Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Pajkowska: Świat dla niej to za mało

Redakcja
Na morzu Joanna Pajkowska była żeglarzem, mechanikiem i kucharzem. Jako pierwsza Polka w historii opłynęła świat w samotnym rejsie bez zawijania do portów.

Dzięki Andrzejowi Armińskiemu ze Szczecina, który zasponsorował podróż dookoła świata - Joanna Pajkowska opłynęła kulę ziemską w 198 dni i 3 minuty. To Armiński w swojej stoczni przygotował jacht do tego rejsu, wyposażył go i sprawił, że Pajkowska bezpiecznie wróciła z nowym rekordem kraju.

 

Rozmawia Andrzej Kus**
Jak rozpoczęła się pani przygoda z żeglarstwem?**
Ostatnio tata opowiedział mi o moim pierwszym samotnym rejsie. Zdarzyło się to, gdy byłam pięcioletnią dziewczynką. Rodzice mieli łódkę, którą zimą przechowywali nad Wisłą. Przed rozpoczęciem sezonu wszystkie holowano nad Zalew Zegrzyński. Wtedy odbyła się impreza, po której nikt nie mógł naszej łodzi prowadzić. Na ochotnika usiadłam za sterem. Podobno takie były moje początki żeglarstwa. Później, już jako nastoletnia dziewczyna, pływałam po mazurskich jeziorach. Z morzem spotkałam się dopiero na studiach, żeglowałam na klubowym jachcie Konstanty Maciejewicz. Wtedy uświadomiłam sobie, że zawsze będzie to moją największą pasją.

Żeglarstwo to bardzo niebezpieczne zajęcie. Rodzina nie przekonywała, by przerzucić się na coś spokojniejszego?Nie mieli nic przeciwko żeglowaniu. Buntowali się dopiero wtedy, gdy powiedziałam o zamiarze opłynięcia świata. Mama nie mogła zrozumieć dlaczego chcę to robić sama. Pytała, czy nie mogę zabrać kogoś do pomocy. Starałam się jak najmniej o tym mówić, by za dużo sobie nie wyobrażali. Teraz są ze mnie bardzo dumni.

Opłynięcie świata to dość oryginalne wyzwanie, szczególnie samotne. Skąd taki pomysł?

Wcześniej marzyłam o starcie w słynnych samotnych regatach przez Atlantyk OSTAR. Odbywają się raz na cztery lata. Start jest w Plymouth w Anglii, meta w USA w Newport. Spełniłam te marzenie z przyzwoitym rezultatem -zakończyłam regaty na czwartym miejscu w swojej klasie. Nie ma w nich podziału na płeć, startują wszyscy razem - w tym przypadku ponad 70 osób. Nie chciałam na tym kończyć, strasznie mi się spodobało. Pomyślałam o starcie w regatach dookoła świata. Jednak wiąże się to z ogromnymi kosztami, a na to mnie nie stać.

Nie da się ukryć, że gdyby nie Andrzej Armiński, znany żeglarz, podróżnik i projektant łodzi nie doszłoby do pani rejsu. On jest jego sponsorem.To prawda, z Andrzejem znamy się od bardzo dawna. Dwa lata temu zorganizował kobiece regaty dookoła globu. W morze wypłynęła para identycznych łodzi, na każdej dwie dziewczyny. Przepłynęłam kilka etapów, z Australii do Brazylii. Zrobiłem to właśnie na jachcie Mantra 28. Zapytałam wtedy, co myśli o tym, bym spróbowała opłynąć świat sama, bez załogi i dobijania do portów. Odpowiedział: "czemu nie".

Do takiego rejsu z pewnością trzeba być dobrze przygotowanym.
W moim przypadku przygotowania trwały bardzo krótko. Jacht był prawie gotowy, miałam płynąć na Mantrze Asia, którą doskonale znałam. Stała w Wenezueli. Razem z Andrzejem polecieliśmy tam na 10 dni w styczniu ubiegłego roku. Był z nami pracownik ze stoczni Armińskiego, który raz jeszcze zrobił przegląd łodzi i naprawił co było trzeba. W kwietniu poleciałam ponownie. Stamtąd wypłynęłam do Panamy, skąd 24 czerwca wyruszyłam w mój wymarzony rejs.

198 dni solo non-stop do bardzo długo. Były momenty, że przeżywała pani chwile zwątpienia? Zdarzyły się jakieś niebezpieczne sytuacje?

To było moje marzenie, ani razu nie zwątpiłam w końcowy sukces. Założyłam sobie, że opłynę świat w 200 dni i sama się do tego dopingowałam. Nie robiłam przecież tego za karę, a z czystej przyjemności. Zdarzały się niebezpieczne sytuacje. Na pełnym morzu pękła wanta, czyli stalowa lina, która podtrzymuje maszt. Musiałam na rozbujanym morzuwejść na maszt i go naprawić. Strasznie się wtedy poobijałam ale na szczęście udało się. Wiedziałam, że jeśli maszt się złamie, będzie to koniec mojego rejsu. Dbałam o jacht, bo zdawałam sobie sprawę, że wtedy Mantra Asia będzie dbała i o mnie.


Który odcinek rejsu był najtrudniejszy?

Zdecydowanie Afryka Południowa i Wielka Rafa Koralowa u wybrzeży Australii. Musiałam przedostać się przez wąskie przejście w rafie, był straszny kocioł. W tych warunkach, możliwe to było tylko dzięki GPS i mapie elektronicznej. Gdyby nie te urządzenia mogłabym się roztrzaskać.

Przygotowany była pani na ewentualne problemy ze zdrowiem?
Miałam ze sobą apteczkę, a w niej sporo lekarstw z instrukcją co jest do czego. Nie chciałam jej zabierać, zawsze mówię, że ja nie choruję. Gdy mi jednak kazali nie upierałam się, bo prawda jest taka, że podczas rejsu wszystko może się zdarzyć. To jest niesamowite ale przez te 198 dni nie użyłam nawet plastra.

Co z jedzeniem? Ryb pani nie łowi a na pełnym morzu bardzo trudno o coś innego.Mantra Asia ma zaledwie 8,5 metra, nie można mocno jej dociążyć. Z Polski zabrałam ze sobą zapas specjalnego, liofilizowanego jedzenia. Każda porcja zapakowana jest w torebkę, którą zalewa się wrzątkiem. Po 10-15 minutach pęcznieje i jedzenie jest gotowe do spożycia. Bardzo mi to smakowało i w zupełności starczyło. Były tam warzywa, mięso no i mój ulubiony bigos. Oprócz tego mogłam gotować makaron z sosem i kilka innych potraw. Od obiadów o wiele nudniejsze były śniadania. Ciągle jadłam krakersy i serek topiony.


A jak zaspokajała pani pragnienie?

Z Panamy zabrałam ze sobą 400 litrów wody. Na pokładzie była również odsalarka, dzięki której z wody morskiej mogłam produkować pitną. Wymagała ona jednak prądu, który musiałam oszczędzać z powodu określonej ilości ropy. Potrzebowałem go również m.in. do komunikowania się ze światem, startowania silnika, włączania radiostacji i wysyłania maili drogą radiową. Do tego wszystkiego sama ropa by nie wystarczyła, dlatego miałam inne sposoby produkcji energii. Był generator wiatrowy, baterie słoneczne i oczywiście alternator przy silniku. Z oszczędności nie używałam żadnych świateł wewnątrz jachtu.

Koło zamknęła pani 8 stycznia 2009 roku. Opłynięcie świata zajęło 198 dni i 3 minuty, co było nowym rekordem kraju. Jak wyglądało powitanie?
Do Panamy przyleciał mój partner Alek, który czekał przy nabrzeżu z szampanem. Gdy mnie zobaczył wystrzelił w powietrze zielone rakiety. Przyszło również kilka obcych osób. Na miejscu usłyszały, że przypłynęła samotna żeglarka, która okrążyła świat. Wszystko to było bardzo sympatyczne i miłe. Po powrocie dowiedziałam się, że Mantra Asia jest najprawdopodobniej najmniejszą łódką, która tego dokonała. Do kraju wróciłam 6 lutego, dopiero tutaj zaczęło się świętowanie z najbliższymi i przyjaciółmi. Co do rekordu Polski oczywiście jestem bardzo szczęśliwa. Poprzedni został ustanowiony w 1980 roku, w zupełnie innej epoce. Henryk Jaskuła opłynął świat w 344 dni ale startował i zakończył podróż w Gdyni.


Marzenie życia zostało więc spełnione. Co teraz?

Jeszcze nie wiem. Z pewnością z morzem nie pożegnam się i dalej będę pływała. Bardzo mnie do tego ciągnie, w końcu to pasja mojego życia. Jeszcze raz bardzo dziękuję sponsorowi tej historycznej wyprawy Andrzejowi Armińskiemu. Gdyby nie on, nie udałoby mi się tego wszystkiego osiągnąć.

 


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto