Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia szczecińskiej Dany. Co się mieściło w budynku do 1945 roku?

Redakcja MM
Redakcja MM
Redakcja MM
Okazały budynek u zbiegu ulicy Odzieżowej z aleją Wyzwolenia, to dla starszego i średniego pokolenia symbol jednego z najbardziej rozpoznawalnych szczecińskich zakładów.

Dana była znakiem firmowym miasta. Historyczny budynek obecnie mieści się pod adresem al. Wyzwolenia 50. Co mieściło się w nim do 1945 roku?

– Większość budynku przy al. Wyzwolenia 50 (dawniej Pölitzerstrasse 30) użytkował Karstadt A.G. – firma zajmująca się szyciem ubrań męskich – mówi dr Marek Łuczak, historyk, autor książek o szczecińskich dzielnicach.

Szyli ubrania dla domów towarowych Karstadt to powstała w końcu XIX wieku sieć domów handlowych, która istnieje do dziś.

Sieć produkowała ubrania pod własną marką. Jeden z jej zakładów mieścił się od 1919 roku w Szczecinie. Wiemy też, co było zanim wzniesiono okazały budynek.

Z księgi adresowej z 1917 roku i wcześniejszych wynika, że był to plac budowy (Baustelle).

– Było to dziedzictwo po niejakim tajnym radcy prawa i notariuszu nazwiskiem R. Leistikow (od 1906), a wcześniej własność mistrza murarskiego Papendorfa – mówi Jan Iwańczuk, pasjonat szczecińskiej historii i autor haseł w Internetowej Encyklopedii Szczecina. – Po 1917 roku, a na pewno w 1930 roku stał tu już obecny budynek, będący własnością niemieckiej sieci domów towarowych Karstadt AG i mieścił m. in. fabrykę odzieży męskiej (Herrenkleiderfabrik).

Fabryka początkowo zajmowała tylko drugie piętro, ale przyglądając się zapisom z poszczególnych AB (Adresbücher) sądzę, że z czasem objęła całość oprócz parteru. Okazuje się, że w budynku mieściły się też inne firmy.

– W latach 30. XX w. w budynku mieścił się również oddział farbiarni Otta Badera z Dąbia, sklep z cygarami Bülow, fryzjer Gabriel, drogeria Wildego oraz firma zajmująca się handlem masłem – wylicza Marek Łuczak.

Świt „Dany”

Po wojnie zaczyna się historia najsłynniejszych Zakładów Odzieżowych. Zakład konfekcyjny rozpoczął działalność w październiku 1945 roku, przy ulicy 5. Lipca.

Panie szyły kalesony dla żołnierzy i mundury dla kolejarzy. W następnych latach doszła odzież robocza i koszule flanelowe, które były pierwszym towarem eksportowym. Zmieniła się też nazwa na Zakłady Przemysłu Odzieżowego im. 22 Lipca.

Dopiero w roku 1967 lipcową datę zastąpiło słowo „Dana”.

Od szwaczki do dyrektora

Potęgę zakładów zbudowała Domicela Mazurkiewicz. Rok po wojnie zaczęła pracę jako szwaczka. W pięć lat później została dyrektorem i była nim przez trzydzieści jeden lat.

To dzięki niej niewielki zakład konfekcyjny przeobraził się w nowoczesną fabrykę odzieżową.

„Dana” stała się wizytówką Szczecina, dyktatorem mody dziewczęcej i kobiecej. Ubierała miliony kobiet. Na krajowych i zagranicznych targach zdobywała nagrody i medale.

W najlepszych latach zatrudniała ponad 3,5 tysiąca osób. Dawne pracownice mówią, że Domicela Mazurkiewicz potrafiła nowocześnie kierować firmą. Umiała współpracować z ludźmi, zarazić ich swoim entuzjazmem.

Z jednakową troską dbała o jakość produkcji, wyniki ekonomiczne i o kilkutysięczną kobiecą załogę. Na ludowo Sukces Dany to także zasługa jej projektantek: Zofii Zdun-Matraszek, Izy Górskiej-Wójcik, Haliny Karpińskiej.

To one tworzyły nowe kolekcje. Przełom w produkcji nastąpił w połowie lat 60., hitem okazały się sukienki „chłopki”. Była to cała seria sukienek na motywach ludowych.

Zgrabne, kolorowe, dziewczęce. Bardzo się spodobały, przebojem wzięły rynek. Szybko okazało się, że rozpoczęły nowy etap w historii zakładów. W ślad za „chłopkami” w następnych latach narodziły się kolejne kolekcje. Prawdziwą furorę zrobiły słynne i wówczas bardzo modne spódnice bananowe.

Bardzo podobały się sukienki z brązowo-białej pepitki, ozdobione falbankami, białymi koronkami lub kolorowym haftem. Piękna była kolekcja sukienek pod nazwą „kwiaty polskie”. Kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy rozeszło się błyskawicznie.

Podobnie było z inspirowanymi folklorem kolekcjami kurpiowską i piastowską. Jak świeże bułeczki rozchodziły się ubiory szyte z tweedu, lnu, jedwabiu.

Klientki szturmowały sklepy, pilnowały dostaw. Rodziny i znajomi z Polski prosili krótko: przywieź coś z Dany. Nawet nie określano co, bo wszystko z tej firmy było modne, niepowtarzalne, w dobrym gatunku i starannie wykończone.

W „Danie” zawsze wielką wagę przywiązywano do jakości tkanin i dodatków. Piękne tkaniny były produkowane w Białymstoku, koronki i hafty z Kalisza, jedwabie z Milanówka, a tweedy z Bielska Białej. W latach 80. na emeryturę odeszła Domicela Mazurkiewicz.

Zostawiła kwitnącą firmę. W trudnych nie tylko dla przemysłu odzieżowego latach 90., „Dana” ciągle sobie radziła jako przedsiębiorstwo państwowe. Ale nie oparła się naciskom ministerstwa na prywatyzację. Fatalnie ją przeprowadzono, fatalnie wybrano inwestora. Kolejne przekształcenia tylko firmę pogrążały. Dziś zostały tylko wspomnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto