Budynek, albo właściwie jego nędzne resztki, stoją u zbiegu ulic Świerczewskiej i Santockiej. Teren niby jest ogrodzony, piszę niby, bo każdy może wejść - jak ja i na przykład rozpalić we wnętrzu ognisko. Miejsce "idealne" do zabaw dla dzieci, szkoda tylko, że to grozi kalectwem. Właściciel budynku uważa, że wystarczy sam napis zakaz wstępu, by odstraszyć intruzów. Nic bardziej mylnego.
Ten alarmujący tekst napisał nasz internauta Senhorst. Załączył wstrząsające zdjęcia, które unaoczniają niebezpieczeństwo: ruiny stoją niezabezpieczone, powybijane szyby, spalone wnętrze. Po tym sygnale zwróciliśmy się do Straży Miejskiej z interwencją. Na miejsce udał się patrol, który sfotografował miejsce i spisał protokół.
- Miejsce faktycznie jest niebezpieczne – mówi Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej. – Spisaliśmy protokół z miejsca, które wymaga szczególnej ostrożności. Sam napis wstęp wzbroniony z pewnością nie odstraszy nikogo. Ustaliliśmy właściciela, ale nie udało nam się z nim spotkać osobiście. Ponowimy próbę, a jeśli nie da to rezultatu, pisemnie wyślemy do niego zalecenie zabezpieczenia budynku.
Fot. Senhorst
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?