Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Król parkietu

Redakcja
Bywa gorącym kochankiem i odważnym torreadorem. Marzy o wygraniu prestiżowego turnieju w Anglii.

- Jak to się zaczęło?
- Miałem dziesięć lat i zbliżała się jakaś uroczystość, chyba urodziny. Mama zaprowadziła mnie na pierwszy trening. Zaraz potem namówiłem moją miłość ze szkolnej ławki, Kasię Wiłowicz, żeby mi towarzyszyła. Pamiętam, że mój pierwszy trener, Grzegorz Zagórski, dostrzegł we mnie tancerza.

- Z Kasią stworzyliście parę?
- Nie od razu. Pierwsze treningi polegały na nauce kroków solo. Gdy trzeba było dobrać się w pary, na parkiecie zostawaliśmy tylko ja i Kasia. Cieszyłem się, bo znaliśmy się od pierwszej klasy, a ona mi się bardzo podobała. Przetańczyliśmy ze sobą dwa lata.

- To dużo czy mało?
- Pewnie moglibyśmy tańczyć nadal, ale w pewnym momencie mnie przerosła i okazało się, że do siebie nie pasujemy. Byłem dla niej za niski. A w tańcu ważna jest prezencja, więc się rozeszliśmy.

- Czym jest dla ciebie taniec?
- Sposobem na życie, stylem bycia, wszystkim. Trudno to nazwać, jest czymś magicznym, co sprawia, że chce się trenować, pocić, męczyć. Wymaga poświęceń, ale gdy wychodzi się na turniej, chce się błyszczeć. W jednej chwili staję się nie tylko tancerzem, ale też aktorem. Muszę się uśmiechać, przyciągać uwagę. W takich momentach nieustannie się sprawdzam. Pokonuję tremę.

- Wolisz tańce standardowe czy latynoamerykańskie?
- Tego nie da się porównać. Taniec standardowy wymaga gracji, wyprostowanej sylwetki, prezencji. Tańce latynoamerykańskie to żywioł, liczy się gra aktorska, wrażenie, tu bioderko, a tu oczko. No i stroje, szczególnie u tancerek muszą błyszczeć od cekinów. W rumbie jest się kochankiem, w paso doble gra się torreadora. Inny jest też makijaż, mocniejszy.

- Czy zdarzyły się ci jakieś wpadki?
- Do każdego turnieju przygotowuję się bardzo starannie. Prze wyjazdem po kilka razy sprawdzam czy mam buty, strój, książeczkę startową. Kiedyś, na ważnym turnieju, wyszedłem bez numerka. Innym razem partnerka, Magda Dąbrowska, zapomniała butów. Na szczęście, kupiliśmy nowe.

- Największy sukces?
- Jeszcze przede mną. Brałem udział w 90 turniejach, tańczę od 7 lat. Marzę żeby zatańczyć na turnieju turniejów w Blackpool w Anglii. Mówi się, że o mistrzach świata, wie tylko publiczność zgromadzona na sali, a o tym turnieju mówi cały świat. To przede mną. Na razie koncentruję się zdobyciu podium podczas kolejnego turnieju. Wtedy zostanę tancerzem klasy A.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto