Jak Kargul z Pawlakiem

– Nie chcę się kłócić – mówi Lucjan Rudnicki, właściciel firmy „Nor-Pol-Granit”. – Nie jestem jak Pawlak, czy Kargul.

– Pan jest jak Pawlak, Kargul i Witia w jednym – odpowiada inspektor nadzoru inwestorskiego Tomasz Pyka.

W Sylwestra na dach budynku Lucjana Rudnickiego runęły dwie betonowe ściany. Część oparła się o dach, a część wyrwała w nim dziurę i wpadła do środka.

– Gdyby ktoś był w środku, doszłoby do tragedii – uważa Lucjan Rudnicki.
Według Powiatowego Inspektoratu Budowlanego przyczyną wypadku było „błędne wykonawstwo”.

– Okoliczności były wyjątkowe – ripostuje Grzegorz Linkner z firmy „Koncepta” odpowiedzialnej za budowę. – Tego dnia wiał bardzo silny wiatr.

Firma „Koncepta” zobowiązała się do naprawienia szkód. I tu zaczęły się schody.

– Nastąpiło to dopiero po dwóch tygodniach i zrobiono to tak niechlujnie, że do tej pory do środka leci woda – denerwuje się Lucjan Rudnicki.

– Zleciliśmy wykonawcy naprawy już 2 stycznia – twierdzi Grzegorz Linkner. – Zwłoka wynikła z opieszałości wykonawcy.

Dodaje, że naprawiono większą część dachu niż wynikało ze zniszczeń.

– Przecieki, które wskazuje pan Rudnicki to efekt złego stanu technicznego budynku – uważają budowlańcy.

Sytuacja zaogniła się jeszcze bardziej, gdy „Koncepta” zerwała współpracę ze szczecińską firmą, która wykonywała prace. To oznacza wstrzymanie wszystkich robót, w tym naprawę dachu pana Rudnickiego.

– Powiadomiono mnie, że trwają poszukiwania nowego wykonawcy – mówi Lucjan Rudnicki. – Gdy już go znajdą, w terminie do 14 dni zlecą im prace. To skandal, żebym musiał tyle czekać.

Zapowiedział oddanie sprawy do sądu. Grzegorz Linkner chce uniknąć zamieszania. „Koncepta” wynajęła firmę budowlaną, która ma naprawić szkody.

– Nawet te, które nie powstały z naszej winy – mówi Grzegorz Linkner. – Sąsiedzka wojna nie jest nam potrzebna.