Niewielu jednak zna prawdę o dramatycznej przeszłości bezdomnych.
Są praktycznie w każdym miejscu Szczecina. Najwięcej bezdomnych można spotkać przy dworcu lub w okolicach Placu Grunwaldzkiego. Często są pogardliwie określani jako menele lub kloszardzi. Prawda o bezdomnych jest o wiele bardziej przykra niż z pozoru wygląda, a przyczyny stanu rzeczy to nie zawsze niechęć do pracy czy brak inteligencji lub wykształcenia. Czasami to los przeniósł bezdomnych z ciepłych domów na brutalną ulicę.
Syn katem
Krystyna śpi na dworcowych schodach. Nosi ze sobą pościel i poduszkę. Wszystko mieści w jednej torbie, to jej obecny dorobek. Jeszcze kilka lat temu mieszkała w przyzwoitym mieszkaniu na ulicy Sławomira. To było ciepłe, ładne mieszkanie.
– Żyło mi się dobrze – mówi poważnym tonem pani Krystyna. - Niespodziewanie szczęście się skończyło. Syn wyrzucił mnie z domu – mówi łamiącym się głosem. – Nie miałam pieniędzy, żeby opłacać mu studia, on miał mi to za złe. Kiedy się ożenił i zaczął lepiej żyć, wyrzekł się mnie i wyrzucił z domu. Teraz nawet się do mnie nie przyznaje. Miałam zawał serca, to mnie w szpitalu nawet nie odwiedził – mówi zapłakana. – Wciąż go kocham, ale on mnie nie. On się przyznaje tylko do ojca.
Zdaniem pani Krystyny w drodze do szczęścia na przeszkodzie stanął los i zły charakter syna, a nie jak to często bywa w przypadku bezdomnych, alkohol.
– Nie piłam. Robiłam dla syna wszystko, a on mnie zostawił – mówi.
Teraz jej codziennością jest dworzec a celem posiłek. Prosi o kilka złotych ludzi płacących za parking.
– Nie są dla mnie dobrzy. Czasem ktoś da złotówkę, żebym dała mu spokój – żali się.
Perspektywy nie są optymistyczne. Nic nie zapowiada, aby życie pani Krystyny mogło się zmienić.
Przeznaczeniem była ulica
Nie wszyscy bezdomni spadli z wysokiego konia. Niektórzy byli wręcz skazani na życie na ulicy.
Andrzej wychował się na Niebuszewie, w okolicy pętli autobusowej przy Kołłątaja.
– Miałem czwórkę rodzeństwa. Od zawsze było biednie. Ojciec pracował, ale i pił, matka starała nas się wychowywać – mówi.
W wieku dwudziestu kilku lat pierwszy raz poszedł siedzieć. Spędził w więzieniu trzy lata. Później były kolejne kary więzienia – jak mówi – za „głupoty albo byle co”.
– Rodzina nie odwiedziła mnie w więzieniu, ja się nie odezwałem, jak wyszedłem – wspomina Andrzej. – Po kilku miesiącach próbowałem się skontaktować z rodziną, byłem w domu, ale tam nikogo nie było. Poddałem się i żyję tutaj – wskazuje na park obok ulicy Kołłątaja.
Teraz codziennością dla byłego więźnia jest alkohol i koledzy z parku.
– Co mamy robić? Przyzwyczaiłem się już do tego, że jestem pijany – przyznaje. – Nie kradnę. Ludzie dają czasem jakieś złotówki, za to da się napić. Ulica to mój dom, nic się nie zmieni i tutaj umrę – dodaje.
On i jego koledzy nie mają nadziei na lepszą przyszłość. Zajmują się zdobywaniem alkoholu.
Koniec pracy początkiem życia na ulicy
Zbigniewa można najczęściej spotkać w okolicy Placu Grunwaldzkiego. To tam szuka pieniędzy na alkohol i jakąś przekąskę. Co ma robić? Zawsze jakoś uzbiera się na wino przyznaje. Piekło zaczęło się po upadku stoczni.
– Pracowałem tam kilka lat, potem nas wyrzucono – mówi.
Zaczął mieć problemy z pieniędzmi, nie mógł znaleźć stałej pracy, w efekcie czego szybko wylądował na ulicy.
– Szukałem pracy, przez chwilę byłem w ochronie i kosiłem trawę. Ale to już dawno – mówi.
Od jakiegoś czasu Zbigniew nie pracował. Czas mija na poszukiwaniu pieniędzy na wino.
– Teraz ulica to mój dom. Nie mam dzieci, brata już dawno nie widziałem. Słyszałem, że wyjechał do Niemiec. Ja sobie poradzę. Jakieś złotówki zawsze przy sobie mam – dodaje.
Historie bezdomnych różnią się od siebie, ale każda kryje dramat człowieka. Na zdjęciu policja spisuje dane bezdomnych spod dworca.
Fot. Marcin Bielecki
Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?