I jak tu mieszkać

– Modlę się, żebym nie dożyła chwili kiedy to runie i pogrzebie nas wszystkich –mówi przez łzy Aniela Nowak, lokatorka. – Jesteśmy już zmęczeni walką z urzędnikami.

Lokatorzy twierdzą, że budynek osiada z powodu wstrząsów i nieustannie podmywanych fundamentów. W godzinach szczytu pod oknami kamienicy tworzą się ogromne korki samochodów. Wieczorem nie jest lepiej. Około godz. 22, kiedy na ulicach jest mniejszy ruch, auta jeżdżą szybciej. Wtedy trzęsą się doniczki na parapecie i segment wraz z kryształami.

- Na dodatek kilka razy w roku zalewa nam piwnice – mówi lokatorka Gabriela Wawrzoła. – Deszczówka ze starych rur wlewa się do naszej kanalizacji. Woda z piwnic podchodzi aż na klatkę, a strażacy pompują ją od wieczora do rana następnego dnia.

W mieszkaniu Anieli Nowak jest potworny hałas z ulicy. W pokoju narożnym, z którego okna wychodzą na skrzyżowanie, na ścianach są pęknięcia, w które można spokojnie włożyć palce.

Lokatorka z trzeciego piętra pokazała nam jedną z kilkudziesięciu skarg, którą wysłała do nadzorcy budynku. Już w 1992 roku żaliła się na pękanie tynku, zalane piwnice i ciągłe trzęsienie w mieszkaniu.

- Oni czekają aż to się samo zawali, razem z nami i problem zniknie – twierdzi.

– Co roku przeprowadzamy przegląd budynku, ostatni odbył się 9 marca tego roku – odpowiada Renata Kryczko reprezentująca wspólnotę mieszkaniową – Jesteśmy w stanie zrobić tyle, na ile starcza nam pieniędzy.

Według Andrzeja Drzewieckiego, inspektora nadzoru, w budynku nie ma zagrożenia katastrofą budowlaną.

– Kilka lat temu w miejscach pęknięć zostały założone plomby kontrolne. Na ich podstawie można ustalić, że pęknięcia nie pogłębiają się – twierdzi inspektor.

Jednak najpilniejszą sprawą, według mieszkańców, jest ograniczenie ruchu ulicznego na skrzyżowaniu Krasińskiego i Słowackiego. Można to zrobić choćby zakładając progi hamujące na jezdni. Zarząd Dróg obiecał, że zajmie się sprawą.