Kolejki na kilometr

O problemie w hipermarketach Real poinformowali nas Czytelnicy.

– Takie kolejki to za komuny były – żali się Maria Kostecka, którą spotkaliśmy w sklepie na Gumieńcach. – Ale teraz? Dlaczego kasjerzy nie pracują, kiedy jest tyle wolnych kas? Jest ich kilkadziesiąt, a czynnych jest kilka.

– Ostatnio zostawiłam koszyk zakupów przed kasą – twierdzi Jolanta Więckowska, mieszkanka Gumieniec. – Nie miałam czasu, żeby stać w kolejce. Zresztą co chwila zatrudniane są nowe osoby, które dopiero się uczą. Często nie ma kodu kreskowego na produkcie i przez to dodatkowo wszystko się przedłuża.

Tak jest od jakiegoś czasu. Dokładnie od momentu kiedy Geant został kupiony przez Real. Obsługa klientów trwa znacznie dłużej. Dlaczego kasjerów brakuje?

– Dostajemy za mało pieniędzy – twierdzi nasza Czytelniczka, która pracuje w „Realu” w Centrum Handlowym Galaxy. – To nieadekwatne kwoty w stosunku do pracy, w której musimy cały czas obsługiwać zdenerwowanych klientów. A niestety nie wiadomo dlaczego klienci denerwują się właśnie na kasjerów, jakby to była nasza wina, że jest tak mało otwartych kas.

Przedstawiciele Reala potwierdzili, że brakuje im rąk do pracy.

– Brakuje osób na stanowiska, które wymagają wcześniejszego przeszkolenia – przyznaje Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik sieci Real. – Rekrutujemy ich, ale wiele osób wyjeżdża za granicę. Zdajemy sobie sprawę, że klienci mogą czuć się niekomfortowo. Bardzo ich za to przepraszamy. Mam nadzieję, że to okres przejściowy i coraz więcej osób będzie zgłaszało się do pracy.

Najmniej chętnych zgłasza się właśnie na stanowisko kasjera. Dlatego w hipermarkecie pracują również osoby „wypożyczone” z firm leasingowych. Głównie studenci. Ale oni również szybko rezygnują z pracy, nie wiążą z nią swojej przyszłości.