Kiedy niedawno kurs franka poszybował do pułapu czterech złotych a potem szybko przekroczył tę magiczną barierę, niemal wszystkie media mówiły o szwajcarskiej walucie. Zwłaszcza, że po zmianie przepisów można łatwo – teoretycznie – spłacać raty kredytów frankami kupionymi w kantorach. To eliminuje koszty tzw. spreadów, czyli różnic w cenach kupna/sprzedaży franków w bankach.
Ostatnio pojawiły się głosy, że w kantorach zaczęło brakować franków. Klienci mieli wykupić tę walutę, by oczekiwać na dalszy wzrost jej kursu (wczoraj akurat kurs franka mocno spadł) lub spłacać swoje zobowiązania finansowe wobec banków.
Odwiedziliśmy kilka punktów wymiany walut przy głównych ulicach miasta i zapytaliśmy, czy to prawda, że franków brakuje. W każdym z kantorów usłyszeliśmy jednak, że nie ma obawy i spokojnie dostaniemy żądaną sumę. Wszędzie jednak okazało się, że kurs wzbudza większe emocje niż zwykle.
– Kupujący narzekają na kurs a sprzedający się z niego cieszą. Najczęściej wymieniają kwoty w granicach 150 – 700 franków – mówi Danuta Lewandowska z kantoru Jupiter.
Oszacowano, że do tej pory kredyt we frankach ma ponad 700 tysięcy Polaków.
– Znaczna ich część to osoby, które swoje zobowiązania zaciągnęły, kiedy kurs franka kształtował się na poziomie 2,20 – 2,70. Dziś przeciętny Kowalski może mieć problem, aby wziąć kredyt we franku – mówi Katarzyna Meger, specjalista ds. kredytów hipotecznych w Kancelarii Kredytowej RIM. – Większość banków ostrożniej ocenia zdolność kredytową klienta. Łatwiej jest uzyskać kredyt w złotych, trudniej w euro a najtrudniej we frankach. Biorący kredyt we franku trzeba też się przygotować na konieczność opłacenia dodatkowego ubezpieczenia oraz założenia karty debetowej.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?