Dziurawy dach, pas startowy pod wodą. Aeroklub Szczeciński potrzebuje na inwestycje

Lotnisko w Dąbiu potrzebuje od zaraz pieniędzy na trzy inwestycje związane z jego bieżącą działalnością. Wyjaśnijmy - teren należy do miasta, a Aeroklub Szczeciński funkcjonuje na nim w oparciu o umowę użyczenia.

To, że lotnisku w środku miasta, to unikalna sprawa i że posiadanie go jest wielką, choć niewykorzystaną atrakcją Szczecina, z tym zgodzili się wszyscy radni komisji ds. rozwoju rady miasta, którzy wczoraj odwiedzili lotnisko w Dąbiu.

- Już w 2006 r. przedstawiłem kompleksowy plan wykorzystania lotniska, ale wówczas miasto nie podjęło rękawicy - przypomniał radny Robert Stankiewicz. - Zmarnowano jedenaście lat. Z moich informacji wynika, że mogłyby tu lądować 3,5 tonowe samoloty cargo, bo dziś takim transportem obsługuje się linie montażowe wielu firm. Lotnisko powinno też służyć lotniczym taksówkom, bo na nie jest dziś duże zapotrzebowanie. I po trzecie - to rozwój turystyki lotniczej.

Trzy najbardziej palące potrzeby lotniska, to remont przeciekającego dachu zabytkowego hangaru, modernizacja drogi kołowania oraz pasa startowego.

Dodajmy, że w ciągu roku przeciętnie dwa miesiące wykluczają lotnisko z ruchu, bo jest zalane wodą i ze względu bezpieczeństwa samoloty nie mogą wówczas tu startować i lądować.

Wiceprezydent Michał Przepiera ujawnił, że miasto zleciło już dwa opracowania firmie specjalistycznej. Dotyczą porównania zmian od roku 2007 (wówczas sporządzono pierwszą ekspertyzę) oraz przeciwdziałania bieżącej degradacji lotniska.

- Na rok 2018 wpisano już do budżetu kwotę pół miliona złotych na remont dachu hangaru - powiedział. Zastanowimy się co pieniędzy na remont drogi kołowania i pasa startowego, gdy w grudniu dostaniemy drugą ekspertyzę.

Zobacz również: Rozmowa tygodnia GS24.pl: O inwestycjach w Szczecinie z Michałem Przepierą, zastępcą prezydenta