Wykorzystano walory podszczecińskich wsi tworząc na obrzeżach sieć placówek gastronomicznych doskonale powiązane z miastem. Miejsca wypoczynku, gospody i pensjonaty, stworzono albo od podstaw, albo adaptując istniejące już leśniczówki, a nawet stare chaty wiejskie.
- Działały też bardzo intensywnie stowarzyszenia, które tworzyły nowe, ciekawe trasy wycieczkowe, punkty widokowe oraz dbały również o zieleń w podszczecińskich lasach i parkach - opowiada historyk, dr Marek Łuczak.
W działania włączyły się chętnie władze miasta. Do dyspozycji weekendowych turystów postawiono sieć komunikacji miejskiej i statki białej flotylli.
Gotzlow, pułapka na turystów
Statki ze Szczecina po drodze nad morze i zalew zatrzymywały się m.in. w Gocławiu, gdzie jak grzyby po deszczu powstawały lokale rozrywkowe i nastrojowe restauracje. Miejsce było tak atrakcyjne, że wielu wycieczkowiczów nie docierało już nad morze i tu spędzało wolny czas.
Do najbardziej znanych lokali należały nadbrzeżne restauracje Gotzlow i Sommerlust.
Ta pierwsza powstała pod koniec XIX w. przy starym basenie jachtowym. Piętrowy budynek, stojący w miejscu dzisiejszego basenu jachtowego mieścił restaurację i bar. Przy basenie znajdowały się ogródek ze stolikami oraz zadaszona drewniana weranda. Knajpy dziś nie ma, ale budynek nadal funkcjonuje. W 1920 r. kupił ją szczeciński YachtClub Pommern i zrobił z niej swoją siedzibę.
Nazwa Gotzlow jednak nie zginęła. Przyjął ją sąsiedni lokal przy dzisiejszej ul. Światowida 50, noszący dotąd nazwę Etablissement Sommerlust. Działał zarówno latem, jak i zimą. A że mieścił się niemal obok gocławskiej przystani statków parowych, które regularnie kursowały między Szczecinem, a Gocławiem, chętnych przybywało tu sporo.
- Co ciekawe, podczas I wojny światowej urządzono tu rezerwowy szpital polowy Reservelazarett Stettin III Sommerlust - opowiada dr Łuczak.
Na Gocławiu wybudowano największą z serii wieżę widokową zwaną dziś Wieżą Bismarca. U jej stóp, na niższym tarasie Zielonego Wzgórza, powstała restauracja Etablissement Weinberg. Nie jedyna. W 1897 r. August Bandoli kupił parcelę od armatora Oscara Brauenlicha za niebagatelną kwotę 24 tys. DM, wyrównał część wzgórza i wybudował dużą restaurację. Lokal z ogrodem oraz kryta scena były położone bezpośrednio nad gocławskim dworcem kolejowym. W późniejszym okresie został powiększony o jeszcze jeden budynek, dużą willę, która oprócz baru mieściła przestronną salę z małą sceną, co sprzyjało organizacji bardziej elitarnych spotkań.
- I tu mamy po raz kolejny ze złośliwym chichotem losu - dr Łuczak opowiada o ich historii. - Lokal nie został zniszczony podczas działań wojennych. Mimo to rozebrano go po wojnie pod pretekstem pozyskania materiałów budowlanych. [/cyt]
Na początku XX w. powstały kolejne dwie restauracje, Villa Flora (przy skrzyżowaniu ulic Lipowej i Koszalińskiej) oraz Zum Anker (na rogu ulic Lipowej i nieistniejącej już dziś ulicy Szkolnej).
W pierwszej mieściła się kawiarnia muzyczna (w każdą niedzielę odbywały się tu koncerty i tańce), bar i restauracja. Lokal przetrwał wojnę i funkcjonował do 1950 r. jako słynna Fregata. Został rozebrany, a w jego miejscu wybudowano przedszkole.
Natomiast zajazd Zum Anker posiadał na parterze kameralną restaurację z przeszkloną werandą, a na piętrach pokoje hotelowe. Po wojnie nadal działała tu restauracja, Turystyczna, ale w końcówce lat 90-tych XX w. zlikwidowano ulicę Szkolną, a budynek zburzono.
Inne też mamiły
Dzisiejsze dzielnice miasta w żaden sposób nie nasuwają skojarzeń z dawnymi miejscami wypoczynku. Najlepszym tego przykładem Żydowce, które niegdyś ze względu na swoje położenie stały się miejscem częstych wycieczek szczecinian.
W 1890 r. przy obecnej ul. Przodowników Pracy 34-36 powstała restauracja Carla Krügera. Lokal zajmował parter domu, natomiast właściciel mieszkał na pierwszym piętrze. Sala restauracyjna mieściła się od strony północnej. Z niej prowadziło wejście do dużego ogrodu, gdzie również ustawiano stoliki oraz drewniane werandy.
Lokali było tu znacznie więcej. Znana była też restauracja Augusta Conrada wraz z ogrodem letnim czy restauracja Quelle należąca do Karla Neuendorffa. Popularna też była Sydowsauer Schützenhaus znana z torów strzelniczych z kulochwytami. Lokal posiadał dużą salę restauracyjną z tarasem od strony ulicy oraz ogródek letni od strony wschodniej, gdzie było wejście do strzelnic.
To było piękne kąpielisko
Ostatnia wojna rozprawiła się bezwzględnie z wieloma takimi obiektami, do których niegdyś ściągały tłumy.
Przykładem jezioro Głębokie i wybudowana w 1896 r. na jego południowo-wschodnim krańcu reprezentacyjna restauracja Glambecksee. Był to piętrowy, piękny ryglowy budynek, z którego odchodziły do jeziora schodkowe tarasy. Zadbano też pieczołowicie o infrastrukturę nadwodną. Były tu przebieralnie dla kobiet i mężczyzn, molo, miejsca cumowania łodzi żaglówek, skocznie, trampoliny i zjeżdżalnie dla dzieci, miejsca dla niepływających i te z myślą o tych, którzy potrafili doskonale dawać sobie radę na wodzie. Były też wypożyczalnie sprzętu do plażowania i pływania.
Dużą atrakcją były też restauracje nad jeziorem Dąbie, gdzie lądowały hydroplany. Można było się wybrać nimi na wycieczkę po okolicy, ale też polecieć np. do Berlina.
- Część restauracji wzniesiona została w bardzo malowniczych punktach, ale ich kariera skończyła się wraz z końcem wojny. Tu najlepszym przykładem jest Kaffeberg w Lesie Warszewskim na Wzgórzu Kawiarnianym, która niszczała nie zagospodarowana i w końcu rozebrana na cegły - mówi dr Łuczak. - Podobny los spotkał restaurację Böhmer Wald. Ukryta w lesie, przy dzisiejszej ul. Tęczowej, posiadała duży ogród i sad owocowy.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?