- Prawda jest taka, że wiszący konar jest pozostałością po pracach, prowadzonych na rosnących przy ulicy topolach kilka lat temu. Zawisł po obcięciu i już tak pozostał. Zgłaszane to było już dwa czy trzy lata temu, a konar jak wisiał tak wisi - alarmuje czytelnik - Jego upadek jest tylko kwestią czasu. Oby nie trafił w ludzi - dodaje w mailu do redakcji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Sam czytelnik informuje, że od końca lipca już kilkakrotnie zgłaszał do służb istniejące zagrożenie, jednak mimo wielu zapewnień nic nie wydarzyło się w tej kwestii. Nie poddaje się jednak i walczy dalej.
- Nadzieja umiera ostatnia. Chyba, że trafi ją polujący konar... - pisze na zakończenie maila.
Prace odbywają się według harmonogramu
- Teren nie jest w administracji Zakładu Usług Komunalnych. W sprawie gałęzi otrzymaliśmy jednak alert i już zgłosiliśmy firmie konieczność usunięcia gałęzi. Zostanie to zrobione w najbliższych dniach - tak 29 września informował nas Andrzej Kus, rzecznik prasowy ZUK.
Okazało się, że ponad dwa tygodnie później, gałąź wciąż poluje na nieświadomych przechodniów. Postanowiliśmy ponownie zapytać rzecznika ZUK-u o realizację zgłoszenia.
- Firma odpowiedzialna za wykonanie tych prac, działa według określonego harmonogramu. Takich interwencji mamy kilkadziesiąt tygodniowo. Problem zostanie rozwiązany maksymalnie do środy przyszłego tygodnia - odpowiada Andrzej Kus.
ZOBACZ TEŻ:
Bądź na bieżąco i obserwuj:
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?