Dziwne rzeczy dzieją się w tym mieście. Spostrzegawczy mieszkańcy Warszewa któregoś poranka nie uwierzyli własnym oczom. Stojąc rano na przystanku wiedzieli już, że coś się tutaj działo... Pod osłoną nocy ktoś, lbbu coś z premedytacją rozrył, albo rozryło trawniki!
- Tak ładnie zielono było - wspomina pasażerka autobusu linii 57 i zaraz dodaje. - To dziki są wszystkiemu winne. Pełno ich teraz, żerują przy domach aż strach...
Wystarczy przespacerować się po osiedlu, żeby poznać stołową trasę tych zwierzątek. Nie szczędzą ani kawałka trawnika i z precyzyjną dokładnością orzą w glebie.
To właśnie ta precyzja sprawiła, że podejrzanymi o dewastację miejskiej zieleni wśród mieszkańców osiedla stali się... wędkarze! Chodzą słuchy, że po zmroku przekopują rabatki w poszukiwaniu zanęty. Nikt nie wie czy dla kamuflażu do tego procederu przywdziewają dzicze skóry... bo z wędką nikt nikogo nie widział.
- Nie wydaje mi się, żeby wędkarze przekopywali trawniki na Warszewie - mówi napotkany przypadkiem pan Radosław, mieszkaniec osiedla. - Dziki mieszkają u nas od dawna i z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Wędkarze ewentualnie z tego korzystają.
Są tacy, których nie da się jednak przekonać i z uporem utrzymują, że dzika od wędkarza potrafią odróżnić.
- Z wiaderkami przychodzą i kopią - mówi zdenerwowany pan Jan. - W innych miejscach miasta też tak jest i nikt się nie interesuje, tym że ktoś dewastuje zieleń.
Tylko, dlaczego wędkarze w poszukiwaniu przynęty przyjeżdżaliby aż na Warszewo? Może sekret tkwi w późniejszych połowach. Tylko patrzeć jak na trawie w końcu pojawią się kręgi.
Od redakcji:
Skontaktowaliśmy się z miejskim łowczym, który wyjaśnił sprawę.
- W tym roku odbieramy mnóstwo zgłoszeń dotyczących dzików. Można powiedzieć, że mamy rok dzika - mówi Ryszard Czeraszkiewicz, łowczy miejski. – Doświadczenie podpowiada nam, że powodem dużego występowania dzików była łagodna i długa wiosna i opóźniająca się zima.
W naszym okręgu zastrzelono już 19 tysięcy dzików. Cztery lata temu było to ok. 12 tysięcy. Natomiast w latach 80. tylko 5 tysięcy.
- Widać, jak z roku na rok liczba wzrasta. Problem jest poważny, dlatego sięgamy po najskuteczniejszą metodę, jaką jest odstrzał - tłymaczy łowczy miejski. - Wiele osiedli w okolicach lasów itp. np. przy ul. Podbórzańskiej zostało zamkniętych, dziki zostały tam i nocami poszukują jedzenia. Zadomowiły się także w okolicy ul. Rosponda i Wiśniowego Sadu.
Jak tłumaczy Ryszard Czeraszkiewicz, zwierzęta nie boją się ludzi, czują się pewnie. Doszło nawet do tego, że ostatnio na Warszewie grasowała wataha licząca 25 osobników!
- Już 13 dzików odłowiliśmy, dlatego problem powinien trochę ustąpić - kontynuuje łowczy. - Strzelać będzie można dopiero wtedy, kiedy przyjdą przymrozki. Zwierzęta w trawnikach znajdują dużo korzeni, pędraki i inne pożywienie.
Łowczy miejski podkreśla, że najważniejsza jest dla niego współpraca z ludźmi, którzy oowinni zawiadamiać łowczego o tym, gdzie są dziki, ale nie po fakcie. Należy zadzwonić pod numer 986.
Jeśli w twojej okolicy grasują dziki nie dokarmiaj ich, ogrodź trawniki drutem, zawieś puszki, szeleszczące papiery albo zawieś na kiju marynarkę - stracha.
Zobacz też: Spotkanie z dzikami Mój ogród zniszczyły dziki Krzekowo: Nieproszeni goście na działkach |
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?