Kiedy co krok spotykam kolejne graffiti na odnowionych budynkach myślę już tylko o głupocie ludzi niszczących naszą wspólną własność i o tym jaką przyjemność może sprawić naprędce wymalowany nic nieznaczący napis?
Miasto moim zdaniem już weszło w pewną fazę, w której możemy mówić o dość szybkim rozwoju i mozolnym powrocie do dawnej świetności. Życie w Szczecinie jest coraz bardziej zajmujące i poza brakiem pracy związanym teraz z kryzysem i upadkiem wszelkiego przemysłu jest ciekawym miejscem do planowania życia. Niestety jak już wspomniałem kryzys trochę zatrzymuje już zaplanowane inwestycje, ale największym problemem finansowym dla mieszkańców i dla miasta jest moim zdaniem upadek przemysłu.
Szczecin idzie w stronę kurortu dla średnio zamożnych turystów ze Skandynawii i Niemiec. Niestety pomimo mojego optymizmu myślę, że jest nam potrzebny przemysł choćby budowany na gruzach stoczni i w obrębie aglomeracji szczecińskiej. Niemożliwe jest wyżywienie 400 tys. ludzi, którzy mieszkają w Szczecinie i jeszcze przyjezdnych liczących na pracę w dużym mieście z samych usług.
Jednak to tylko dygresja od tematu, który chciałem poruszyć.
Jako esteta zwracam dużą uwagę jak wygląda miasto i najbardziej denerwują mnie niszczone budynki przez bezmyślnych ludzi, którzy po nich malują. Nie wiem jaką satysfakcje może sprawić namalowanie, a dokładniej mówiąc napisanie czegoś na fasadzie budynku.
Uważam, że trzeba zdecydowanie wywrzeć presję na zarządcach posesji i na właścicielach sklepów, aby wzięli odpowiedzialność za swoją własność. Nie wiem gdzie podziewają się pieniądze z comiesięcznie opłacanego funduszu remontowego. Spółdzielnie co jakiś czas powinny zajmować się odnawianiem pomalowanych ścian, a dozorca i dzielnicowy powinni brać za to odpowiedzialność, bo raz złapany, albo nastraszony dzieciak będzie następnym razem bał się to powtórzyć.
To naprawdę problem bardzo wielu miejsc w Szczecinie, a miasto powinno zmobilizować spółdzielnie do radzenia sobie z tymi problemami. Teraz nawet nowopowstałe budynki są dewastowane.
Dużo powinno zależeć od dzielnicowego, który od spółdzielni powinien dostawać przydział farby na bieżące likwidowanie tych malowideł. Jeśli powtarzałoby się regularnie w jednym miejscu, dzielnicowy powinien w porozumieniu z policją obserwować po raz kolejny odmalowany blok, tak aby złapać wandala. Wystarczyłoby kilka takich akcji i przestałoby to się tak często powtarzać, w centrum na pewno.
Poza tym po podpisie można przyporządkować zatrzymanemu inne dzieła i postawić poważne zarzuty. Podobnie dzieje się w centrum miasta gdzie problemów powinno nie być bo przecież całą noc palą się lampy i wszystko widać, i słychać. Może to nie przeszkadza innym i na to nie reagują, ale miasto powinno o to zadbać. Rozbudowa monitoringu powinna przestraszyć amatorów nocnych wypraw ze sprayem w ręku, a można montować prawdziwe kamery tylko w miejscach newralgicznych, a w innych same atrapy.
Idąc dalej w wizualną stronę naszego miasta, same kamienice często nie muszą być remontowane w całości, wystarczy wyremontować parter, sztukaterie zrekonstruować i pomalować na biało. Luki powstałe między sklepami, albo przestrzeń wokół bram też można byłoby odnowić. To zdecydowanie umiliłoby podróżowanie po naszym mieście.
Lekko podniszczone i naturalnie zabrudzone kamienice mają niepowtarzalny klimat historii miasta, ale oszpecone graffiti są już postrzegane zupełnie inaczej.
Kontynuując wątek wandalizmu trzeba z zawstydzeniem przyznać, że nawet wyremontowane kamienice na deptaku Bogusława nie zostały oszczędzone przez grafficiarzy i tu też trzeba zwiększyć obowiązki właścicieli sklepów, tak jak w przypadku bloków i kamienic mieszkalnych spółdzielni.
Graffiti powinno być usuwane na bieżąco, co moim zdanie zniechęciłoby pseudoartystów do malowania po blokach i innych budynkach. Natomiast budynki użyteczności publicznej powinny być traktowane jeszcze bardziej wizytówkowo i pilnowane. Dziwi mnie dlaczego właściciele sklepów nie dają się przejmować tym jak wyglądają ich sklepy z zewnątrz, a to przyciąga uwagę klientów.
Wygląd miasta zależy czasem od prostych rzeczy, które razem składają się na pozytywny odbiór całości. Wprowadzenie nowych przepisów i zaostrzenie wymagań wobec użytkowników mienia wystawionego na widok oczu mieszkańców pomoże. Krótko mówiąc każdy powinien mieć swoje obowiązki i je wykonywać.
Nie można nie dostrzegać ani tym bardziej lekceważyć tego problemu, bo on jest i sam nie zniknie, a jedynie może zniweczyć plany dalszego upiększania naszego miasta.
Problem jednak należałoby jeszcze rozwinąć i opisać problem wandalizmu i jak jemu przeciwdziałać. Chodzi o zajęcie młodzieży, wykształtowanie w nich większego poszanowania dla wspólne i czyjejś własności.
To się już dzieje dlatego wyraziłem już na początku nadzieję, że to w dużej mierze zmniejszy się za dekadę może dwie. Większość grafficiarzy, bo głównie właśnie o nich mi chodziło że nie zdaje sobie sprawy z tego, że robią głupotę
Przydałby się kampania przeciwdziałającą temu zjawisku docierającą przede wszystkim do tych ludzi związanych z tak zwaną ulicą i najniższymi grupami społecznymi. To, że ktoś kopie i niszczy śmietnik jest przejawem głupoty, a graffiti w dużej mierze braku szacunku połączonego z brakiem wyraźnego sprzeciwu wobec społeczeństwa.
Dotarcie do autorytetów młodzieży takich jak raper Łona, czy plakaty w sklepie "Anderground" na pewno pomoże akcji.
Proszę o Wasze opinie, może jakiś odzew spowoduje zwrócenie na ten problem uwagi władz.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?