O sprawie pisaliśmy w artykule pt. „Miały zginąć. Będą pomagać”
Jeden z gospodarzy z powodów finansowych ukochane konie swoich dzieci postanowił sprzedać rzeźnikowi. Jego syn dowiedział się o tragedii i uprzedził ojca. Powiadomił fundację ratującą zwierzęta - Centaurus. Cena za klacze wraz z transportem do stajni fundacji w Zielonej Górze wynosiła 6300 zł. Wolontariusze przez kilak tygodni zbierali pieniądze. Można było wysyłać sms-y, dokonywać wpłat na konto. Dzięki pomocy dobrych ludzi udało się uzbierać określoną kwotę.
- Bardzo pomogła nam mieszkanka Szczecina, pani Joanna – mówi Krystyna Urbanek, wolontariuszka fundacji Centaurus. – Na rzecz klaczy przekazała trzy tysiące złotych.
We wtorek dostaliśmy informację, że w środę konie dojadą już do ośrodka jeździeckiego na Osowie. Zniecierpliwieni brakiem informacji zatelefonowaliśmy do pani Krystyny.
- Pechowo zaczęła nam się podróż – mówi podłamana wolontariuszka. – Siadło coś w elektronice auta i stanęliśmy dwa kilometry od Zielonej Góry. Przed nami jeszcze 200 km. Czekamy na pomoc, chcielibyśmy przyjechać jeszcze dziś. Klacze są niespokojne, nie możemy ich trzymać tak długo w wozie. Być może będziemy zmuszeni zawrócić.
Po chwili dostaliśmy także informację od Roberta Palacza, kierownika Akademickiego Ośrodka Jeździeckiego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego przy ul. Junackiej, który już przygotował dla zwierząt boksy.
- To pewne Kaja i Gerda dziś nie zawitają do Szczecina – mówi pan Robert. – Prawdopodobnie nastąpi to do końca tygodnia. Może w czwartek, może w piątek. Nic nie poradzimy. Będziemy czekać z niecierpliwością.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?