- Na początku mieliśmy dwa duże strychy – mówi Janina Kącka, jedna z lokatorek. - Jeden zaadaptowano na mieszkanie już dawno, ale cały czas mieliśmy ten drugi. Teraz okazało się, że i ten sprzedali.
- Tutaj jest jedenaście mieszkań – tłumaczą zdenerwowani lokatorzy. - W większości mieszkają po dwie rodziny. Trzy środkowe mieszkania w ogóle nie mają łazienek! To gdzie my mamy z tym praniem jeszcze się pomieścić?
Mieszkańców bulwersuje szczególnie fakt, że przy pierwszej sprzedaży zarządca brał pod uwagę ich zdanie. Wtedy się zgodzili. Tym razem zostali pominięci, a o sprzedaży dowiedzieli się przypadkiem, od jednego z sąsiadów.
- Decyzję o sprzedaży podjęli członkowie wspólnoty mieszkaniowej – tłumaczy Paweł Szura ze spółki Administrator zarządzającej kamienicą.
Tymczasem w klatce zaledwie trzy lokale są własnościowe. Reszta należy do gminy i to właśnie lokatorzy mieszkań komunalnych sprzeciwiają się pozbawiania ich strychu.
- Może oni z tego nie korzystają, ale nam strych jest potrzebny – denerwuje się pani Zofia.
Mieszkańcy nie sprzeciwiają się też sprzedaży w ogóle. Chcieliby jednak, żeby zostawiono im chociaż kawałek strychu.
– Jakoś się dogadamy, żeby dla każdego starczyło miejsca – mówią.
Niestety, jako zwykli najemcy lokatorzy nie mają w tej kwestii zbyt wiele do powiedzenia. Tym bardziej, że umowy najmu nie obejmują strychu.
- Finansowo sprzedanie tego strychu jest jak najbardziej uzasadnione – tłumaczy Szymon Dominiak-Górski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych. – Szczególnie, że pieniądze ze sprzedaży mają być przeznaczone na remont dachu.
Sprawa nie jest jednak przesądzona, bo to właśnie ZBiLK zapowiedział odwołanie się od podjętej przez wspólnotę uchwały do sądu.
- Jesteśmy za sprzedażą strychu, jednak przy zachowaniu części gospodarczej, która jest potrzebna naszym lokatorom – tłumaczy Dominiak-Górski. – Jednak podczas głosowania zastosowano chwyt, dzięki któremu zostaliśmy przegłosowani.
Mieszkańcy nie tracą więc nadziei, że nadal będą mogli korzystać ze strychu.
- Przecież to jest wielki lokal i łatwo kawałek wydzielić – mówi pani Janina. – A tak naprawdę to chodzi tylko o pieniądze. My nigdy nie możemy się o nic doprosić, chociaż płacimy czynsze. Ale jak ktoś przyjdzie z forsą, to już na nic się nie patrzy. A my to nie płacimy?ek.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?