Działka nr 420

Marlena Burzyńska kocha kwiaty i ma do nich rękę. W jej mieszkaniu piętrzą się doniczki z wielobarwnymi roślinami, a na balkonie rosną tuje podziwiane przez sąsiadki. Gdy znajomi przeczytali w „MM”, że w Kluczu są działki do wzięcia, od razu przekazali tę informację Burzyńskiej. Wiedzieli, że od zawsze marzyła o tym, żeby mieć własny ogródek.

Do zagospodarowania przeznaczona była działka nr 420. Marlena Burzyńska musiała tylko dopełnić formalności w biurze Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Rekreacja”. Szybko podpisała niezbędne dokumenty, opłaciła składkę członkowską i dostała klucze. Zaproponowano jej także, żeby wzięła połowę sąsiedniej działki, którą nikt nie opiekował się od 10 lat.

Sam ogródek ma powierzchnię ponad 400 m. Jeszcze dwa tygodnie temu był zarośnięty perzem i innymi chwastami, ale dzielna działkowiczka poradziła sobie z chwastami. Musi przekopać działkę i posiać trawę. Chce zasadzić krzewy bukszpanu tuż przy ogrodzeniu i znaleźć miejsce na wymarzone oczko wodne.

– Jak tylko wybiją roślinki, będę leżała w trawie i je doglądała. Jestem zafascynowana przyrodą, dlatego nie zniechęca mnie ogrom pracy, którą muszę wykonać, zanim będzie tak, jak sobie wymarzyłam – mówi Burzyńska.

Najbardziej uświadomiły jej to marcowe roztopy. Na ścieżce stała woda, w altance przeciekał dach, który zabezpieczyła razem z ojcem. Zdecydowali też, że w maju kupią nową altankę, która postawią na podwyższeniu. Teren jest wilgotny i domek mógłby zawilgotnieć.

– Najważniejsze, żeby nie stawiać sobie zbyt wygórowanych celów, ponieważ łatwo się zniechęcić – uważa pani Marlena. – Dokumentuję wyniki swojej pracy. Robię zdjęcia, bo za kilka lat nikt nie uwierzy, jak wyglądał w przeszłości mój piękny ogród. Chciałaby wysypać żwirem ścieżki, żeby nie były proste i tradycyjne, ale takie z fantazją.