– Mam cel i zrobię wszystko, żeby go osiągnąć – 26-letnia Malwina Bukszowana, najlepsza Polka na długich dystansach, jest bardzo pewna siebie. Bierze udział w Mistrzostwach Świata i Europy! Startuje na długich dystansach – 5, 10, 16 i 19 km – z dala od chlorowanych basenów, za to w wodach otwartych całego świata. Za każdym razem w innych warunkach pogodowych. Raz z prądem rzeki, innym razem na przekór morskim falom. W wodzie o temperaturze 34 stopni C, a za chwilę tylko w 14, gdy łatwo o wyziębienie organizmu.
Metę przekracza po kilku godzinach ciągłego płynięcia kraulem. W przypadku dystansu na 25 km to około 6 godzin! Mówi, że wtedy myśli się o wszystkim i o niczym.
– Zastanawiam się wówczas, po co mi to było? Czasami są to bardziej prozaiczne myśli, czasem dziwne. Zazwyczaj przypominają się sprawy codzienne – dodaje Malwina.
Zanim przekroczy metę toczy walkę z rywalkami. Nietrudno o kuksańca. Malwina już kończyła zawody z siniakiem pod okiem, bo ktoś uderzył ją nogą lub łokciem. Potem wojuje z naturą, trzeba uważać na dzikie zwierzęta w wodzie. Na koniec walczy już tylko z własnymi myślami. Zmęczenie bywa niemiłosierne.
Szczecinianka pływała w wodach Hiszpanii, Egiptu, Serbii i Czarnogóry.
– Po zawodach w rzece Sava w Serbii dostałam zatrucia pokarmowego. Woda była bardzo mętna. Nie widziałam ręki. Wystarczyło raz się zachłysnąć i skończyło się wysoką gorączką – opowiada.
W ubiegłym roku w zawodach Pucharu Świata w zatoce Morza Arabskiego na dystansie 10 km zajęła dziesiątą pozycję.
– Było wyjątkowo ciężko. Kiedy podnosiłam głowę z wody, zewsząd dochodził mnie krzyk zawodniczek. W wodzie było pełno meduz. Strasznie parzyły. To było obrzydliwe i okropnie bolesne. Zaraz po wyjściu z wody ratowali nas różnymi maściami. Mimo bólu na 40 zawodniczek zrezygnowały może dwie. Ból przemija, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze – dodaje.
Mimo wielu sukcesów wciąż pozostaje bez finansowej opieki władz Polskiego Związku Pływackiego.
– Pływanie długodystansowe to nowość w naszym kraju. Dyscyplina nie doczekała jeszcze Mistrzostw Polski, a poparcie Związku jest niewielkie – mówi najlepsza polska pływaczka długodystansowa, która sama organizuje wyjazdy na zawody, pieniądze na dojazd i noclegi.
W Australii postanowiła pierwszy raz spróbować sił na dystansie 25 km. Do tej pory najdalej popłynęła na 19 km. Tak karkołomne wyzwanie wymaga wsparcia.
– Potrzebuję asekuracji z łodzi, najlepiej gdyby to był mój trener. On zna moje możliwości i słabości. Niestety to, co nie powinno być zmartwieniem, dla mnie było marzeniem. Koszt podróży dwukrotnie wzrasta – podkreśla z żalem pływaczka. – Do tej pory startowałam sama. Wszystko załatwiam sama, a do asekuracji „pożyczałam” trenerów z innego kraju. W Melbourne pierwszy raz popłynę razem z trenerem Dariuszem Czekałą. Pieniędzy wciąż nam brakuje. Liczę na wsparcie miasta.
Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?