Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedziemy do drugiego człowieka

Redakcja
Wyposażeni w plecaki, ubrania, misie i niewielką ilość pieniędzy Romuald Zańko i jego syn 12-letni Jonasz spędzili miesiąc podróżując po Syrii i Turcji.

Pierwszą podróż odbyli sześć lat temu. Za każdym razem wytyczają sobie jakiś cel. Nazywają go szumnie badaniami naukowymi, ale są to raczej badania żartobliwe.

W ubiegłym roku sprawdzali czy Japończycy przeklinają. W tym roku chcieli zmierzyć największą depresję na świecie, leżącą w Syrii nad Morzem Martwym. Niestety, nie udało się osiągnąć celu, ponieważ najpierw trafili do więzienia, a potem zostali deportowani do Turcji.

- Z tym więzieniem to było tak, że rysowaliśmy na ulicy - wspomina Romuald Zańko. - Zobaczyliśmy duży deptak. Stanęliśmy, zebrał się spory tłumek osób. Dosyć szybko pojawiła się policja. Policjant najpierw się nam przyglądał, a potem kazał nam się zwijać. Potem powiedział, że mamy iść za nim. Myślałem, że chce coś jeszcze nam powiedzieć, ale zabrał nas na komisariat.

W więzieniu spędzili 6 dni, chociaż nie postawiono im żadnych zarzutów, ponieważ rysowanie na ulicy nie jest zabronione. W więzieniu spotkali wielu sympatycznych ludzi, którzy im pomagali w różnych sprawach. Turcy załatwili telefon komórkowy, z którego szczeciński podróżnik zadzwonił do Polski.

Rysowali po to, żeby zarobić na nocleg i jedzenie. Zawsze tak robią, kiedy potrzebują pieniędzy, a ludzie chętnie płacą.

- Te rysunki to są bardzo proste obrazki – słoń czy kwiat - mówi Zańko. - Mongołowie są bardzo ofiarni. Turcy najpierw się długo przyglądają, ale też chętnie dają pieniądze. Najważniejsze jednak jest to, że ktoś się uśmiechnie na widok tych rysunków. Jest to rodzaj happeningu.

Uśmiech wzbudzają też misie, które podróżnik z synem rozdają napotkanym dzieciom.

- Każda podróż jest wyjątkowa - mówi Romuald Zańko. - Jeśli się na coś nastawiamy, to potem świat nas zaskakuje. Mnie i Jonasza te podróże bardzo zbliżają. Do końca życia będę pamiętał naszą pierwszą noc w celi. Byliśmy sami i bardzo długo z Jonaszem rozmawialiśmy. Najchętniej jeżdżę do małych wiosek, gdzie można poznać zwykłych ludzi i wejść do ich domu. Tak naprawdę jedziemy do drugiego człowieka.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto