Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedy sztuka kładzie się do łóżka - to śpi i śni. Znana artystka i szczecińska marka współpracują

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Kiedy sztuka kładzie się do łóżka - to śpi i śni. A projekcje jej snów można oglądać, podziwiając najnowszą pracę graficzki Poli Augustynowicz, przygotowaną dla szczecińskiej marki Foonka. Choć tym razem artystka ze względu na przeprowadzkę była dla nas nieuchwytna, o spotkaniu komercji ze sztuką udało nam się porozmawiać z Gosią Dziembaj, inicjatorką współpracy i współwłaścicielką pościelowej marki.

Dawniej dzieła sztuki były zamawiane u artystów, żeby kusić klientów. Wystarczy przypomnieć prace Alfonsa Muchy czy Toulouse-Lautreca. Tyle, że wtedy obrazy najczęściej wieszano na ścianach. Dziś są na butach, kubkach i... pościelach. Sztuka rzeczywiście tak przyciąga?

- Na rynku jest wiele przykładów świadczących o tym, że sztuka bardzo zgrabnie potrafi połączyć w sobie funkcję sprzedażową oraz dekoracyjną. W naszym przypadku chodziło przede wszystkim o funkcję dekoracyjną. Dominującym trendem we wnętrzarstwie nadal jest minimalizm, który najczęściej łączy się z odcieniami szarości. Nasze pościele od początku idealnie wpisywały się w ten styl. Były mocnym akcentem. Pamiętam, że kiedy w ubiegłym roku pojechaliśmy robić zdjęcia u Aleksandry Morawiak, która otworzyła naszą artystyczną linię, od razu zauważyłam, że Ola zaprojektowała, inspirując się własną przestrzenią. Pościel idealnie komponowała się z wnętrzem jej mieszkania. To samo zrobiła w tym roku Pola. To niesamowite móc obserwować, jak praca artysty oddaje warunki, w których ten żyje. Oczywiście, zależy nam na tym, aby pościele były uniwersalne i wpisywały się w różne projekty wystroju, ale równocześnie mamy świadomość, że twórca musi mieć swobodę pracy.

Poszwa na kołdrę czy narzuta, to dość duże płótno.

- Tak, to prawda. Dlatego koncepcją tego projektu jest przenoszenie kolaży, plakatów czy obrazów na pościel. Łóżko jest dużą przestrzenią do prezentacji sztuki w domu. Dawniej wieszano na ścianach dywany, dziś wystarczy pościel (śmiech).

Moglibyście drukować wszystko, zdecydowaliście się jednak postawić na młodych polskich twórców. A dlaczego by nie pójść w ślady innych dużych marek, jak Vans, i nie sięgnąć po dzieła klasyków, takich jak van Gogh czy da Vinci?

- Zależy nam, aby współpracować z ludźmi, którzy tworzą obecnie. Faktycznie, widziałam pościele z klasykami, do których można uzyskać prawa autorskie, ale to nie dla nas.

Zbyt kiczowate?

- Zależy jak do tego podejść. Jest wiele dzieł z minionych epok, które nie są tak znane jak choćby „Słoneczniki” van Gogha i aż się proszą, by po nie sięgnąć. Tylko, że nam sprawia ogromną przyjemność możliwość rozmowy z artystami, wspólnej pracy, obserwowania ich ewolucji. Zawsze jestem też bardzo ciekawa, jak nasza kooperacja wpłynie na ich – ale także i naszą - dalszą działalność. A używanie prac van Gogha na butach... no okej. Chociaż nie wiem co van Gogh, by na to powiedział (śmiech).

Tylko, że dziś wiele osób nie potrafi odróżnić prawdziwego dzieła od szablonowego printu. Wyszukiwanie tych najlepszych z najlepszych musi być trudne.

- Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ilu uzdolnionych artystów mamy w Polsce. Można ich spotkać np. na targach. Mi najbardziej zapadły w pamięć Targi Rzeczy Ładnych w Warszawie. Jest tam sekcja PRINT. Organizatorzy robią do niej mocną selekcję, więc prezentowane prace są na bardzo wysokim poziomie. Wchodząc tam, trudno wybrać jedną ulubioną pracę, bo tych ulubionych jest po prostu za dużo. I może ich twórcy nie są osobami z milionem followersów na Instagramie, ale ich prace są po prostu niesamowite. Nam zależy, żeby wyłapywać takich artystów. Pierwsza była Ola, teraz jest Pola, a kto będzie następny, my dowiemy się we wrześniu, a Wy na wiosnę (uśmiech).

Wiemy, że przyjęliście ścieżkę, w której twórca poleca kolejnego twórcę, ale skąd wzięliście tego pierwszego? Gdzie spotkaliście Olę?

- Prace Oli podobały mi się jeszcze zanim dowiedziałam się, że są pracami Oli. Dostawaliśmy je choćby na kartkach od magazynu Kukbuk. Bardzo spodobał mi się też Zmysłownik z jej pracami. W końcu dotarłam do jej Instagrama oraz strony i zdecydowaliśmy się nawiązać z nią kontakt. Udało się. A czy braliście pod uwagę, że prace artysty, którego wybierze dla Was Ola, nie wpiszą się w Wasz projekt lub zwy-czajnie nie będą Wam się podobać?- Ola podeszła do tego zadania bardzo sprytnie. Wybrała artystów tworzących w różnych technikach. Poza tym poznaliśmy się, więc wiedziała, na czym może zależeć nam najbardziej. Ucieszyłam się, kiedy w jej zestawianiu zobaczyłam nazwisko Poli. Znaliśmy już jej prace, a co najlepsze, wiedzieliśmy, że mogą wpisać się w technologię produkcji pościeli. Musimy pamiętać, że wzór na pościel ma konkretną specyfikę. Stąd też artysta nominujący musi wskazać kilka osób, bo zawsze istnieje ryzyko, że wskazany twórca nie da rady przenieść swoich prac na tkaninę. Do tego może się zdarzyć, że dana osoba nie będzie chciała podjąć współpracy.

Zdaje się, że kulisy przygotowania wzoru są równie intrygujące co sam wzór. Ale powiedz, jak bardzo ingerujecie w proces twórczy? Zdaje się, że artyści tego nie lubią.

- Wszystko zaczyna się od przedstawienia sobie i krótkiego zapoznania. Informujemy o projekcie i wyjaśniamy jego szczegóły. Musimy podjąć kwestie formalne dotyczące współpracy oraz finansów. Istotną częścią tych działań jest strona prawna i umowa o przekazanie praw autorskich. Kiedy mamy to wszystko uzgodnione, przechodzimy do terminów, w tym terminów które uwzględniają ewentualne poprawki dzieła. Jesteśmy dalecy od ingerowania w proces twórczy, ale zdarza się, że na pracy pojawi się element, który po prostu wymaga usunięcia lub zmiany. W przypadku Poli był to ptak, który pojawił się przy innym komercyjnym projekcie. Nie chcieliśmy, aby te dwie realizacje były ze sobą kojarzone. Rozmawialiśmy też wcześniej o kolorystyce, sugerowaliśmy niebieski. Cieszyliśmy się, że Pola poszła w tym kierunku. Pewne kwestie po prostu wynikają z rozmów. Na pewno sami nic nie zmieniamy w pracach i niczego nie nakazujemy. Nie o to w tym wszystkim chodzi. Nad projektem pracujemy średnio pół roku. I tak powstał nam niemal nowy nurt w sztuce (uśmiech). Tak, jak murale uważa się za projekcje życia miejskiego, tak pościel od Poli można uznać za projekcję snów.

Wiecie już jakie dzieło zobaczymy w przyszłym roku?

- Już niedługo się dowiemy (uśmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto