Inwestor nie zapłacił za stocznie. Co teraz?

Zobacz komentarze naszych Internautów:
Pieniędzy za stocznie nie ma!

Minister Skarbu Państwa otrzymał od Zarządcy Kompensacji, firmy Bud-Bank Leasing Sp. z o.o., informację, że do godziny 24.00 17 sierpnia nie wpłynęły kwoty za wylicytowane
przez inwestora prywatnego, Stichting Particulier Fonds Greenrights, składniki majątku Stoczni Gdynia S.A. i Stoczni Szczecińska Nowa Sp z o.o.

Oznacza to, że kilkanaście tysięcy stoczniowców i osób związanych z przemysłem około stoczniowym nie odzyska pracy, a stocznie trafią w ręce syndyka, który zadecyduje, czy ich majątek zostanie sprzedany, wydzierżawiony czy też produkcja statków będzie kontynuowana.

O komentarz w związku z sytuacją Stoczni Szczecińskiej Nowa poprosiliśmy osoby związane ze stocznią oraz polityków opozycji i partii rządzącej.

Jacek Kantor, szef Solidarności '80 w Stoczni Szczecińskiej Nowa**do ostatniego dnia wierzył w pomyślne zakończenie sprawy.

- Miałem nadzieję na uruchomienie zakładu. Jeśli inwestor wpłaciłby pieniądze, to 3 tys. stoczniowców mogłoby wrócić do pracy - mówi Kantor. - Szanse już teraz stopniały, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Przypominam tylko, że siedem lat temu udało się wykupić majątek od syndyka. Nikt teraz nie wyklucza, że podobna sytuacja może się powtórzyć.

Joachim Brudziński z PiS uważa, że winę za to, że kilkadziesiąt tysięcy stoczniowców oraz ludzi związanych z przemysłem okołostoczniowym straciło pracę, ponosi rząd PO.

- Ekipa rządząca nie zawahała się rozbudzić nadziei ludzi na to, że będą mogli nadal wykonywać swój zawód - mówi poseł. - Cały proces sprzedaży majątku stoczniowego został przeprowadzony skandalicznie i kończy się w atmosferze jednej wielkiej niewiadomej. Nikt nie uzyskał żadnych informacji o tym, czy inwestor istnieje naprawdę i jakie ma plany w stosunku do stoczni. Nie wiadomo także, jakie zapisy zostały zawarte w umowie między nim a polskim rządem. Za kilka tygodni skończą się odprawy dla stoczniowców i nie wiadomo, co dalej się z nimi stanie. To jest wielka tragedia dla setek szczecińskich rodzin.

Posłanka PO, Renata Zaremba twierdzi, że najpierw należy ostudzić emocje, które nagromadziły się w wokół sprzedaży stoczni.

- Chcemy wyjaśnić zarzuty stawiane przez opozycję, która winą za niepowodzenie transakcji obarcza rząd - mówi Renata Zaremba - Rząd bardzo się napracował przygotowując projekt prywatyzacji stoczni. W sytuacji, która obecnie ma miejsce, musimy przeanalizować sytuację i rozważyć możliwe scenariusze. Wiemy, że inwestor ma pieniądze na zakup stoczni, i że będzie chciał kontynuować w nich produkcję. Nie ukrywam, że sprawie sprzedaży zakładów bardzo zaszkodziły listy wysyłane do katarskiego inwestora przez Stowarzyszenie Obrony Polskich Stoczni i Przemysłu Okrętowego w Polsce. W tym momencie inwestor dostał do ręki broń, dzięki której może prowadzić kolejne negocjacje i dążyć do obniżenia ceny za majątek zakładu.

Lech Wydrzyński, prezes stowarzyszenia, które wysłało listy informujące o nieprawidłowościach związanych ze sprzedażą stoczniowego majątku, odpiera zarzuty.

- To jest jakiś absurd - mówi Wydrzyński. - Politycy PO bronią siebie i chcą ukryć nieudolność ministra Grada. Poza tym, listy zostały wysłane po podpisaniu umowy i dotyczą tylko sytuacji w stoczni szczecińskiej. Dlaczego więc inwestor nie zapłacił także za majątek stoczni w Gdyni?

Na zwołanej dzisiaj konferencji prasowej, minister skarbu Aleksander Grad, zapewniał, że jest szansa na sprzedaż majątku stoczni do 31 sierpnia. Nowym inwestorem ma być rządowa Katarska Agencja Inwestycji.

Zobacz więcej:

"Nie sabotowałem sprzedaży stoczni!" (wideo)
**

Stocznia nie ma inwestora?**

Stocznia Szczecin: Jest inwestor z Kataru

**

**

**

**

**

**

**