeremicz, ekolog i członek byłego zespołu przy prezydencie miasta ds. zieleni miejskiej. – Przy ul. Marcina podcięto krzewy irgi i ogników w lipcu, kiedy mają owoce. Tym samym jesienią i zimą ptaki nie będą miały co jeść. Nie wspominam już o estetyce podcięć, bo wygląda to tak, jakby wpadł na nie pijany kombajn.

– Ogłowili też brzozę i to samo chcieli zrobić z modrzewiami, ale nie dopuściliśmy do tego – dodaje Krystyna Jaroszewicz, inna mieszkanka.

– Na osiedlu rosną uschnięte kasztany i inne drzewa, ale nimi zleceniodawcy nie interesują się, choć stanowią realne niebezpieczeństwo – opowiada Irena Rozesłańska-Kądziela.

– Bulwersujące jest też bezmyślne ogławianie drzew – dodaje Zenon Ćwiertnia.

Mieszkańcy powołują się m.in na najnowszą wypowiedź dla „Polityki” Krzysztofa Worobca, prezesa stowarzyszenia Sadyba. Mówi on, że „sensem ogławiania są pieniądze. Firmy zarabiają na zleceniach spore kwoty. Do tego dochodzi wartość opałowa drewna”.

– Obecnie trwają prace legislacyjne nad ustawowym zabronieniem tego procederu – mówi Artur Krzyżański, prezes Zielonej Alternatywy. – Ogławianie bowiem prowadzi często do schnięcia drzewa, a to daje firmom kolejne zlecenia i tak koło się zamyka.