Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Floribeth Mora Diaz, żywe świadectwo świętości Jana Pawła II, odwiedziła Szczecin

Redakcja
Mora Diaz mówiła o uzdrowieniu, które z medycznego punktu widzenia jest niemożliwe
Mora Diaz mówiła o uzdrowieniu, które z medycznego punktu widzenia jest niemożliwe Sebastian Wołosz
– Zwykła osoba, w której życiu wydarzyło się coś niezwykłego. Żywe świadectwo świętości Jana Pawła II – tak mówi się o Floribeth Mora Diaz – Kostarykance uzdrowionej za wstawiennictwem świętego Jana Pawła II.

CELINA WOJDA
[email protected]

Mora Diaz do Szczecina przyjechała z Hamburga w towarzystwie misjonarza Ojca Franciszka. Za namową jednego z kamieńskich księży zdecydowała się przyjechać do nas i opowiedzieć swoją historię. Mówiła o tym co ją spotkało... o uzdrowieniu, które z medycznego punktu widzenia jest niemożliwe.

– Spotkanie z panią Floribeth Mora Diaz jest umacnianiem naszej wiary. Choć nie znamy się osobiście i mieszkamy tysiące kilometrów od siebie, należymy do jednego Kościoła i wierzymy w tego samego Zbawiciela. Jest to żywe świadectwo tego, że cuda za wstawiennictwem świętych zdarzają się i w naszych czasach. Pani Floribeth jest skromną osobą, w której życiu zdarzyło się coś wielkiego i wspaniałego. Chce o tym opowiadać. Chce się spotykać z ludźmi wierzącymi i razem z nimi dziękować Bogu za Jego działanie – mówił przed spotkaniem ks. Jarosław Staszewski.

Na spotkanie z Kostarykanką do szczecińskiego Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa przyszli katolicy ze Szczecina i okolic. Wszystko po to, by zobaczyć człowieka, który doświadczył boskiej mocy.

– Na spotkanie z panią Floribeth przyszłam, ponieważ zawsze mam kontakt z Bogiem w różnych formach. Jestem katolikiem i wierzę, że takie cuda zdarzają się naprawdę. Bardzo chciałabym uczestniczyć w tym spotkaniu z racji tego, że chodzi tutaj też o naszego papieża – powiedziała nam Jadwiga Leśnikowska.

Nieuleczalna choroba

8 kwietnia 2011 roku był dla Floribeth Mora Diaz dniem, którego nie zapomni do końca życia. To właśnie wtedy zdecydowała się pójść do lekarza i sprawdzić co się z nią dzieje.

– Przez kilka dni miałam silne bóle głowy, nie mogłam nic robić, byłam osłabiona, często miałam zawroty. Postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Diagnoza była dla mnie straszna – opowiada Kostarykanka.

Po przeprowadzeniu szeregu badań okazało się, że kobieta ma wrzecionowatego tętniaka środkowej tętnicy mózgu. Dla Mory i jej rodziny ta wiadomość była czymś strasznym. Załamała się i nie wiedziała co ma dalej robić. Jednak najgorsze było dopiero przed nią. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu opiekujący się nią lekarze stwierdzili, że przeprowadzenie operacji jest w tej sytuacji niemożliwe. Stwierdzili, że nie mogą nic zrobić poza farmakologicznym uśmierzaniem bólu.

– Lekarz powiedział, że zostało mi kilkanaście tygodni życia i poprosił męża, by zabrał mnie do domu, bym tam mogła spędzać ostatnie dni z rodziną – wspomina.

Po powrocie do domu kobieta nie ruszała się z łóżka. Była ospała i zmęczona. W domu panował smutek i zdenerwowanie.

– Mój mąż był bardzo przygnębiony. Synek czuwał cały czas przy moim łóżku, zdarzało się, że w nocy spał na krześle obok mnie – mówiła Mora Diaz.

Żyje dzięki świętemu

Przez ten czas Floribeth Mora Diaz modliła się do Boga i prosiła o pomoc. W czasie jej choroby odbywały się uroczystości związane z beatyfikacją świętego Jana Pawła II.

– W pokoju miałam powieszony na ścianie wizerunek naszego papieża. Taki zwykły obrazek z codziennej gazety. Każdego dnia prosiłam Jana Pawła II o wstawiennictwo i o uzdrowienie, wierzyłam że modlitwa mi pomoże – mówiła Floribeth.

Jej modlitwy zostały wysłuchane. 1 maja 2011 roku, w dniu beatyfikacji Jana Pawła II wydarzył się cud.

– Bardzo chciałam obejrzeć transmisję z beatyfikacji. U nas było to około 2 w nocy. Wiedziałam, że po lekach nie będę w stanie się obudzić w środku nocy. Moja cała rodzina udała się na stadion by oglądać transmisje z innymi ludźmi, ja zostałam w domu – wspomina. – Niewiarygodne dla mnie było to, że obudziłam się równo na czas, by obejrzeć beatyfikację i zaraz po niej zasnęłam spokojnie. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało po tych lekarstwach – dodaje.

To wydarzenie było dla kobiety szokiem, jednak jeszcze większego szoku doznała nad ranem.

– Obudził mnie głos, który mówił: wstań, nie bój się wstań, a z obrazka, który miałam zawieszony na ścianie z wizerunkiem Ojca Świętego, wysunęły się jego ręce. Wstałam i nie wierzyłam. O własnych siłach poszłam do kuchni i czułam się zdrowa! – kontynuuje.

To był cud!

Lekarze nie potrafili wytłumaczyć nagłego uzdrowienia Mory Diaz. Poszła na badania kontrolne, wyniki były bardzo dobre. Po tętniaku nie było śladu.

– Pamiętam, jak lekarz wybiegł z gabinetu i krzyczał, że ktoś pomylił moje wyniki. Po chwili wrócił i powiedział mi, że jestem w pełni zdrowa, a ja mu odpowiedziałam – wiem – mówi Mora Diaz.

Swoja historię Floribeth Mora Diaz opisała na stronie internetowej poświęconej Karolowi Wojtyle. Po kilku dniach biskupi z Watykanu zaczęli weryfikować wszystkie dane, by sprawdzić czy cud miał na pewno miejsce.

– Zalecono mi dodatkowe badania w Kostaryce, później w Rzymie. Byłam zdrowa, po tętniaku nie było śladu. To cud! – zaznacza Kostarykanka.

Uzdrowienie Floribeth Mora Diaz zostało uznane za najważniejsze podczas procesu kanonizacji świętego Jana Pawła II.

– To coś wspaniałego, dowód na to, że Bóg ma nas w swojej opiece. Chociaż nie jestem zagorzałym katolikiem, to jednak mam świadomość tego, że boża opaczność gdzieś jest, a pani Floribeth jest tego żywym dowodem – mówiła nam Agnieszka Witczak, która przyszła na spotkanie ze swoim synkiem.

Muszę o tym opowiedzieć światu

Po całym wydarzeniu kobieta czuje potrzebę dzielenia się swoją historią z innymi.

– Nie robię tego dla sławy, ja daję świadectwo, szerzę naszą wiarę. Mówię ludziom – to ja, zobaczcie żyję i dziele się z wami moimi przeżyciami, umacniam ludzi w ich wierze – wyjaśnia.

Podczas podróży zawsze jest z nią ojciec Franciszek.

– Bałem się przyjazdu do Polski, bo nie wiedziałem czy Floribeth będzie umiała opowiadać swoją historię wiernym i czy ja będę w stanie dobrze to przetłumaczyć. Teraz już się nie nie boję. Wiem że wszystko dzieje się tak, jak Bóg tego chce – mówił tuż przed spotkaniem.

Opowieść Floribeth wzbudza wzruszenie wśród wiernych. Podczas spotkań ludzie trzymają się za ręce i z uwagą słuchają tego, co opowiada kobieta.

– Trzeba wierzyć. Historia pani Floribeth jest na to żywym dowodem. Bardzo chciałabym podejść do niej i ją uścisnąć, ale jest tyle ludzi, że nie wiem czy mi się uda – mówi ze wzruszeniem pan Adam.

– Takie spotkanie z osobą, która jest dla nas pomocą w przeżywaniu naszej wiary, można porównać do spotkania z autorem ważnej dla nas książki. Chcemy poznać tę osobę, wysłuchać jej historii. Takie spotkanie staje się świętem. Pani Floribeth Mora Diaz dzieli się z nami swoją wiarą, opowiada nam o tym, co ją spotkało. To nie jest historia z kina czy z książki, to się zdarzyło naprawdę, a ona jest tego świadkiem. Cieszę się, że i ja, jako proboszcz parafii, mogłem wziąć udział w tym spotkaniu. I moją wiara doznała umocnienia. Święty Janie Pawle II módl się za nami – dodaje proboszcz.

Święty Jan Paweł II

27 kwietnia 2014 w Watykanie na Placu Świętego Piotra dwaj błogosławieni papieże – Jan XXIII oraz Jan Paweł II – zostali ogłoszeni świętymi Kościoła katolickiego. 1 maja 2011 nastąpiła beatyfikacja Jana Pawła II podczas uroczystej Mszy Świętej na placu św. Piotra w Rzymie. Nabożeństwo prowadził papież Benedykt XVI.

5 lipca 2013 wydano dekret w sprawie cudu za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II. Za cud uznano zatwierdzone przez lekarzy i teologów z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i w ich opinii niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia uzdrowienie Floribeth Mory Diaz – Kostarykanki cierpiącej na nieoperacyjnego tętniaka mózgu.

Jako cud opisano sytuację, w której kobieta, oglądając beatyfikację Jana Pawła II, zaczęła się do niego modlić, po czym miała doznać nagłego uzdrowienia. Papież Franciszek wyznaczył na dzień 27 kwietnia 2014 (tj. Niedziela Miłosierdzia Bożego) kanonizację dwóch papieży Jana Pawła II i Jana XXIII. Jan Paweł II został kanonizowany dziewięć lat po śmierci i trzy lata po beatyfikacji.


od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto