Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jego prace ma Marilyn Manson [wideo]

Redakcja MM
Redakcja MM
Rozmowa z Michałem Szyksznianem, twórcą okładek do amerykańskich komiksów, którego wystawę będzie można oglądać od soboty w Brama Jazz Cafe.

- To pierwsza twoja wystawa w Szczecinie?
- Pierwsza w ogóle. Tak się złożyło, że dotąd nie zabiegałem specjalnie, żeby mieć wystawy. Mam 27 lat i stwierdziłem, że jak nie teraz to kiedy? Czas zadbać o promocję.

- Jakie prace pojawią się w Bramie Jazz Cafe?
- Na wystawie pokażę to, co mi w duszy gra, a nie to, co wykonuję na zlecenie. Zazwyczaj uprawiałem tak zwany celebrytyzm, ale teraz chcę pokazać ludzi bardziej mi bliskich. Rysuję ludzi, którzy mnie fascynują. To będą obrazki z pogranicza jawy i snu, które pokazują nierzeczywistość w realizmie. Oprócz osób, z którymi się na co dzień zadaję, pojawią się również portrety Marilyna Mansona, którego miałem okazję poznać osobiście oraz Witolda Gombrowicza. W sumie w Bramie zawiśnie 12 moich prac. Oprawą muzyczną wernisażu zajmie się dobrze znany w środowisku szczecińskim dj Loop K. Brama jest fajnym miejscem na wystawę, bo to nie jest galeria i panuje tutaj atmosfera spotkania towarzyskiego. Ja sam nie chodzę do galerii, bo nie lubię. Ostatni raz byłem w galerii jeszcze w czasach szkolnych.

- Jesteś absolwentem Liceum Plastycznego w Szczecinie, ale nie masz najlepszego zdania o edukacji artystycznej.
- Nie żałuję czasu spędzonego w liceum, bo było tam super. To najlepsze liceum, do którego mogłem się dostać. Na studia wybrałem filozofię, chociaż rodzice nie pochwalali mojego wyboru. Bardzo się bałem, że uczelnia artystyczna może zabić moją pasję.

- Dlaczego akurat filozofia?

- Filozofia zaczęła mnie fascynować już w liceum. Zacząłem kraść z biblioteki szkolnej książki o tematyce filozoficznej i wgłębiałem się w treść. W tej sytuacji decyzja o wyborze studiów była dla mnie oczywista. Na studiach przekonałem się, że są takie obszary filozofii, o których istnieniu nie miałem wcześniej pojęcia. Pilnym studentem nie byłem, ale ten kierunek pozwolił mi znaleźć środki literackie, żeby opisać to, co mnie otacza. Jeśli ktoś chce na własną rękę odkrywać rzeczywistość, to jest to idealny kierunek.

- Filozofia przydaje ci się w życiu zawodowym?
- Nie wiem czy mam jakieś życie zawodowe. Jestem wolnym strzelcem. Próbowałem stałej pracy, ale jestem tak zorganizowany psychicznie, że trudno dostosować mi się do stałych godzin pracy, poleceń, zasad. Wracając do filozofii, to w życiu zawodowym mi się nie przydaje, ale przydaje się w życiu wewnętrznym. Nie lubię filozofii akademickiej tylko bardziej praktyczną, która pozwala mi zrozumieć otaczającą mnie rzeczywistość.

- Często wspominasz o Gombrowiczu. Kim on dla ciebie jest?
- Fascynującym, histerycznym umysłem, który podobnie jak ja nie mógł się odnaleźć w świecie i podjął walkę o własną autentyczność. Czytając Gombrowicza mam wrażenie, że spoglądam w lustro. Każdy z nas szuka kogoś, kto jest naszym własnym odbiciem. Niektórzy realizują to w formie miłości, a inni poszukują autorytetu.

- A co takiego narysowałeś Marilynowi Mansonowi, że chciał cię poznać?
- To była scena z jego sypialni. Na ścianie były wypisane teksty z płyty, nad którą wtedy pracował. Była tam też jego była już dziewczyna Evan Rachel Wood. Spotkaliśmy się po jego koncercie w Warszawie. Manson wtedy stwierdził, że koncepcja mojej pracy idealnie wpasowała się w to, co on chciał wyrazić na tamtej płycie. Okazał się być o wiele ciekawszym człowiekiem niż się spodziewałem. Przyjął mnie jak przyjaciel, mimo że się wcześniej nie znaliśmy.

- Rysujesz ludzi, ale zarabiasz na okładkach do komiksów.
- To jedno z moich źródeł utrzymania. Wiadomo, że tematy nie zawsze mi podchodzą, bo na przykład rysowanie określonej postaci jest dla mnie zbyt żenujące, ale decyduję się na to. Podchodzę do tego profesjonalnie i koncepcja okładki jest zawsze przemyślana, a poza tym traktuję to jako formę promocji.

- Która z okładek cię pozytywnie zaskoczyła, choć na początku podchodziłeś do niej sceptycznie?
- Jest ich kilka. Na przykład Justin Bieber. Na początku myślałem, że nic z tego nie będzie, a wyszło mi coś w rodzaju Małego Księcia. Okazuje się, że można zrobić coś z niczego. Lubię takie sytuacje, bo sam się sprawdzam i udaje mi się zaskoczyć samego siebie. Najprzyjemniej mi się pracowało przy okładce z Lady Gagą. Inspiracją był dla mnie jej klip „Alejandro”. Pomijając warstwę muzyczną jest to bardzo smaczna produkcja. Udało mi się zawrzeć na rysunku jej esencję.

- Pracujesz dla amerykańskiego wydawnictwa BlueWater Productions. Jak do tego doszło?- Zgłosiłem się z moimi pomysłami i zaproponowali mi współpracę. Najczęściej robię zlecenia prywatne. Współpracowałem też z małym brytyjskim wydawnictwem, dla którego robiłem rysunki do magazynu o kreskówkach z lat 80. Pomysł jest wyjątkowo fajny, ale redaktor wydaje to własnym sumptem, przez co czasopismo ukazuje się dość rzadko.

- Czy jako projektant okładki masz wpływ na to, co znajduje się wewnątrz komiksu?
- W tym przypadku wnętrza rysują inni rysownicy. Rysowanie komiksów w Stanach polega na tym, że pracuje nad tym sztab ludzi. Dzięki temu w wychodzą tam setki komiksów i jest to produkcja taśmowa. Redaktor do zrobienia okładki wybiera rysownika, którego styl będzie zachęcał do sięgnięcia po komiks. Chodzi o to, żeby produkt, jakim jest ten komiks, został jak najlepiej sprzedany.

- Trudno pracować w takiej branży i mieszkać w Szczecinie?
- Trochę trudno, ale nie chciałbym narzekać. Jestem uparty i uważam, że dla chcącego nic trudnego. Chciałbym żyć z magii, którą mogę produkować na kartce papieru.

- Masz zawodowe marzenie?
- Nie lubię rozmawiać o marzeniach, bo żyję z dnia na dzień. Ale mogę powiedzieć, że jednym z moich marzeń jest zrobienie własnego projektu komiksowego, z którym mógłbym wejść do krajów frankofońskich, bo oprócz tego, że istnieje tam duży i prężny rynek komiksów, to również sam komiks, jako medium, jest traktowany z dużą dozą szacunku. Historia, której stworzenie mam w planach, jest czymś, co na pewno nie pozostanie bez echa.


Wernisaż tradycyjnie będzie miał wyjątkową muzyczną oprawę. Tym razem muzykę z najlepszej klubowej półki zaprezentuje dj Loop K (Tamto) ze Szczecina.

Fantasmagorie to druga wystawa z cyklu, który w tym roku prowadzi Brama Jazz Cafe. Każdego miesiąca klub prezentuje prace młodych artystów związanych ze Szczecinem poprzez miejsce urodzenia lub działalność, którą prowadzą.


Zobacz też:

Bóg nienawidzi Szczecina [film, zdjęcia]

Gorące dziewczyny z "Podwiązką" w Alter Ego [wideo]


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto