Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyżurne popychadło

Redakcja
Grupa nastolatków zastrasza i bije. Piotrek się nie skarży. Wyzywają go, on milczy jak grób. Przyjął rolę kozła ofiarnego klasy Ic. Aż do środy - wtedy to miarka się przebrała.

Piotrek (imię zmienione) jest wysokim 16-latkiem. Uczy się w pierwszej klasie zespołu szkół budowlanych przy ulicy Unisławy. Chce być architektem krajobrazu.

– Wielki koleś, a jakiś dziecinny, dlatego tak go traktowali – mówi kolega Piotrka z klasy. – Uparli się na niego. Wcześniej znęcali się nad jeszcze jednym, ale dali spokój. Tylko Piotrek ma kłopoty, reszta klasy trzyma się razem – dodaje nastolatek. – Sam malowałem mu twarz pisakiem. Mi też pomalowali… – wyznaje z miną „przecież to normalne, wszyscy to robią”.

Horror Piotrka trwa od września. Nigdy się nie bronił. Nie zgłaszał problemu nauczycielom ani dyrekcji. Był łatwym łupem dla silniejszych kolegów, którzy – jak wynika z ustaleń śledczych – stosowali wobec niego wyjątkowo wyrafinowane metody gnębienia. Szczegóły sprawy nie nadają się do publikacji. Do delikatniejszych praktyk należało rozsmarowywanie mu wydzieliny z nosa na twarzy, wykręcanie rąk i tzw. „skopy”. Ale przede wszystkim znęcali się nad nim psychicznie – zastraszali, upokarzali obraźliwymi epitetami:

– Najczęściej mówią do niego „ pedofil” - opowiada kolejny uczeń klasy I c.

Dlaczego ulegał przemocy? Według psychiatry Jerzego Pobochy osoby słabsze, lękliwe, ustępliwe, które nie umieją się poskarżyć, pełnią rolę tzw. kozła ofiarnego. Grupa widząc brak reakcji, czuje się bezkarnie i dlatego kontynuuje akty przemocy.

I pewnie Piotrek utrzymałby terror „kolegów” w tajemnicy, gdyby nie wydarzenia ze środy. Na przerwie 16-letni Adrian T. rozpylił mu na głowie dezodorant w sprayu i podpalił. Jego włosy natychmiast stanęły w płomieniach. Na szczęście ogień szybko ugasił. Wtedy powiedział – dość! i poszedł do dyrektorki. Sprawa trafiła na policję. Mama chłopca złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Dyrektor Renata Kowal-Marcinkowska nie chciała skomentować aktu przemocy w swojej placówce. Małgorzata Jaworowska z sekretariatu wykrzyczała tylko, że kłopotom szkoły winne są media i nie ma o czym dyskutować. Dyrektorka powiedziała nam, że według niej - to tylko incydent. Ale ów „incydent” trwał kilka miesięcy…

- Z policyjnych statystyk wynika, że liczba pobić na terenie szczecińskich szkół rośnie. Najbardziej agresywne są nastolatki między 13 a 17 rokiem życia – mówi Katarzyna Legan, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto