Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Bochni i Brzesku. Przewodnicy w Kopalni Soli Bochnia bez dochodów. Muzeum Motyli straciło kilkanaście tys. zł

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Jaśkowy Sad wiosną 2019 roku przeżywał oblężenie, tym razem jest niedostępny dla turystów
Jaśkowy Sad wiosną 2019 roku przeżywał oblężenie, tym razem jest niedostępny dla turystów Paweł Michalczyk
Branża turystyczna w powiecie bocheńskim i brzeskim z powodu koronawirusa przeżywa stanęła w miejscu. Kopalnia soli z dniem 12 marca wstrzymała ruch turystyczny. W podobnej sytuacji są muzea, w tym jedyne prywatne w Bochni Muzeum Motyli Arthropoda. Nie zarabia również Jaśkowy Sad w Czchowie, słynący z urokliwych alpak.

FLESZ - W czasach koronawirusa jesteśmy lepsi, bardziej empatyczni

W związku z epidemią wirusa SARS-CoV-2, od 12 marca w całej Polsce zamknięto muzea, biblioteki. Całkowite wstrzymanie ruchu turystycznego nastąpiło m.in. w Kopalni Soli Bochnia. - Od tego dnia spółka została pozbawiona jakichkolwiek przychodów związanych z ruchem turystycznym - przyznaje prezes zarządu Maciej Kuszlik.

Przewodnicy Kopalni Soli Bochnia stracili dochody

Niestety, bez żadnych dochodów pozostali również przewodnicy bocheńskiej kopalni, w sumie 54 osoby. Duża część z tej grupy ma inne dochody, np. w postaci emerytur. Ale kilkunastu przewodników żyło wyłącznie z turystyki. Ponieważ są zatrudnieni na podstawie umowy zlecenia, w chwili gdy nie wykonują swojej pracy, nie zarabiają. Wśród nich jest Jakub Sitko. - Aktualna sytuacja jest ciężka. Ja tak bardzo się nie boję, bo mam jakieś oszczędności, ale są ludzie, w dużej mierze studenci, którzy żyją od pierwszego do pierwszego i to takie osoby najmocniej odczują ten przestój - mówi Jakub Sitko.

Zarząd kopalni zamierza skorzystać z rozwiązań tzw. tarczy antykryzysowej. Złożono wniosek o przyznanie świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracowników, a także o odroczenie płatności składek ZUS w ramach działalności turystycznej. Prezes Maciej Kuszlik zapowiada również, że zostanie złożony wniosek o świadczenie postojowe dla osób, wykonujących umowy cywilnoprawne (sprawa dotyczy głównie przewodników, pod warunkiem spełnienia warunków określonych w tarczy antykryzysowej). Niewykluczone, że władze bocheńskie żupy przygotują kolejne wnioski. - Na bieżąco analizujemy pojawiające się możliwości i czynimy starania w celu skorzystania z innych wariantów pomocy - mówi prezes.

Muzeum Motyli Arthropoda straciło kilkanaście tysięcy złotych

W trudnej sytuacji finansowej jest właściciel Muzeum Motyli Arthropoda. Placówka jest w pełni prywatna i prowadzi ją Filip Kobiela. O ile w normalnym sezonie ruch turystyczny pozwala na utrzymanie kosztów jej funkcjonowania, o tyle w marcu właściciel liczy straty. Sięgają one kilkunastu tysięcy złotych. Bez dochodów zostali również jego pracownicy.

- Decyzja rządu z 12 marca o zamknięciu muzeów była dla mnie jak cios z jasnego nieba. Spowodowała, że całkowicie straciłem dochody - przyznaje pan Filip. - Wszystkie wycieczki zaplanowane na marzec i kwiecień zostały odwołane - wzdycha.

Początkowo zamierzał zawiesić działalność gospodarczą, ale odradziła mu to księgowa. - Ta sytuacja pokazuje, że prowadzenie prywatnej placówki muzealnej jest pozbawione wsparcia ze strony rządu i samorządu, jak to jest w przypadku wielu innych placówek muzealnych.

Filip Kobiela zamierza sięgnąć po wsparcie rządowe w ramach tarczy antykryzysowej, ale na razie jest sceptyczny. - Jest to tak zawiły pakiet przepisów, że księgowa musi się w niego wgłębiać wraz z prawnikami. Niestety, wygląda na to, że jedyna pomoc, na jaką mogę liczyć ze strony rządu, to odroczenie płatności ZUS o 3 miesiące. A to zdecydowanie za mało! - uważa Kobiela.

Martwy sezon również u alpak z Czchowa

Każdej wiosny turyści przyjeżdżali tłumnie do Jaśkowego Sadu w Czchowie, pełnego kwitnących wtedy jabłoni. Gospodarstwo agroturystyczne, znane z hodowli urokliwych alpak rodem z Chile, prowadzi od 2014 roku Ewa Godlewska-Jeneralska, była dziennikarka "Panoramy" w TVP2 [zobacz zdjęcia z Jaśkowego Sadu - TUTAJ].

- Turystyka padła kompletnie, poinformowaliśmy naszych gości, że zamykamy zwiedzanie, jeszcze zanim to zrobił premier. Teraz nie o zyski chodzi, ale o zdrowie i życie. To nie jest czas na chodzenie i odwiedzanie zwierząt - mówi właścicielka 25 alpak.

Na szczęście, wraz z mężem ma alternatywne źródło dochodu z pracy na etacie (sama od kilku lat uczy dziennikarstwa w brzeskiej "Jedynce"), a czas przestoju - przynajmniej na razie - udaje się jej sfinansować z ubiegłorocznych dochodów. "Jaśkowy Sad" zatrudnia kilka osób, do tego alpaki muszą mieć paszę oraz siano.

Początek 2020 roku jest też trudny, ponieważ trzy alpaki mocno się pochorowały o konieczne było ich leczenie, co pochłonęło kilka tysięcy złotych. Dwie już są zdrowe, ale jedna z nich nadal przebywa w szpitalu, co pociągnie za sobą kolejne wydatki.

- Mamy ponad 5,5 tysiąca fanów na Facebooku, dlatego pozostajemy z nimi w kontakcie i informujemy o sytuacji u alpak - mówi Ewa Godlewska-Jeneralska.

Również właścicielka "Jaśkowego Sadu" zamierza sięgnąć po wsparcie w ramach tarczy antykryzysowej.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto