Elektroniczny nabór do szczecińskich przedszkoli

W Szczecinie już po raz drugi prowadzona jest elektroniczna rekrutacja do przedszkoli. Największą bolączką rodziców przyszłych przedszkolaków jest przede wszystkim to, czy ich dziecko znajdzie miejsce w przedszkolu publicznym. W ubiegłym roku z kwitkiem odprawiono około 200-300 maluchów.

– Odbieramy około 10 telefonów tygodniowo z pytaniem, czy można już zapisać dziecko i czy są jeszcze miejsca – mówi dyrektorka jednego ze szczecińskich przedszkoli. – Obawiam się, że cztero- i pięciolatki mogą mieć największy kłopot ze znalezieniem miejsca.

Władze miasta uspokajają jednak twierdząc, że w tym roku w pierwszej kolejności będą przyjmowane dzieci ze Szczecina. Istnieje też plan utworzenia tzw. przedszkoli alternatywnych, tworzonych np. przy świetlicach i szkołach.

Rekrutacja on-line ma przede wszystkim na celu uniknięcie problemów związanych z blokowaniem miejsc w kilku przedszkolach przez te same dzieci. Nie wszyscy dyrektorzy widzą jednak sens prowadzenia elektronicznego naboru.

– Wcześniej rodzice przychodzili, mieliśmy z nimi kontakt, sami dowiadywali się czy dziecko się dostało. Jeśli nie – było wpisywane na listę rezerwową, braliśmy kontakt, jeśli coś się zwolniło, dzwoniliśmy – mówi inna z dyrektorek. – Teraz niby wszystko jest w komputerze, ale nie wiem jaki to ma sens. My mamy więcej pracy, bo musimy tak jak wcześniej wszystkie karty przeanalizować, a dodatkowo jeszcze wklepać to do internetu. A etatów dodatkowych nie ma.

Na zdjęciu: Barbara Świtkiewicz z os. Zawadzkiego wysyła w tym roku do przedszkola swoją córkę Maję. – Wiem o rekrutacji elektronicznej, ale trudno mi to ocenić, bo jeszcze się nie zaczęła. Mam tylko nadzieję, że będzie ułatwieniem, bo często bywa tak, że formularze są tak ułożone, że trzeba dodzwaniać i się dopytywać. Poza tym i tak zamierzam odwiedzić z córką pobliskie przedszkola, żeby się z nimi zapoznała.

Leonarda Rożek
z wydziału oświaty UM:

– Ubiegłoroczny nabór przeprowadzony drogą elektroniczną odbieramy bardzo pozytywnie. Przede wszystkim nie było blokowania miejsc przez dzieci, które rodzice zapisali do kilku przedszkoli na raz. Również dyrektorzy nie mieli uwag. Jeśli chodzi o ubiegły rok, to trudno powiedzieć ile dzieci nie zostało przyjętych. Były placówki, do których nie dostało się po kilkoro dzieci, np. w przedszkolu na Bukowym, gdzie zawsze jest więcej chętnych niż miejsc. Ale były też takie, w których były wolne miejsca. Trafiło tam większość dzieci, które nie zostały przyjęte do innych placówek. W tym roku jest tyle samo miejsc w przedszkolach, co w roku ubiegłym: ok. 6,5.

Paulina Łątka