Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaka jest cena powrotu do zdrowia

Anna Folkman
Anna Folkman
Rok 2008 na zawsze zmienił życie wówczas 24-letniej Marty. ...
Rok 2008 na zawsze zmienił życie wówczas 24-letniej Marty. ... sxc.hu
Rok 2008 na zawsze zmienił życie wówczas 24-letniej Marty. Zdarzył się tragiczny wypadek.

Dziś niepełnosprawna kobieta walczy z ubezpieczycielem o większą pomoc finansową, by mogła wracać do zdrowia.

Feralnego wieczoru Marta z koleżanką poszła do jednego ze szczecińskich klubów. Nad ranem pojawił się tam ojciec innej koleżanki, którego dziewczęta znały z widzenia. Po krótkiej rozmowie mężczyzna zaproponował dziewczynom przejażdżkę, po której miał je odwieźć do domu.

Był czerwcowy poranek, zabawa dobiegła końca - Marta z koleżanką wsiadły do wozu. W okolicy Przybiernowa kierowca stracił panowanie nad autem. Pojazd wypadł z drogi i dachował.

Marta siedziała za kierowcą. W wypadku ucierpiała najbardziej. Dach pojazdu spadł na jej głowę, uszkodził kręgi w kręgosłupie a drzwi zmiażdżyły rękę w stawie łokciowym. Nastąpił czterokończynowy paraliż. Do dziś dziewczyna walczy z niepełnosprawnością. Dzięki rehabilitacji potrafi już siedzieć i porusza dłońmi. Nie są one jednak w pełni sprawne.

Jak się później okazało kierowca w chwili wypadku był pod wpływem alkoholu, w sierpniu 2011 roku zapadł wyrok w sądzie w Goleniowie - został skazany na sześć lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Nadal jest za kratkami.

Po miesiącu od wypadku mama Marty zgłosiła szkodę osobową w PZU, gdzie kierowca miał wykupioną polisę OC.

- Córka spędziła ponad 30 dni w kołnierzu usztywniającym, w szpitalach prawie cztery miesiące. Potem wypisano ją do domu. Pojawiła się lawina wydatków. Musieliśmy kupić specjalne łóżko, materace zapobiegające odleżynom, leki, artykuły do codziennej higieny i pielęgnacji - wymienia Mirosława Pacewska, mama Marty. - Córka była nadal całkowicie sparaliżowana, nawet nie przypuszczaliśmy, z jakimi wiąże się to obowiązkami i wydatkami. Na początku z PZU nie było żadnych problemów, otrzymywaliśmy zwrot pieniędzy na niezbędne rzeczy zgodnie z fakturami na poniesione wydatki.

Rehabilitacja w Zdunowie, potem w Stargardzie Szczecińskim trwała. Rodzice dziewczyny zrezygnowali ze swoich codziennych zajęć, by móc opiekować się Martą. Przyznano jej rentę na czas przejściowy. Pieniądze nie wystarczały jednak na pełną odpowiednią opiekę i rehabilitację Marty.

- Z powodu pieniędzy nie chcieliśmy rezygnować z jakiejkolwiek formy pomocy dla niej. Zwłaszcza, że powoli pojawiały się pierwsze efekty. Córka siadała, nie była już wiotka. By opłacać rehabilitantów i sprzęt wniosłam zgodnie z przysługującym córce prawem o podwyższenie renty - dodaje zrezygnowanym głosem pani Mirosława.

Rodzice na podstawie rachunków obliczyli, że musieliby otrzymywać ok. 5 tys. miesięcznie, aby byli w stanie opłacać rehabilitantów i inne niezbędne artykuły do pielęgnacji. Na spotkaniu w 2009 r. PZU zaproponował 3,6 tys.

Rodzice nie zgodzili się i nadal przedkładali rachunki za codzienną rehabilitację, opinie lekarzy orzeczników, kolejnych specjalistów, u których szukali pomocy, by ubezpieczyciel zrozumiał powagę sytuacji i że kwota ta ma swoje uzasadnienie w rzeczywiście ponoszonych wydatkach.

W 2010 roku pani Mirosława napisała skargę do PZU. W odpowiedzi usłyszała, że ubezpieczyciel wnioskuje, że Marta była współwinna swojemu wypadkowi.

Twierdzono, że musiała wiedzieć, o tym że kierowca jest pod wpływem alkoholu i nie miała zapiętych pasów, co jednak nie miało podstaw w świetle opinii biegłych, zeznań świadków wypadku jak i samego oskarżonego (kierowcy). Określono, że przyczyniła się do uszczerbku na swoim zdrowiu w 40 proc. Pani Mirosława napisała kolejną skargę, doszło do spotkania z dyrektorem PZU w domu w obecności Marty.

- Chciałam, żeby zobaczył jak wygląda, ciągle podważany, stan faktyczny córki oraz opieka nad taką osobą. Spotkanie zaowocowało podpisaniem ugody. Ustaliliśmy rentę w wysokości 4,7 tys. zł i przyczynienie w 25 proc. - opowiada pani Mirosława. - Ta część miała być odtrącana od wszystkich przekazanych przez PZU pieniędzy - z rachunków za leki, wizyty rehabilitantów, renty itp. Przyczynienie się córki do powstania szkody w wysokości 25 proc. miało być stosowane tylko do momentu zakończenia postępowania karnego w sądzie w Goleniowie.

Strony złożyły podpisy. Marta zgodnie z przepisami odcisnęła prawy kciuk dłoni.
W sierpniu 2011 roku zapadł wyrok. Kierowca został skazany a w uzasadnieniu, które pojawiło się w listopadzie napisano, że kobiety, które wsiadały do auta nie mogły wiedzieć, że kierowca był pod wpływem alkoholu.

Sąd na podstawie zebranych materiałów dowodowych orzekł również , że wszyscy mieli też zapięte pasy.

- Po otrzymaniu uzasadnienia wyroku zaczęłam wnioskować o zwrot potrąconych wcześniej kwot o 25 proc. i zgodnie z zawartą ugodą o odwołanie przyczynienia mojej córki - wtrąca pani Mirosława. - Obliczyłam, że przez ten czas PZU potraciło jej około 173 tys. zł.

Ubezpieczyciel nie odstępuje od decyzji. Nadal potrąca 25 proc. wszystkich wypłacanych pieniędzy. Tłumaczy, że oskarżony kierowca może się jeszcze odwołać od wyroku.

- Oczywiście, może się odwołać od wyroku jeszcze latami, nie zaprzecza jednak swojej winie i temu, co było w uzasadnieniu. Zresztą ugoda wyraźnie mówiła, że warunki mają obowiązywać do momentu wydania wyroku tylko i wyłącznie przez Sąd w Goleniowie a nie w ostatniej możliwej instancji - zauważa mama Marty. - Argumenty PZU o nie zapiętych pasach i wiedzy o wypitym przez kierowcę alkoholu upadły. Dla nas czekanie na efekt odwołań skazanego, to cenny czas do dalszego leczenia córki. Taka stresowa sytuacja pogarsza tylko jej stan. Denerwuje się, a stres potęguje spastyczność, uniemożliwiając rehabilitację i powrót do zdrowia. Gdyby nie rodzina i przyjaciele pewnie w ogóle nie dalibyśmy sobie rady. Nie poddamy się jednak. Tu chodzi o dalsze życie naszego dziecka.

Zakład ubezpieczeń nie może udzielać mediom informacji o umowach ubezpieczenia poszczególnych, indywidualnych klientów. Otrzymaliśmy tylko zapewnienie, że sprawa jest w toku.

- Po zakończeniu postępowania zostanie podjęta decyzja, która zostanie przekazana bezpośrednio zainteresowanej - mówi Agnieszka Rosa, ze zespołu prasowego PZU SA.


Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto